Zawodnik rozgoryczony sytuacją swojej drużyny. Jest mu wstyd, że musi patrzeć na wyniki innych zespołów

WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Mateusz Masłowski
WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Mateusz Masłowski

W Radomiu robi się coraz bardziej gorąco. Cerradowi Enei Czarnym został mecz w Bełchatowie, a wciąż nie mogą być pewni utrzymania w PlusLidze. - Czuję się z tym katastrofalnie - mówi o sytuacji swojej drużyny rozgoryczony Mateusz Masłowski.

W niedzielny wieczór Cerrad Enea Czarni Radom przegrali przed własną publicznością z Jastrzębskim Węglem 0:3 w meczu przedostatniej kolejki rundy zasadniczej PlusLigi. Zdołali powalczyć z mistrzem Polski jedynie w premierowej odsłonie, zakończonej rezultatem 20:25. W dwóch kolejnych setach nie mieli szans, zdobywając odpowiednio 14 i 16 punktów. - Jastrzębie to klasa sama w sobie. Musieliśmy zaryzykować, zrobiliśmy to, niestety nie udało się - skomentował Wiktor Nowak, który po kontuzji i długiej rekonwalescencji wszedł na parkiet z kwadratu dla rezerwowych.

- Cieszę się, że wróciłem, choć nie jestem jeszcze w stu procentach gotowy fizycznie, trenuję od tygodnia. Bardzo się cieszę, że mogłem wejść na boisko - nie ukrywał rozgrywający, który zagrał od początku trzeciej partii.

- Robiliśmy wszystko, co mogliśmy. Nikomu nie można zarzucić, że się nie starał, a wyszło, jak wychodzi przez praktycznie cały sezon - mówił załamany Mateusz Masłowski. - W pierwszym secie nawiązaliśmy walkę z przeciwnikiem do pewnego momentu, potem wyszło, jaką my jesteśmy drużyną, a jaką jest Jastrzębie, i skończyło się adekwatnie do sytuacji, w jakiej się znajdujemy - libero Czarnych dobitnie zobrazował stan rzeczy.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: niespodziewana scena na treningu Nadala. Co za gest!

Obecnie drużyna z Radomia wciąż znajduje się na przedostatnim miejscu w tabeli. Na koncie ma 20 punktów i o pięć "oczek" wyprzedza PSG Stal Nysa, która właśnie rozgrywa spotkanie z LUK-iem Lublin. Radomianie nie mogą być więc pewni utrzymania, a w ostatniej kolejce zagrają na wyjeździe z PGE Skrą Bełchatów.

- Jest mi wstyd, czuję się z tym źle. Jestem pierwszy raz w życiu w takiej sytuacji, że muszę patrzeć na to, czy przeciwnik z dołu tabeli wygra z ostatnią drużyną, żebyśmy nie musieli grać w barażach. Czysto teoretycznie możemy jeszcze zdobyć punkt, wszystko jest w naszych rękach - stwierdził Masłowski.

Na twarzy libero Wojskowych widać było duże rozgoryczenie i targające nim emocje. - Czuję się z tym katastrofalnie, nie będę tego ukrywał. Mam nadzieję, że jestem w takiej sytuacji pierwszy i ostatni raz w życiu - zaznaczył. - Przychodzę na treningi, robię wszystko, co się da, od pierwszej minuty do końca, tylko co z tego? Widzimy jak jest, boisko weryfikuje. Najważniejsze jest to, co dzieje się na meczu, na który przychodzą kibice, którzy dalej nas wspierają, za co bardzo im dziękujemy - podkreślił 24-latek.

- Mamy jeszcze mecz w Bełchatowie, nie mamy nic do stracenia, musimy wyjść na boisko i zagrać bez żadnych obaw, spróbować uszczknąć punkt, bo tyle nam brakuje do utrzymania - zakończył Nowak.

Czytaj także:
>> IŁ Capital Legionovia Legionowo odarta z łatki debiutanta. Chiappini: Developres będzie jeszcze silniejszy
>> Tauron 1. liga. BBTS zwycięzcą rundy zasadniczej

Źródło artykułu: