W tym artykule dowiesz się o:
Atmosfera została
Mocną stroną Biało-Czerwonych była zawsze atmosfera wewnątrz zespołu, niejednokrotnie podkreślana w wywiadach przez zawodników i sztab. Widoczna także podczas meczów, kiedy siatkarze cieszyli się razem, ale i bardzo mocno wspierali w trudnych chwilach. Nie ma pretensji, zarzutów czy wyrzutów, jest coś więcej niż tylko wspólny sportowy cel.
Ta drużynowość jest bardzo ważna dla Stephane'a Antigi i miała wpływ na jego różne decyzje personalne między innymi na wybór pierwszego rozgrywającego, którym wyraźnie nadal jest Grzegorz Łomacz. Memoriał Wagnera pokazał wyraźnie, że w tym aspekcie nic się zmieniło od ostatniego sezonu. Ogromna radość całej drużyny po zdobyciu pierwszego punktu atakiem przez Piotra Nowakowskiego była dobrym symbolem świetnej atmosfery w polskiej reprezentacji, pokazywały ją także gesty na boisku czy w kwadracie.
Forma idzie do góry
Pierwszy mecz krakowskiego turnieju powodował ból zębów u oglądających. Zawodnicy po ewidentnie ciężkim treningu siłowym prawie czołgali się po boisku, a ich dynamika była o wiele niższa niż zwykle. W ataku mieli problemy z kończeniem, w obronie często piłki ich mijały. Widzieliśmy zespół walczący bardziej z własnymi ograniczeniami i zmęczeniem niż z rywalem. Ale już w drugim spotkaniu wszystkie elementy wyglądały lepiej, a w ostatnim meczu z Serbami dwa pierwsze sety przypominały reprezentację z najlepszych czasów.
ZOBACZ WIDEO Grzegorz Łomacz: Nigdy nie jest lepiej przegrać w trzech setach
Taką, która bezwzględnie wykańcza rywala. I choć trzy sety ostatniego pojedynku nie były już tak efektowne, to wyraźnie było widać, że zawodnicy z dnia na dzień czują się coraz lepiej. Zejście z obciążeń w odpowiednim momencie turnieju w Tokio powinno jeszcze dodać im skrzydeł.
Dawid Konarski podbudowany udanym sezonem
Konarski ma trudną rolę zmiennika na pozycji atakującego, z której w minionym sezonie nie zawsze umiał się wywiązać. Jednak ostatni rok spędził w bardzo dobrze skonstruowanym i skutecznym zespole, z którym wygrał mistrzostwo Polski. Był jednym z najlepszych zawodników ZAKSY w meczach finałowych, nie miał też wcześniej żadnych problemów z wygraniem wewnątrzzespołowej rywalizacji na pozycji atakującego. To wszystko wyraźnie dodało mu wiary w swoje możliwości, dodatkowo podniósł swoje umiejętności i widać to na boisku. Co prawda, Bartosz Kurek w formie jest w stanie wygrywać mecze właściwie w pojedynkę, ale może się zaciąć lub potrzebować odpoczynku i wtedy Konarski może pomóc drużynie w większym wymiarze niż wcześniej.
Artur Szalpuk jest gotowy
Czwarty przyjmujący to niewdzięczna rola, bo jest dużo podróży i treningów, ale jednak zwiedza się głownie boiskowe kwadraty. Jednak turniej w Japonii jest intensywny i wyczerpujący, siedem meczów w dwanaście dni, i każda para rąk może się okazać potrzebna. Szalpuk, który był już z zespołem w Tokio na Pucharze Świata, nie jest niedoświadczonym młokosem, któremu drżą ręce w ważnych meczach. Pokazał w Krakowie, że może wejść na boisko i wnieść coś do zespołu. Może jego przyjęcie nadal nie imponuje, ale młody zawodnik potrafi poradzić sobie w ataku z trudnymi piłkami sytuacyjnymi, co jest jego atutem. Po sezonie z Raulem Lozano jest lepszym i pewniejszym siebie zawodnikiem. Jego gotowość do gry jest istotna również przy braku formy Rafała Buszka który na razie męczy się na boisku.
"Cichy Pit" wrócił
Piotr Nowakowski miał jesienią operację przepukliny i nie mógł pomóc ani swojemu klubowi ani reprezentacji w walce o awans olimpijski. Wiele miesięcy się rehabilitował i walczył z czasem, żeby wrócić do drużyny na majowy turniej kwalifikacyjny. Trudno powiedzieć, w jakiej jest formie, ale Antiga uważa, że w wystarczającej na czternastkę. Podczas Memoriału wszedł na boisko, skakał do bloku, skończył również jeden atak. Koledzy fetowali ten punkt z taką radością, jak by coś wygrali i widać było, jak bardzo jego powrót jest ważny dla Biało-Czerwonych. - Jego forma jest każdego dnia lepsza i możliwe, że będzie mógł nam pomóc w Tokio - ocenił trener przed wylotem do Japonii.
Zagrywka na plus
Serwis to piekielna broń w dzisiejszej siatkówce, ale i pięta achillesowa polskiej reprezentacji. Bywa bardzo rożnie z tym elementem w wykonaniu polskich siatkarzy. Podczas Memoriału Huberta Jerzego Wagnera, zwłaszcza w ostatnim meczu, było lepiej niż zwykle. Mateusz Bieniek przypomniał sobie swoje demolujące rywali zagrywki i wygrał nimi jednego seta, zawsze niebezpieczni w polu serwisowym są Kurek, Karol Kłos czy Michał Kubiak. Zakładając, że to nie jest jeszcze szczyt formy, można być optymistą co do zagrywki Polaków w Tokio. Co prawda, można wygrywać mecze i bez zagrywki, ale to jest zdecydowanie szybsza i mniej męcząca droga, do tego dająca dużo mentalnie drużynie.
Przestoje
- Naszym największym problemem na tym turnieju były przestoje i to na pewno musimy wyeliminować w ciągu najbliższego tygodnia – powiedział po Memoriale Michał Kubiak. Kapitan miał sporo racji, bo przestoje i nagłe "odcinanie prądu" przydarzało się Polakom raz po raz. Ale można zrzucić na to na karb zmęczenia i ociężałości oraz mniejszej koncentracji. Jednak mecze towarzyskie nigdy nie mają takiej stawki jak te o punkty. Kiedy forma pójdzie w górę, a zawodnicy będą czuli wagę każdego punktu, przestoje powinny zniknąć, a przynajmniej będą mniej dotkliwe.
Mateusz Mika bez formy
- Mam nadzieję, że wygracie ten awans na igrzyska, ale wiele zależy od stanu zdrowia Mateusza Miki, bo to wcześniej był kluczowy zawodnik w polskiej drużynie, a teraz wyraźnie jest bez formy – powiedział po Memoriale Plamen Konstantinow. Szkoleniowiec Bułgarii miał rację, bo forma Miki na razie jest bardzo odległa od pożądanej. Spędził na boisku kilka setów podczas krakowskiego turnieju i nie był to występ imponujący. Sprawiał wrażenie dwa razy bardziej zmęczonego od kolegów, miał problemy z kończeniem ataków. Wykończony nieustannym graniem w wyjściowym składzie i w klubie i w reprezentacji od dwóch lat, Mika jest cieniem samego siebie. Nie wiadomo czy dojdzie do wystarczającej formy przez tydzień i jak ewentualnie Polacy poradzą sobie bez niego.