Mistrzostwa Europy siatkarek. Zapachniało niespodzianką, ale tylko w pierwszym secie. Serbia z awansem

Instagram / CEV / Na zdjęciu: atakuje Lucille Giquel
Instagram / CEV / Na zdjęciu: atakuje Lucille Giquel

"Nie drażnić serbskich siatkarek" - taka tabliczka powinna zawisnąć nad wejściem do hali Belgrade Arena po czwartkowym ćwierćfinale Mistrzostw Europy. Ekipa trenera Zorana Terzicia pokonała w meczu o półfinał Francję 3:1.

Broniące tytułu mistrzowskiego sprzed dwóch lat Serbki trafiły w 1/4 finału na Francuzki, które - dość niespodziewanie - w poprzedniej rundzie wyeliminowały reprezentację Chorwacji pokonując ją po tie-breaku. Trójkolorowe, w odróżnieniu od kadry mężczyzn, to kopciuszek na europejskich oraz światowych salonach siatkarskich.

- Dla nas celem podstawowym jest przygotowanie zespołu na Igrzyska Olimpijskie w 2024 roku w Paryżu. Najlepiej robić to poprzez spotkania z drużynami lepszymi od siebie. Tylko w ten sposób można próbować zredukować przepaść, jaka dzieli nas od światowej czołówki - opowiadał w wywiadzie dla L'Equipe Emile Rousseaux, belgijski trener kadry Francji.

Jednak po pierwszym secie spotkania w Belgradzie wielu kibicom miały prawo opaść szczęki z wrażenia. Siatkarki znad Sekwany zagrały bez przesadnego respektu dla mistrzyń Europy i to one narzuciły warunki gry od początku. Znakomicie spisywała się atakująca Lucille Gicquel, która w samej tylko premierowej odsłonie zdobyła siedem punktów. Tyle samo uzbierała po drugiej stronie siatki Tijana Bosković, ale w kluczowych momentach liderka serbskiej kadry zaczęła uderzać po autach. W efekcie to Francja objęła prowadzenie w meczu po wygranej 25:22.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: polska mistrzyni i 110 kg ciężaru. Jest moc!

To tylko rozwścieczyło współgospodynie tegorocznych mistrzostw Europy. Bosković nie odpuszczała i stopniowo poprawiała swoją skuteczność. Nie można jednak tego napisać o Gicquel, której jakby wyczerpały się baterie. Rolę liderki Les Bleues przejąć próbowała Amelie Rotar, ale to było za mało na rozpędzające się Serbki, które pozwoliły rywalkom zdobyć tylko 18 punktów.

Ale to było tylko preludium do tego, co działo się w partii trzeciej. Tu już reprezentacja Serbii nie miała litości dla przeciwnika. U Francuzek posypało się kompletnie przyjęcie. Drużyna wygrała zaledwie siedem akcji. Po drugiej stronie siatki przebudzenie zanotowała na środku Milena Rasić, którą Maja Ognjenović uruchamiała coraz chętniej.

Czwarty set nie był jednak formalnością. Choć ekipa trenera Terzicia prowadziła juz 16:7, musiała jeszcze wykrzesać z siebie sporo sił, by zwieńczyć dzieło. Pod koniec Amelie Rotar i Helena Cazaute jeszcze pomogły nieco wyciągnąć wynik, by wyglądał całkiem przyzwoicie. I tak udało się reprezentacji Francji wygrać 20 punktów w ostatnim secie na tym turnieju.

Serbia - Francja 3:1 (22:25, 25:18, 25:7, 25:20)

Serbia: Ognjenović, Busa, M. Popović, Bosković, Milenković, Rasić, S. Popović (libero) oraz Carić, Mirković, Bjelica, Blagojević.

Francja: Stojiljković, Cazaute, Sager Weider, Gicquel, Rotar, Sylves, Giardino (libero) oraz Gelin, Bah, Respaut, Ratahiry, Arbos, Defraeye (libero).

Sprawdź także: ME siatkarek. Pretendentki do złota? Tak grały Turczynki w meczu z Polską [WIDEO]

Komentarze (2)
avatar
Grieg
1.09.2021
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
A więc ostatecznie nasze zajęły piąte miejsce - podobnie jak 10 lat temu, chociaż tamta ekipa zaprezentowała jednak nieco lepszą grę.