W tym artykule dowiesz się o:
Rozgrywający: Murilo Radke (Łuczniczka Bydgoszcz)
Brazylijczyka nie da się nazwać udanym transferem do polskiej ligi, choć z pewnością nie pomogła mu też sytuacja kadrowa w Bydgoszczy. To wysoki i bardzo ofensywny zawodnik, któremu znacznie lepiej wychodzi zagrywanie i atakowanie niż samo rozgrywanie. W tym elemencie jego forma bardzo falowała, miał problemy z gubieniem bloku, a często też z utrzymaniem tempa wystawy. Czasem jego atakujący mieli ogromne problemy, żeby spotkać się z piłką. Nie najlepiej wyglądała też jego współpraca ze środkowymi. Najwięcej pomógł swojej drużynie w polu serwisowym, gdzie zdobył 10 asów i miał długie serie mocnych zagrywek.
Atakujący: Bartosz Janeczek (BBTS Bielsko-Biała)
Zawodnik BBTS-u Bielsko-Biała nie zachwycił w tym sezonie, tak samo zresztą jak większość jego kolegów. Atakował 727 razy, skończył 315 prób. 68 razy popełnił błąd własny i 90 razy został zatrzymany blokiem. Zawodził zwłaszcza w tych kluczowych piłkach, w końcówkach setów, kiedy rola atakującego jest największa. Zbyt rzadko zmieniał tempo ataku, często nie utrzymywał kierunków, nadal preferuje siłowe rozwiązania. W bloku mało widoczny, ale czasem pomagał zespołowi swoją zagrywką (21 asów). Miewał udane mecze, ale zdecydowanie więcej było tych słabych w jego wykonaniu.
Środkowy: Mariusz Gaca (MKS Będzin)
Środkowi zespołu z Będzina nie spisywali się w tym sezonie dobrze, co znalazło odzwierciedlenie w rankingu drużynowym. W nim MKS jest na ostatnim miejscu, jeżeli chodzi o skuteczność gry blokiem. Indywidualnie oczywiście wygląda to podobnie. Mariusz Gaca rozegrał 21 meczów i zdobył tylko 20 punktów tym elementem, a przecież głównie z tego są rozliczani siatkarze grający na tej pozycji. Nie były rzadkością mecze, w których nie zaliczał żadnego punktowego bloku. Stąd też mizerny wskaźnik 0,27 bloku na set. W ataku ze skutecznością też nie było dobrze, często w spotkaniach nie przekraczała ona 50 proc. W sumie ten doświadczony środkowy zagrał tak naprawdę dwa dobre mecze w sezonie, a to zdecydowanie za mało, by ogólna ocena występów mogła być pozytywna.
Środkowy: Bartosz Buniak (AZS Częstochowa)
W sezonie zasadniczym częstochowski zespół z pewnością nie mógł się pochwalić na tle rywali dokonaniami w kategorii bloku. Głównymi winowajcami są środkowi, którzy owszem, przyzwoicie współpracowali w ataku z Rafaelem Redwitzem, ale powstrzymywać rywali skutecznie nie potrafili. Najbardziej doświadczonym w składzie częstochowian jest Bartosz Buniak, który był bardzo nieregularny. Pomimo tego, że postawił w sumie 46 bloków, pięć spotkań kończył z zerowym dorobkiem, a siedmiokrotnie z jednym punktem zdobytym w ten sposób. Ze względu na to, że tworzył duet z Michałem Szalachą, dla którego był to pierwszy sezon w PlusLidze, to właśnie na Bartoszu Buniaku spoczywał ciężar, by dominować w drużynie w tym elemencie. Niestety, nie zawsze mu się to udawało.
Przyjmujący: Miłosz Hebda (Lotos Trefl Gdańsk)
Miał być wzmocnieniem składu, bo Lotos w tym sezonie walczył nie tylko na arenie krajowej, ale i europejskiej. Również i z tego powodu, że Mateusz Mika, filar gdańszczan w poprzednim sezonie, miał prawo odczuwać bardzo mocne zmęczenie po graniu na okrągło w szóstce klubowej i reprezentacyjnej. Hebda pojawił się w dwudziestu setach ligowych i kilku spotkaniach Ligi Mistrzów. Wszyscy na pewno pamiętają jego fantastyczny występ w meczu przeciwko DHL Modena, jednak na co dzień ligowa rzeczywistość była mniej różowa. Bardzo słabe przyjęcie, które niejednokrotnie pakowało cały zespół w tarapaty i mocno średnia skuteczność w ataku - to główne cechy tego zawodnika. Sporo błędów własnych we wszystkich elementach. Niezła zagrywka, choć nieregularna. Wzmocnieniem jednak zdecydowanie nie da się go nazwać.
Przyjmujący: Filip Stoilović (Indykpol AZS Olsztyn)
Filip Stoilović przyszedł do PlusLigi jako MVP ligi serbskiej i zarazem jej mistrz. W trakcie sezonu okazało się jednak, że serbskie i polskie rozgrywki dzielą lata świetlne. Przyjmującemu nie było łatwo się zaadaptować do wyżej postawionej poprzeczki. Zagrał bardzo dużo słabych meczów i pojedyncze dobre występy nie są w stanie zniwelować ogólnej oceny. Ani nie był ostoją w przyjęciu (odległe 55. miejsce w klasyfikacji), ani liderem w ataku, popełniał też bardzo dużo błędów. I to nie tylko w przyjęciu, ale też na zagrywce, sporo ryzykując w tym elemencie. Reasumując, transfer ten nie do końca wypalił. Jest to kolejny siatkarz, który w plusligowych realiach nie dał sobie rady.
Libero: Adrian Stańczak (AZS Częstochowa)
Libero AZS-u w naszym zestawieniu pojawiał się w tym sezonie najczęściej spośród wszystkich zawodników grających na tej pozycji. Nie bez powodu, bo też swoją postawą w przyjęciu i obronie nie pomagał kolegom z drużyny. W rankingu najlepiej przyjmujących zajął 18. miejsce, notując średnio 26,76 proc. przyjęcia perfekcyjnego. Z całego zestawienia był trzecim najbardziej obciążonym w przyjęciu zawodnikiem, aż 624 razy dogrywał piłkę. Nie bez powodu - zagrywający drużyny przeciwnej nie omijali go swoją zagrywką, bo wiedzieli, że w ten sposób mogą zdobyć punkty. W sumie na 26 rozegranych meczów, tylko w dwóch nie popełnił żadnego błędu, a w całej rundzie zasadniczej zebrało się 40 punktów bezpośrednio oddanych rywalowi. To najgorszy wynik wśród zawodników grających na libero.
Ławka rezerwowych: Marco Falaschi (Lotos Trefl Gdańsk), Michał Kamiński (MKS Będzin), Grzegorz Kosok (Łuczniczka Bydgoszcz), Andreas Takvam (Effector Kielce), Igor Witiuk (Effector Kielce), Aleksander Szafranowicz (Jastrzębski Węgiel), Bartosz Kaczmarek (MKS Będzin).