Liga Narodów. Bartosz Kurek: "Wszystko jest w miarę ok" było naszą mantrą

Materiały prasowe / FIVB / Na zdjęciu: Bartosz Kurek
Materiały prasowe / FIVB / Na zdjęciu: Bartosz Kurek

- Jako grupa zdaliśmy egzamin w Rimini lepiej, niż sportowo. Pod tym względem na pewno zasłużyliśmy na złoto. Nasza drużyna ma w sobie coś specjalnego i to już od kilku lat - mówi o Lidze Narodów Bartosz Kurek, MVP turnieju.

Grzegorz Wojnarowski, WP SportoweFakty: Jak dużą ulgą było dla ciebie wyjście z "bańki" w Rimini?

Bartosz Kurek, siatkarz reprezentacji Polski, srebrny medalista i MVP Ligi Narodów 2021: Mentalnie jeszcze z niej nie wyszedłem. Jeżeli we wtorek obudzę się rano, a obok mnie nie będzie Piotra Nowakowskiego, wtedy uwierzę, że już w niej nie jestem.

Po finale Ligi Narodów powiedziałeś, że jesteś dumny z drużyny i z chłopaków. Z czego najbardziej?

Chyba z tego, że w niesprzyjających okolicznościach - bo przebywaliśmy ze sobą przez ponad miesiąc na małej przestrzeni, skupialiśmy się tylko na jednym i nie mieliśmy wielu rozrywek ani ciekawych "rozpraszaczy" - potrafiliśmy stworzyć kolektyw, dogadywać się, pracować z pełnym zaangażowaniem i nastawieniem, że chcemy z dnia na dzień poprawiać naszą grę. No i jestem dumny z sukcesu, który osiągnęliśmy, bo ten srebrny medal Ligi Narodów można za taki uznać.

Na waszej drodze do złota stanęła Brazylia. Trzy ostatnie mecze z tą drużyną przegraliście. To znaczy, że Brazylijczycy są trochę lepszą ekipą, niż wy?

Myślę, że po prostu byli lepsi w niedzielę, co było doskonale widać zwłaszcza w dwóch ostatnich setach. Musimy spojrzeć prawdzie w oczy i to powiedzieć. W tych ostatnich dniach przed igrzyskami w Tokio taka trzeźwa ocena może nam tylko pomóc.

ZOBACZ WIDEO: Droga do Tokio: Małachowski i Włodarczyk

W finałowym spotkaniu przez kilka minut grałeś w specjalnej koszulce, na której obok twojego nazwiska było nazwisko reprezentantki Rosji Iriny Korolewej. To akcja FIVB, której celem było promowanie równości płci. Chciałeś wziąć w niej udział, czy nie miałeś nic do gadania?

Nie trzeba było mnie długo namawiać. Fajna akcja, ciekawy nowy pomysł i coś, czym siatkówka może się chwalić. To jedna z nielicznych dyscyplin, w których kobiety i mężczyźni zarabiają ogromne pieniądze.

Jak sportowo zdaliście egzamin w Rimini, to pokazuje wynik. A jak zdaliście go jako grupa?

Myślę, że lepiej, niż sportowo. Jako grupa na pewno zasłużyliśmy na złoto. Ta drużyna ma w sobie coś specjalnego i to już od kilku lat. Trwa dobry czas dla polskiego kibica siatkówki. Będziemy pracować, żeby trwał jak najdłużej.

Potrafisz nazwać to "coś specjalnego"? Wiesz, co to jest?

Nie. Gdybym wiedział, zadbałbym o to, żeby mieć to w każdej drużynie, w której jestem. Wydaje mi się, że wielką rolę odgrywają tu charaktery chłopaków, ich inteligencja, poziom motywacji.

Obawialiśmy się wszyscy "bańki" w Rimini, tymczasem z zewnątrz wydawało się, że strach miał wielkie oczy i wszystko było w miarę ok. A nawet lepiej, niż można było przypuszczać. Wewnątrz "bańki" też tak to odczuwaliście?

"Wszystko jest w miarę ok" to była nasza mantra. W trakcie turnieju narzekanie na problemy, które tam napotkaliśmy, nikomu by nie pomogło. A takie problemy były. Najprostszy przykład: gdybym zapytał cię, co robiłeś przez ostatnie 35 dni, pewnie przedstawiłbyś bardzo długą listę wielu różnych aktywności. A na mojej liście byłoby spanie, trenowanie, granie w siatkówkę i tak w koło Macieju. Nawet w gry planszowe nie graliśmy, bo trudno było o miejsce, w którym mogliśmy spokojnie usiąść w większym gronie i nie siedzielibyśmy na słońcu.

Jakie były wasze najczęstsze "rozpraszacze"?

Każdy pokój miał swoje. Organizowaliśmy też wyjścia na tę jedną, jedyną plażę, na której mogliśmy przebywać, żeby skorzystać z dobrej pogody i na trochę opuścić hotel. Staraliśmy się robić coś z niczego - po Rimini mogę stwierdzić, że potrafimy to robić - i naprawdę fajnie to wychodziło. Myślę, że właśnie dlatego, że ta grupa jest ze sobą blisko.

Można chyba stwierdzić, że obok Brazylii jesteście teraz najsilniejszą drużyną na świecie. Finał olimpijski z tym rywalem byłby twoim wymarzonym?

Spełnieniem marzeń byłby finał olimpijski z jakimkolwiek rywalem. A z Brazylią? Kiedy zaczynałem interesować się siatkówką, ta drużyna dominowała na świecie. Wtedy nawet nie mogłem marzyć o tym, żebyśmy tak często spotykali się z nimi w finałach ważnych turniejów i bili się z nimi o najwyższe laury. Mam nadzieję, że na kolejnej wielkiej imprezie podtrzymamy tę tradycję. Jednak musimy przejść długą drogę, żeby do tego doszło.

Od kiedy waszym trenerem jest Vital Heynen, z każdego turnieju przywozicie medale. Dobrze by było podtrzymać i tę tradycję.

Tylko że Vital nie był jeszcze z nami na igrzyskach. A na nich żaden z nas nie może pochwalić się miejscem na podium. Będziemy musieli zrobić tam coś niezwykłego, żeby coś niezwykłego osiągnąć. Kluczowy będzie ćwierćfinał. On jest dla nas tą niezdobytą górą, którą tym razem musimy zdobyć.

Co byś zrobił, gdyby ktoś ci dziś powiedział, że z igrzysk w Tokio wrócicie z medalem, ale srebrnym. Brałbyś w ciemno? Czy odpowiedziałbyś: dziękuję, walczę o złoto?

Medalu na igrzyskach polska siatkówka nie zdobyła od 45 lat, z drugiej strony ja i moi koledzy nie jesteśmy minimalistami. Zobaczymy, jak się sprawy potoczą. Boisko wszystko zweryfikuje. Takie życzenia zostawmy na urodziny i imieniny.

To taki wybór, jak zobaczyć w "Milionerach" pytanie za milion i zastanawiać się, czy brać pół miliona, czy zaryzykować i odpowiedzieć.

Gdyby to pytanie było z siatkówki, to bym odpowiadał!

Im bliżej igrzysk, tym większa będzie na was presja.

Myślę, że nikt nie nakłada na nas większej presji, niż my sami. Spokojnie, wiemy co nas czeka. Jakkolwiek trywialnie i nudno to brzmi, damy z siebie wszystko.

Czytaj także:
To oni zachwycili w Lidze Narodów. Zobacz drużynę marzeń według WP SportoweFakty
Liga Narodów. Polski zespół na drugim miejscu, ale indywidualnie daleko w tyle. Poza jednym wyjątkiem

Źródło artykułu: