Memoriał Wagnera. To jemu Kaczmarek zawdzięcza wielką karierę. Teraz ich drogi ponownie się splotą

Materiały prasowe / FIVB / Na zdjęciu: Łukasz Kaczmarek
Materiały prasowe / FIVB / Na zdjęciu: Łukasz Kaczmarek

W piątek Polacy udanie rozpoczęli XVIII Memoriał Huberta Jerzego Wagnera. Pokonali Norwegów 3:0. - Nam takie mecze są potrzebne, żeby się ogrywać. Za niecałe trzy tygodnie zaczynamy imprezę, na którą czekaliśmy kilka lat - przyznał Łukasz Kaczmarek.

[tag=38625]

Łukasz Kaczmarek[/tag] to jeden z największych wygranych tego sezonu reprezentacyjnego. Atakujący w Lidze Narodów spisywał się bardzo dobrze, pokonał w wewnętrznej walce Macieja Muzaja oraz Dawida Konarskiego i pojedzie na igrzyska w Tokio. Wraz z resztą kadry w ostatnich dniach przygotowywał się w Spale do wyjazdu do Japonii.

- Dla mnie jest trochę milej. Od samego początku, jak przyjechałem, to cały czas w głowie miałem rywalizację o igrzyska. Tego stresu było dużo. Teraz wiemy, że już zmian nie będzie i było więcej luzu. W ostatnich dniach mocniej trenowaliśmy, ponieważ teraz jest na to czas - wyjaśnił atakujący.

Zawodnicy czują się także zdecydowanie lepiej, ponieważ po długiej rozłące mogą przebywać ze swoimi rodzinami. - Vital to inteligentny, wyrozumiały człowiek i wie, że tego czasu z rodzinami nam bardzo brakowało. Praktycznie 40 dni byliśmy poza domem. Dla nas, chłopaków z Kędzierzyna, to ważne, bo po finale Ligi Mistrzów praktycznie w ogóle nie mieliśmy odpoczynku, lecz od razu udaliśmy się na zgrupowanie. Mogliśmy to wszystko dobrze połączyć i tutaj w Krakowie rodziny też są z nami - przyznał siatkarz.

ZOBACZ WIDEO: Odpadli z półfinału Euro 2020, ale zostali docenieni. "Są zwycięzcami turnieju"

Ten rok był znakomity dla Łukasza Kaczmarka także w siatkówce klubowej. Zdobył Puchar oraz Superpuchar Polski, a dołożył także do tego wicemistrzostwo kraju. 1 maja jego Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle dokonała rzeczy historycznej dla całego polskiego sportu. Wygrała Ligę Mistrzów, pokonując Itas Trentino 3:1. Atakujący zakończył spotkanie asem serwisowym.

Kaczmarek jednak najpewniej nie znajdowałby się w tym miejscu, gdyby nie Gheorghe Cretu. Pracowali ze sobą razem w latach 2015-2017 w Cuprum Lubin. To właśnie rumuński szkoleniowiec przestawił zawodnikowi pozycję, z przyjmującego na atakującego. Gracz zaczął robić błyskawiczne postępy, stał się jednym z najlepszych atakujących w lidze. W 2017 roku zadebiutował w kadrze.

Teraz drogi Kaczmarka i Cretu ponownie się splotą. Rumun został nowym szkoleniowcem kędzierzyńskiej ekipy. Zastąpi Nikolę Grbicia, którzy odszedł do Sir Sicoma Monini Perugia.

- Ja się bardzo cieszę, że będę mógł po raz kolejny współpracować z tym trenerem. To właśnie on zmienił mi pozycję na boisku na atakującego i to właśnie dzięki Gianniemu Cretu jestem w tym miejscu. Zawdzięczam mu bardzo wiele. Cieszę się, że po paru latach spotkamy się i będziemy grać o najwyższe cele - stwierdził Kaczmarek.

- Trener Cretu, oprócz tego że to świetny szkoleniowiec, to także rewelacyjny człowiek. Ma bardzo dobre podejście psychologiczne do zawodników i zawsze drużynę stawia na pierwszym miejscu. To będzie dobre zastępstwo za Nikolę Grbicia - ocenił zawodnik.

Jak na razie siatkarz skupia się jednak na swoim występie w Memoriale Huberta Jerzego Wagnera. To były pierwsze mecze Polaków przed własną publicznością od niemal dwóch lat. Ostatni raz z kibicami u siebie Biało-Czerwoni grali w sierpniu 2019 roku w kwalifikacjach do igrzysk.

- To coś nowego. My, zawodnicy ZAKSY, mieliśmy parę miesięcy temu okazję zagrać mecz Ligi Mistrzów w Kazaniu. Tam tych polskich kibiców praktycznie nie było, przyjechała tylko mała grupka fanklubu ZAKSY, a reszta to byli fani rosyjscy. Wiadomo, że rywal nie był bardzo wymagający, ale bardzo się cieszymy, że możemy poczuć tę atmosferę, czego nie mogliśmy robić przez ostatni czas - powiedział atakujący.

Rywale nie są jednak dla polskiej kadry zbyt wymagający. Na inaugurację pokonali Norwegów 3:0. W sobotę czeka ich starcie z Azerbejdżanem, a dzień później na zakończenie zmierzą się z kadrą Egiptu.

- Nam takie mecze są potrzebne, żeby się ogrywać. Za niecałe trzy tygodnie zaczynamy imprezę, na którą czekaliśmy kilka lat. Było ciężko zorganizować lepszych przeciwników, bo drużyny, które jadą do Tokio, już w części są na miejscu, a pewnie też mają obawy przed podróżowaniem w związku z koronawirusem. Z kolei ci, którzy będą grać tylko na mistrzostwach Europy, mają teraz przerwę - zakończył Łukasz Kaczmarek.

Czytaj więcej:
Memoriał Wagnera. Mateusz Bieniek: Najważniejsze, że wreszcie byli kibice
Memoriał Wagnera. Polacy zdeklasowali Norwegów. Ale w sieci nie zabrakło krytycznych głosów

Komentarze (0)