Spiętrzenie problemów w decydującej części sezonu. "Dwoma czy trzema zawodnikami ciężko wygrać mecz"

WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski / Na zdjęciu: Jakub Bednaruk
WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski / Na zdjęciu: Jakub Bednaruk

Pomimo trzech meczów u siebie, Cerrad Enea Czarni nie zapewnili sobie jeszcze pewnego utrzymania w PlusLidze. - Jesteśmy uzależnieni od dwóch zawodników, a musimy sobie nawzajem pomagać - mówi po serii porażek rozgoryczony Jakub Bednaruk.

Drużyna Cerradu Enei Czarnych rozegrała trzy kolejne mecze u siebie, w tym dwa z zespołami będącymi w jej zasięgu, a zdobyła zaledwie jeden punkt. Najpierw wypuściła z rąk wygraną z Cuprum Lubin, przegrywając 2:3 pomimo prowadzenia 2:0, następnie przez dwa sety walczyła jak równy z równym z Asseco Resovią Rzeszów, by w ostatnią niedzielę ulec LUK Lublin 1:3.

Nie tak wyobrażali sobie mecze w nowej hali

Podobnie jak trzecią partię pojedynku z Resovią, tak pierwszą i czwartą odsłonę starcia z beniaminkiem Czarni zaczęli źle. - To są kolejne dwa sety, które zaczynamy od 0:5, i później trudno się gra, przychodzą frustracja i nerwy, ciężko jest odwrócić przebieg spotkania. Cały czas rozmawiamy i pracujemy nad tym, aby rozpoczynać równo, od walki punkt za punkt. Z Resovią też graliśmy równo przez dwa sety, po czym było 0:6 w trzecim i właściwie po meczu - przyznał Jakub Bednaruk.

Wojskowi nie zaznali jeszcze smaku zwycięstwa w hali Radomskiego Centrum Sportu, w której rozegrali do tej pory pięć meczów. - Kolejny raz ta frustracja jest duża, ponieważ nie tak wyobrażaliśmy sobie wejście na tę halę. Miało być tak, że u siebie zawsze będziemy groźni, a groźniejsi jesteśmy na wyjazdach - nie ukrywał trener, nawiązując do niespodziewanych wygranych w Zawierciu i Kędzierzynie-Koźlu.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: zimowa wyprawa żony skoczka. I to nie byle jaka!

Radomianie nie zapewnili sobie jeszcze utrzymania w PlusLidze na kolejny sezon. Aby tak się stało, muszą zdobyć jeszcze punkt. - Trzeba jeszcze powalczyć. Bardzo liczyliśmy na zwycięstwo. "Falujemy", mamy mocne i kiepskie momenty - zwrócił uwagę Bednaruk. - Zostało jeszcze trochę grania, musimy zdobyć jeden punkt w Nysie, aby matematycznie się utrzymać, i dokończyć ten sezon z podniesioną głową - kontynuował szkoleniowiec.

Nie mogą opierać gry na zaledwie dwóch zawodnikach

Spotkanie z zespołem z Lublina przyniosło kilka rekordów. Czarni posłali na drugą stronę aż 11 asów serwisowych, a autorem ośmiu z nich był Rafał Faryna. - Na pewno i Bartek Lemański, i Paweł Rusin, i Rafał dobrze zagrywali, ale Lublin grał na 60 procentach skuteczności w ataku na wysokiej piłce. My ich cisnęliśmy, robiliśmy presję, a oni poczuli się tak pewnie w pewnym momencie, że robili na wysokiej piłce wszystko to, co chcieli - podkreślił Bednaruk.

- Faryna zrobił osiem asów, to był jego świetny mecz. On jest w formie już od jakiegoś czasu. Nie możemy jednak liczyć tylko na niego, musi być wsparcie ofensywne, musimy sobie podzielić ten atak, bo rywale zaczynają nas "czytać" - zaznaczył trener radomian. - Musimy grać drużynowo, nie możemy pozwolić sobie na to, żeby grali Faryna z "Lemanem". Tak wyglądał kolejny mecz, że jesteśmy od nich uzależnieni, a my musimy sobie nawzajem pomagać - dodał. Atakujący zdobył przeciwko LUK-owi 26, zaś środkowy 13 punktów. Byli najlepsi pod tym względem w swojej drużynie.

- To następne spotkanie, w którym gramy na bardzo niskiej skuteczności na lewym skrzydle, to musimy poprawić. Jose Ademar Santana wróci, liczę, że nam pomoże na lewej stronie. Dwoma czy trzema zawodnikami ciężko wygrać mecz - stwierdził słusznie Bednaruk.

Problemy zdrowotne ich nie opuszczają

W trakcie ostatniego pojedynku podstawowego libero Czarnych, Mateusza Masłowskiego, już na samym początku zawodów zastąpił Maciej Nowowsiak. - "Masło" ma duży problem z więzadłami krzyżowymi w prawej nodze. Bardzo go boli prawe kolano, kiedy musi się przewrócić na prawą stronę. No i "strzeliło" mu to kolano w jednej z pierwszych akcji - wyjawił trener.

Przypomnijmy, iż przez kontuzję barku do końca sezonu nie zagra już Daniel Gąsior, na problemy z kręgosłupem wciąż narzeka Alexander Berger, a Jose Ademar Santana trzy minione spotkania oglądał jedynie w roli widza z powodu urazu mięśni brzucha.

Czytaj także:
>> Jest decyzja PZPS ws. przejęcia organizacji MŚ
>> Polski klub ma nowego siatkarza. Uciekł z Rosji

Źródło artykułu: