Rozgrywający wraca do gry po dramacie. "Na kilka dni nerki przestały pracować"

PAP/EPA / Monika Pliś / Na zdjęciu: Miguel Tavares Rodrigues
PAP/EPA / Monika Pliś / Na zdjęciu: Miguel Tavares Rodrigues

Rozgrywający Aluronu CMC wraca do gry po ciężkich problemach zdrowotnych. - Na kilka dni nerki przestały pracować i nikt nie wie dlaczego - mówi Miguel Tavares dla WP SportoweFakty. Siatkarz miał niemal dwa miesiące przerwy.

To była słodko-gorzka niedziela dla Aluron CMC Warty Zawiercie. Wprawdzie Jurajscy Rycerze pokonali Projekt Warszawa 3:1, ale kontuzji w pierwszym secie doznał rozgrywający Maximiliano Cavanna. Wszedł za niego Miguel Tavares Rodrigues, który na boisku nie przebywał przez prawie dwa miesiące.

Osobliwe problemy zdrowotne. "Nikt nie wie dlaczego"

29-letni Tavares wywalczył sobie miejsce w podstawowym składzie Aluronu CMC. W połowie stycznia jednak nagle przestał grać. Problemem nie była jednak kontuzja mięśniowa, złamanie czy skręcenie stawu. Portugalczykowi kompletnie wysiadły nerki.

- Na kilka dni nerki przestały pracować i nikt nie wie dlaczego. Z tego powodu nie mogłem wykonywać żadnych aktywności związanych ze sportem - wyjaśnił dla WP SportoweFakty Migeul Tavares Rodrigues.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: zimowa wyprawa żony skoczka. I to nie byle jaka!

Sam Portugalczyk, biorąc pod uwagę jego dwumiesięczną absencję, zaprezentował całkiem dobry poziom. Poprowadził drużynę do zwycięstwa 3:1. Czy czuje się już w pełni gotowy do powrotu?

- To była bardzo długa droga dla mnie, by w ogóle zacząć trenować. Nic nie robiłem przez miesiąc i musiałem powoli wracać do treningów. W końcu przez ostatni tydzień mogłem ćwiczyć na 100 proc. Świetnie było w końcu wejść na boisko i powoli złapać rytm meczowy, bowiem samie treningi nie wystarczą. Cieszę się, że mogłem pomóc drużynie w odniesieniu zwycięstwa za trzy punkty przeciwko silnej ekipie - ocenił siatkarz.

- Pod względem fizycznym już nie odczuwam żadnych problemów. Oczywiście, muszę jeszcze złapać rytm meczowy. Ostatni raz grałem przecież w połowie stycznia. Myślę, że jestem już gotowy, by stale pomagać drużynie - dodał Portugalczyk.

Nie widać końca problemów Aluronu na rozegraniu

Sytuacja z rozgrywającymi Aluron CMC była dramatyczna. W pewnym momencie obaj zawodnicy na tej pozycji musieli leczyć kontuzję, a wystawiać piłki musiał nominalny przyjmujący - Uros Kovacević. Byli w stanie wygrać nawet tak jeden mecz, ale stracili w tabeli. Przez długi czas szli łeb w łeb z PGE Skrą w walce o 3. miejsce, jednak teraz już tracą do nich siedem punktów.

- Nie tylko brakowało mnie, ale także Maxiego. Nie mieliśmy rozgrywającego, a i tak udało nam się wygrać jeden mecz. Nie tylko chodzi o spotkania, ale także nie mogliśmy trenować, bo 2-3 tygodnie nie było rozgrywającego. Później wrócił Maxi, a po kilku dniach zespół zakontraktował Krzysztofa Bieńkowskiego, który był bez klubu kilka miesięcy i też powoli musiał wchodzić do drużyny. Potrzeba czasu. Teraz, gdy już wróciliśmy wszyscy, poziom treningu jest znacznie wyższy - wyjawił Portugalczyk.

Wspomniane problemy na rozegraniu będą trapić Aluron CMC najprawdopodobniej jeszcze przez jakiś czas. Wszystko przez wspomniany wyżej uraz Cavanny. Argentyńczyk będzie wyłączony z gry przez najbliższe trzy tygodnie.

- To słodko-gorzkie uczucie. Maxi grał bardzo dobrze w ostatnich kilku meczach. W niedzielę także prezentowaliśmy się dobrze jako drużyna. To przykre, wchodzić na boisko po kontuzji kolegi - zakończył Tavares.

Czytaj więcej:
Trener zaniepokojony zdrowiem rozgrywającego. "Boję się, że to odnowienie kontuzji"
Legia Warszawa prosi o pomoc. "To przerażające"

Źródło artykułu: