Po ostatnich kilku dobrych spotkaniach i wygranej w trzech ostatnich starciach z rzędu, to zawodnicy Projektu Warszawa byli faworytami w wyjazdowym spotkaniu z GKS-em Katowice. Katowiczanie wprawdzie na początku sezonu byli w stanie sprawiać niespodzianki, wygrywali z faworyzowanymi Resovią oraz Treflem, ale ostatnio w konfrontacjach z Jastrzębskim oraz ZAKSĄ, nie byli w stanie zagrozić przeciwnikom.
Na początku wszystko przebiegało zgodnie z przewidywaniami. Po asie Igora Grobelnego zespół ze stolicy odskoczył na dwa punkty. Jednak katowiczanie nie zamierzali się poddawać, znakomicie w ofensywie prezentował się Jakub Jarosz. Atakujący oraz Gonzalo Quiroga dołożyli jeszcze po asie i to katowiczanie byli na prowadzeniu (17:14). Znakomitymi serwisami odpowiedział jednak Grobelny, co wykorzystali jego koledzy, dwukrotnie stawiając skuteczny blok (19:19). Kluczowe w końcówce okazało się czytanie gry rywali. Ataki skutecznie zatrzymali Jarosz i Quiroga, dzięki czemu GKS odniósł zwycięstwo w premierowej partii (25:21).
Początek drugiej odsłony był bardzo wyrównany, ale warszawianie zdołali później odskoczyć na trzy "oczka" za sprawą dobrej gry w bloku oraz asa Piotra Nowakowskiego. Wyrzucili jednak dwa ataki w aut i na tablicy wyników widniał remis. Katowiczanie mieli z kłopoty z przyjęciem, co rzutowało na ich skuteczność w ataku. Dwa kolejne bloki dołożył Nowakowski (19:15). Okazało się to decydujące, bowiem katowiczanie nie byli w stanie odrobić strat. Warszawianie zwyciężyli 25:22.
ZOBACZ WIDEO: "Hardkorowe stejki". Burneika dał kulinarny popis
Na początku trzeciej odsłony oglądaliśmy wiele długich akcji. Lepiej wychodzili na tym warszawianie, którzy prowadzili dwoma punktami. Katowiczanie jednak nie poddawali się. Znakomitą zmianę dał Jakub Lewandowski, który wszedł na środek. Jego ataki dały GKS-owi remis. Lewandowski miał "dzień konia", znakomicie czytał grę rywali, co pozwoliło jego ekipie odskoczyć na trzy punkty. Powiększyli przewagę jeszcze za sprawą uderzenia Jakuba Jarosza (19:15). Nie dali już sobie wydrzeć zwycięstwa w tej partii, którą wygrali 25:20.
Podrażnieni takim obrotem spraw zawodnicy ze stoli mocno weszli w kolejną partię. Wykorzystywali błędy rywali, dobrze blokowali, a kontry bezlitośnie wykorzystywał Michał Superlak (8:3). Na chwilę katowiczanie się podnieśli, zmierzyli straty do trzech punktów, a trener Grzegorz Słaby dawał szansę rezerwowym. Nie potrafili jednak nawiązać wyrównanej walki z przeciwnikami, którzy byli od nich lepsi w każdym elemencie siatkarskiego rzemiosła. Seta zakończył atakiem Bartosz Kwolek i o zwycięstwie musiał zadecydować tie-break.
Decydującą odsłonę znakomicie otworzyli katowiczanie za sprawą dwóch ataków Tomasa Rousseaux oraz kąśliwej zagrywki Micah Ma'a. Zespół ze stolicy błyskawicznie ją odrobił, dzięki znakomitej postawie w bloku. Dwukrotnie skuteczny blok postawił Jan Fornal, który zastapił Igora Grobelnego (11:8). Gospodarze kompletnie stanęli i stracili kolejne trzy punkty z rzędu. Zwycięstwo drużyny ze stolicy przypieczętował atakiem Jan Fornal.
GKS Katowice - Projekt Warszawa 2:3 (25:21, 22:25, 25:20, 19:25, 9:15)
GKS: Jarosz, Drzazga, Ma'a, Rousseaux, Hain, Quiroga, Mariański (libero) oraz Lewandowski, Kogut, Nowosielski, Domagała
Projekt: Wrona, Kwolek, Trinidad, Nowakowski, Grobelny, Superlak, Wojtaszek (libero) oraz Blankenau, Jakinowski, Fornal
MVP: Michał Superlak (Projekt Warszawa)
Czytaj więcej:
Rewanż za mecz sprzed dwóch lat. Jednostronny finał Klubowych Mistrzostw Świata
Odpływ utalentowanej młodzieży z siatkówki? Jastrzębski Węgiel i CAOS mają temu zapobiec