Zwycięstwo obrońcy tytułu w meczu inaugurującym mistrzostwa
Hiszpania - Słowenia 3:0 (25:20, 25:19, 25:21)
Hiszpania: Guillermo Falasca, Sergio Noda, Miguela Angel Falasca, Jose Luis Molto, Julian Garcia-Torres, Israel Rodriguez, Jose Luis Lobato (libero) oraz Marlon Rafael Palharini.
Słowenia: Alen Pajenk, Matej Vidic, Alen Sket, Matija Plesko, Tine Urnaut, Dejan Vincic, Sebastian Skorc (libero) oraz Jasmin Cuturic, Mitja Gasparini, Tomislav Smuc.
Mistrzostwa Europy siatkarzy 2009 zainaugurowało spotkanie z udziałem broniących tytułu sprzed dwóch lat Hiszpanów. Jak przystało na jeszcze aktualnych mistrzów kontynentu, bardzo łatwo pokonali swojego pierwszego rywala. Mecz ze Słowenią mogą uznać za spacerek: gładkie trzy sety bez historii. Chociaż ten pierwszy zaczął się nerwowo, to szybko podopieczni Julio Velasco wzięli się do roboty, straty odrobili jeszcze przed pierwszą przerwą techniczną i potem już do końca seta systematycznie zwiększali swoje prowadzenie. Słoweńcy ocknęli się tylko na chwilę po drugiej przerwie technicznej. Kolejna partia rozpoczęła się wyrównanie, ale powoli na prowadzenie zaczęli wysuwać się obrońcy tytułu. Ich rywale psuli wiele akcji, głównie atakując w aut, ale nadrabiali to niezła grą w bloku. Koniec partii lepiej wyszedł jednak siatkarzom z Półwyspu Iberyjskiego i to oni ostatecznie w niej triumfowali. W ostatni set Hiszpanie weszli już doskonale, bo w polu serwisowym jak ryba w wodzie czuł się Guillermo Falasca, dzięki czemu podopieczni Julio Velasco odskoczyli rywalom na 4 oczka (5:1). Niemniej Słoweńcy łatwo się nie poddali, również zaprezentowali niezłą zagrywkę i wyrównali, a nawet wyszli na prowadzenie 13:12. W końcówce jednak nie starczyło im już sił na Hiszpanów i ostatecznie przegrali tę partię 21:25 i cały mecz 0:3.
Mecz Hiszpania - Słowenia był jedynym spotkaniem w grupie C.
Mała niespodzianka na początek rywalizacji w grupie B
Estonia - Rosja 1:3 (25:20, 19:25, 18:25, 15:25)
Estonia: Keith Pupart, Ardo Kreek, Kert Toobal, Argo Meresaar, Janis Sirelpuu, Jaanus Nommsalu, Sten Esna (libero) oraz Eerik Jago, Veiko Lember, Raimo Pajusalu, Martti Rosenblatt.
Rosja: Denis Birjukow, Siemion Połtawski, Siergiej Grankin, Jurij Bierieżko, Aleksander Wołkow, Aleksiej Kuleszow, Aleksiej Wierbow (libero) oraz Aleksander Kosariew, Aleksiej Czeremisin, Wadim Chamuckich.
O tej samej porze, o której swoje zmagania rozpoczynali obrońcy mistrzowskiego tytułu, do walki przystępowali także Rosjanie - srebrni medaliści z 2007 roku. I niespodziewanie dosyć wysoko przegrali pierwszą partię z zespołem nie mającym żadnych większych sukcesów na koncie - z reprezentacją Estonii. Szybko jednak siatkarze Sbornej pozbierali się po wpadce z pierwszego seta i nie chcąc doprowadzić do sensacji, w kolejnych odsłonach nie pozwolili podopiecznym Avo Keela przekroczyć granicy 20 punktów. A dobili Estończyków podopieczni Daniele Bagnoliego w ostatniej partii, którą wygrali różnicą aż 10 oczek. Niemniej, choć prym w ekipie rosyjskiej jak zazwyczaj wiódł Siemion Połtawski, nieźle zadebiutował Denis Birjukow, a w bloku brylował Aleksiej Kuleszow, to gra Sbornej, jednego z pretendentów do złota - jeśli nie głównego, pozostawia trochę do życzenia.
Holandia - Finlandia 3:2 (25:21, 22:25, 28:30, 25:15, 18:16)
Holandia: Jeroen Trommel, Robert Horstink, Wytze Kooistra, Rob Johannes Bontje, Kay Van Dijk, Yannick Van Harskamp, Jelte Maan (libero) oraz Jeroen Rauwerdink, Lars Lorsheijd, Jan-willem Snippe, Dirk-jan Van Gendt.
Finlandia: Mikko Esko, Olli Kunnari, Antti Siltala, Matti Oivanen, Mikko Oivanen, Konstantin Shumov, Pasi Hyvarinen (libero) oraz Matti Hietanen, Olli-Pekka Ojansivu, Simo-Pekka Olli, Tuomas Sammelvuo, Jukka Lehtonen.
Jako przedostatni pierwszego dnia zmagań w mistrzostwach Europy na parkiet wyszły ekipy Holandii i Finlandii. Zapewniły drugie tego dnia emocjonujące i zacięte spotkanie. O ile dwie pierwsze partie przebiegały w miarę monotonnie, bo właściwie pod dyktando jednej z ekip, to trzeci set zapewnił zgromadzonej publiczności już dreszczyk emocji - gra na przewagi toczyła się bowiem do stanu 28:28. Wojnę nerwów wygrali Finowie, zdobywając dwa kolejne oczka i wygrywając tę partię 30:28. Tak zacięta rywalizacja kosztowała jednak sporo sił, których w kolejnej odsłonie zdecydowanie zabrakło Skandynawom - ulegli Oranje aż 10 punktami. Niemniej łatwo się nie poddali, pokazali pazur w tie-breaku, doprowadzając do kolejnej emocjonujacej końcówki, którą ponownie rozstrzygać musiała gra na przewagi. Tym razem lepsi okazali się Holendrzy, w szeragach których bardzo dobrze spisywali się Kay Van Dijk, Robert Horstink i Wytze Kooistra.
Emocjonujący bałkański pojedynek
Bułgaria - Serbia 3:2 (21:25, 25:17, 19:25, 25:22, 15:11)
Bułgaria: Wiktor Josifow, Matej Kazijski, Andrej Żekow, Hristo Cwetanow, Władimir Nikołow, Todor Aleksiew, Teodor Salparow (libero) oraz Walentin Bratojew, Cwetan Sokołow.
Serbia: Nikola Kovacević, Nikola Grbić, Bojan Janić, Ivan Milijković, Dragan Stanković, Marko Podrascanin, Marko Samardzić (libero) oraz Andrija Gerić, Miloš Terzić, Miloš Nikić.
W trudnej grupie D w czwartek odbył się tylko jeden pojedynek. Ale nie poskąpił kibicom emocji - w niezwykle zaciętym, pięciosetowym spotkaniu zmierzyli reprezentanci Bułgarii i Serbii. Pierwsza partia tego spotkania przebiegała pod dyktando podopiecznych Igora Kolakovicia - spokojnie wygrali tego seta, sukcesywnie utrzymując bezpieczną przewagę nad rywalem. Ale w drugiej odsłonie już nie było tak różowo - Plavi, co prawda, na początku dorównywali kroku przeciwnikom, ale do drugiej przerwy technicznej tracili już do nich 5 oczek. Po czasie Bułgarzy prowadzenia nie oddali, sukcesywnie zwiększając swoją przewagę, by ostatecznie wygrać 25:17. Jednakże dziesięciominutowa przerwa po tej partii okazała się dla nich zbyt długą, bo kolejny set okazał się powtórką pierwszego: zmotywowani niechlubną porażką Serbowie ponownie objęli kontrolę nad przebiegiem gry, nie oddając prowadzenia od początku do końca tej parti. Wygrali więc czwartą odsłonę, doprowadzając do tie-breaka. I choć ostatni set układał się na korzyść rywali, bo chociażby na przewie technicznej Plavi przegrywali 4:8, to po zmianie stron jeszcze próbowali odrobić straty. Nie wystarczyło to jednak na zwyciężenie w tym secie i meczu. I nie pomogła świetna postawie Ivana Milijkovicia, który zdobył dla swojego zespołu aż 35 punktów.
Z zacięciem w "polskiej" grupie
Niemcy - Turcja 3:2 (26:24, 23:25, 25:22, 25, 30:32, 15:13)
Niemcy: Sebastian Swarz, Björn Anrae, Georg Wiebel, Jochen Schöps, Max Günthör, Patrick Steuerwald, Ferdinand Tille (libero) oraz Simon Tischer, György Grozer, Marcus Böhme, Eugen Bakumovski.
Turcja: Emre Batur, Ahmet Pezuk, Akif Gökhan Öner, Arslan Eksi, Erhan Dünge, Ali Alp Cayir, Hasan Yesilbudak (libero) oraz Selçuk Keskin, Ahmet Tocoglu, Sinan Cem Tanik, Volkan Güc, Can Ayvazoglu.
Faworytów drugiego spotkania w "polskiej" grupie A upatrywano w Niemcach. Ich rywalami był zespół gospodarzy, który jednak postawił twarde warunki rywalizacji. Tym samym doprowadził do zaciętego pojedynku, liczącego pięć setów. W pierwszego bardzo dobrze weszli podopieczni Raula Lozano, w którym początkowe prowadzenie zawdzięczają głównie skutecznemu blokowi. Niemniej gospodarze nie załamali się dominacją rywali 8:2 na pierwszej przerwie technicznej i zaczęli konsekwentnie odrabiać straty, by w końcu podejść ich na jeden punkt (11:10, 18:17). Jednakże znów przeważać zaczęli nasi zachodni sąsiedzi, choć niezbyt pewnie. Turcy zdołali obronić dwie piłki setowe i wyrównać do stanu po 24. Więcej jednak w tej partii już ugrać nie zdołali. I wydawało się, że w kolejnej polegną z kretesem. Na boisku pojawił się jednak Sinan Tanik, a następnie turecki trener poprosił o czas. Te dwa posunięcia, a także świetna postawa Emre Batura, wpłynęły na poprawę gry gospodarzy, którzy powoli zaczęli odrabiać straty, by wyrównać jeszcze przed zdobyciem przez którąkolwiek drużynę 20. punktu (18:18). Walkę punkt za punkt przerwał udanym atakiem Tanik (23:21). Niemcy zdołali jeszcze obronić pierwszego setbola, ale tę partię 25:23 wygrali Turcy.
Tradycyjnie już kolejna odsłonę od konsekwentnie utrzymywanego prowadzenia rozpoczęli siatkarze Raula Lozano. Kontrolowani oni przebieg gry w całym secie, ale gospodarze znów przebudzili się w końcówce. Trochę jednak za późno, by wygrać i 25:22 zwyciężyli siatkarze zza zachodniej granicy Polski.
Dla odmiany w czwartego seta lepiej weszli Turcy. Szybko jednak dogonili ich rywale, ale wyrównana walka, w większości punkt za punkt, toczyła się do samego końca, a nie był to koniec łatwy i przyjemny. Wymiana ciosów i błędów po obu stronach siatki doprowadziła bowiem do gry na przewagi, którą szczęśliwie 32:30 rozstrzygnęli na swoją korzyść gospodarze. Tie-break również przebiegał emocjonująco. Początkowo dwupunktową przewagę wypracowali sobie Niemcy i utrzymywali ją dość długo - stracili ją dopiero przy stanie 11:11. Jednak nie na długo i po ataku Andrae to ekipa Lozano cieszyła się ze zwycięstwa.
Wymęczona wygrana w tym spotkaniu nie jest jednak dobrym prognostykiem przed meczem z kolejnym rywalem, a tym będą faworyzowani Polacy.
Wyniki 1. dnia mistrzostw Europy:
Grupa A, Izmir:
Polska - Francja 3:1
Niemcy - Turcja 3:2
Grupa B, Istambuł:
Estonia - Rosja 1:3
Holandia - Finlandia 3:2
Grupa C, Izmir:
Hiszpania - Słowenia 3:0
Grupa D, Istambuł:
Bułgaria - Serbia 3:2