"Niepokonani" siatkarskich parkietów
Problemy zdrowotne to nieodłączny element sportu, potrafiący zahamować nawet najlepiej zapowiadające się kariery. Na siatkarskich parkietach nie brakuje graczy, którzy potrafili je przezwyciężyć.
Sebastian Świderski - zerwane ścięgno Achillesa, skręcenie stawu kolanowego wraz z zerwaniem mięśnia czworogłowego uda
Wychowanek Znicza Gorzów Wielkopolski, kontuzji zerwania ścięgna Achillesa doznał pod koniec lipca 2009 roku w towarzyskim meczu reprezentacji Polski z Bułgarią. Sytuacja miała miejsce na kilka tygodni przed rozpoczęciem eliminacji do mistrzostw świata 2010.
Na siatkarskie parkiety "Świder" powrócił zaskakująco szybko. Po zaledwie sześciu miesiącach leczenia, zagrał w meczu Ligi Mistrzów Lube Banca Macerata - Budvanska Rivijera. Błyskawicznie odzyskał też miejsce w reprezentacji. W 2010 roku wystąpił na VII Memoriale Huberta Jerzego Wagnera. Jego wejście na boisko w meczu przeciwko Brazylii, publiczność zgromadzona w bydgoskiej hali "Łuczniczka" przyjęła gromkimi oklaskami.
Niestety krótko po tym wydarzeniu, będący w znakomitej formie Sebastian Świderski ponownie doznał urazu. W trakcie starcia ligowego ZAKSY Kędzierzyn-Koźle z Asseco Resovią Rzeszów, 33-letni wówczas zawodnik doznał zerwania mięśnia czworogłowego uda i skręcenia stawu kolanowego. Kolejny raz niezbędna okazała się operacja, po której kontuzjowaną nogę unieruchomiono na sześć tygodni. Kolejne kilka miesięcy leczenia i rehabilitacji wystarczyło, aby "Świder" powrócił do pełnej sprawności i wraz z zespołem rozpoczął przygotowania do sezonu, notując kolejny "come back". Także i tym razem na krótko ... Kontuzja odnowiła się listopadzie 2011 roku. To sprawiło, że w marcu 2012 roku w wieku 34 lat siatkarz postanowił zakończyć zawodniczą karierę, rozpoczynając pracę trenerską.
-
ALLEZ Charlie Zgłoś komentarzzadanie[/b]" Mowił tam m.in: [i]- Najkrótsze były poniedziałki. Bo chciałem, żeby trwały jak najdłużej: we wtorki musiałem jechać na chemię. Były takie dni po chemii, że same mi łzy leciały z tej męczarni. Ale to ciało nie dawało rady. Głowa zawsze dawała .[/i] Opowiada tez o swoim bracie-ksiedzu, bylym siatkarzu, dzieki ktoremu trafil do siatkowki (a potem sie w niej zakochal). Opowiada o jego wsparciu mentalnym i silnej wierze, ze ta choroba to tylko próba, na ktorą wystawia go opatrznosc. I o tym, jak wiele dla niego znaczy wsparcie Antigi, ktory na niego czekal, zadzwonil zaraz po informacji o wygranej Bocka z chorobą, i zaraz po tym telefonie oglosil sklad kadry, w ktorym znalazl miejsce dla Grzegorza
-
Maciej Maciejewski Zgłoś komentarzBardzo fajny artykuł, brakuje Gavina Schmitha.