Pokonała były klub ze wsparciem taty na trybunach. "Może częściej będzie mnie oglądał"

E.Leclerc Moya Radomka powróciła do hali ze "złotym sufitem", w której będzie również grała w fazie play-off. - Z tego obiektu można uczynić ogromny atut - zaznacza Natalia Murek, której poczynania w meczu z #VolleyWrocław z bliska oglądał tata.

Piotr Dobrowolski
Piotr Dobrowolski
Natalia Murek WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Natalia Murek
W ostatnim meczu rundy zasadniczej Tauron Ligi E.Leclerc Moya Radomka Radom pokonała przed własną publicznością #VolleyWrocław 3:0. Choć już przed rozpoczęciem tego spotkania było pewne, że miejscowe przystąpią do fazy play-off z szóstego miejsca, to motywacji w ich szeregach nie zabrakło. - Myślę, że nie ma meczów "o nic", zawsze gra się o dobry wynik - podkreśliła Natalia Murek.

Chciała pokonać były klub ze wsparciem taty


- Bardzo zależało nam na tym, żeby wygrać to spotkanie. Zwłaszcza mnie, ponieważ to mój były klub, z którym chciałam wygrać w najlepszym stylu, w jakim się dało - zaznaczyła przyjmująca, która w trakcie bieżących rozgrywek przeniosła się z Wrocławia do Radomia.

Poczynania córki w roli widza obserwował Dawid Murek. - Tata przyjechał mnie wspierać, bo nie jest łatwą sytuacją to, żeby jeszcze grać w tym sezonie przeciwko #VolleyWrocław. Przyniósł szczęście, więc może będzie częściej pojawiał się na trybunach - skomentowała zdobywczyni 13 punktów.

ZOBACZ WIDEO: "Szalona". Wideo z trenerką mistrza olimpijskiego robi furorę w sieci

Halę ze "złotym sufitem" ponownie uczynić atutem


Po serii kilku meczów w hali Radomskiego Centrum Sportu, siatkarki Radomki powróciły pod słynny "złoty sufit" w Hali MOSiR-u. W którym obiekcie lepiej się czuje 22-letnia Murek? - Trudno mi oceniać, ponieważ chyba wciąż jestem w Radomiu za krótko. Zawsze jednak mówiłam, że mam sentyment do "złotego sufitu", uwielbiam go, choć muszę przyznać, że piłka czasami znika przy zagrywce, więc trochę "na ślepo" w tym elemencie. Oba obiekty wydają mi się jednak odpowiednie do dobrej gry - odpowiedziała.

Radomianki w dobrych nastrojach wyjadą więc do Nysy, gdzie już w najbliższy weekend zostanie rozegrane Final Four Pucharu Polski kobiet. - Ta wygrana dała nam "kopa". Będziemy na pewno walczyć, jedziemy tam z dobrym nastawieniem, zmotywowane. Final Four Pucharu Polski zdarza się tylko raz w roku, więc na pewno to wykorzystamy - zapowiedziała.

Po serii czterech spotkań w hali RCS-u (trzy ligowe i jedno w PP), Radomka rozegrała pojedynek w wysłużonym obiekcie, w którym podejmie również ŁKS Commercecon Łódź w starciu rewanżowym pierwszej rundy play-off. - Ani ja, ani dziewczyny nie odzwyczaiłyśmy się od tej hali. Zawsze można wykorzystać ten obiekt jako ogromny atut, bo on nie jest przyjazny dla drużyn gości, sama to wiem, bo byłam kilka razy w tej roli. Nie gra się tu łatwo. Cieszę się, że będziemy tu grać w play-offach - nie ukrywała Murek.

Czytaj także:
>> "Mieliśmy najlepszego trenera na świecie". Legenda zrezygnowała z pracy
>> W końcu! Malwina Smarzek rozwiązała kontrakt w Rosji. Ma już nowy klub

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×