Co wiemy o reprezentacji Polski po Memoriale Wagnera?

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Memoriał Wagnera odbył się jak co roku przed ważną imprezą. Już za 8 dni polscy siatkarze rozegrają pierwszy mecz turnieju kwalifikacyjnego w Tokio, którego stawką jest awans na igrzyska. Dwie kwestie niepokoją.

1
/ 8

Atmosfera została

Mocną stroną Biało-Czerwonych była zawsze atmosfera wewnątrz zespołu, niejednokrotnie podkreślana w wywiadach przez zawodników i sztab. Widoczna także podczas meczów, kiedy siatkarze cieszyli się razem, ale i bardzo mocno wspierali w trudnych chwilach. Nie ma pretensji, zarzutów czy wyrzutów, jest coś więcej niż tylko wspólny sportowy cel.

Ta drużynowość jest bardzo ważna dla Stephane'a Antigi i miała wpływ na jego różne decyzje personalne między innymi na wybór pierwszego rozgrywającego, którym wyraźnie nadal jest Grzegorz Łomacz. Memoriał Wagnera pokazał wyraźnie, że w tym aspekcie nic się zmieniło od ostatniego sezonu. Ogromna radość całej drużyny po zdobyciu pierwszego punktu atakiem przez Piotra Nowakowskiego była dobrym symbolem świetnej atmosfery w polskiej reprezentacji, pokazywały ją także gesty na boisku czy w kwadracie.

2
/ 8

Forma idzie do góry

Pierwszy mecz krakowskiego turnieju powodował ból zębów u oglądających. Zawodnicy po ewidentnie ciężkim treningu siłowym prawie czołgali się po boisku­, a ich dynamika była o wiele niższa niż zwykle. W ataku mieli problemy z kończeniem, w obronie często piłki ich mijały. Widzieliśmy zespół walczący bardziej z własnymi ograniczeniami i zmęczeniem niż z rywalem. Ale już w drugim spotkaniu wszystkie elementy wyglądały lepiej, a w ostatnim meczu z Serbami dwa pierwsze sety przypominały reprezentację z najlepszych czasów.

ZOBACZ WIDEO Grzegorz Łomacz: Nigdy nie jest lepiej przegrać w trzech setach

Taką, która bezwzględnie wykańcza rywala. I choć trzy sety ostatniego pojedynku nie były już tak efektowne, to wyraźnie było widać, że zawodnicy z dnia na dzień czują się coraz lepiej. Zejście z obciążeń w odpowiednim momencie turnieju w Tokio powinno jeszcze dodać im skrzydeł.

3
/ 8

Dawid Konarski podbudowany udanym sezonem

Konarski ma trudną rolę zmiennika na pozycji atakującego, z której w minionym sezonie nie zawsze umiał się wywiązać. Jednak ostatni rok spędził w bardzo dobrze skonstruowanym i skutecznym zespole, z którym wygrał mistrzostwo Polski. Był jednym z najlepszych zawodników ZAKSY w meczach finałowych, nie miał też wcześniej żadnych problemów z wygraniem wewnątrzzespołowej rywalizacji na pozycji atakującego. To wszystko wyraźnie dodało mu wiary w swoje możliwości, dodatkowo podniósł swoje umiejętności i widać to na boisku. Co prawda, Bartosz Kurek w formie jest w stanie wygrywać mecze właściwie w pojedynkę, ale może się zaciąć lub potrzebować odpoczynku i wtedy Konarski może pomóc drużynie w większym wymiarze niż wcześniej.

4
/ 8

Artur Szalpuk jest gotowy

Czwarty przyjmujący to niewdzięczna rola, bo jest dużo podróży i treningów, ale jednak zwiedza się głownie boiskowe kwadraty. Jednak turniej w Japonii jest intensywny i wyczerpujący, siedem meczów w dwanaście dni, i każda para rąk może się okazać potrzebna. Szalpuk, który był już z zespołem w Tokio na Pucharze Świata, nie jest niedoświadczonym młokosem, któremu drżą ręce w ważnych meczach. Pokazał w Krakowie, że może wejść na boisko i wnieść coś do zespołu. Może jego przyjęcie nadal nie imponuje, ale młody zawodnik potrafi poradzić sobie w ataku z trudnymi piłkami sytuacyjnymi, co jest jego atutem. Po sezonie z Raulem Lozano jest lepszym i pewniejszym siebie zawodnikiem. Jego gotowość do gry jest istotna również przy braku formy Rafała Buszka który na razie męczy się na boisku.

5
/ 8

"Cichy Pit" wrócił

Piotr Nowakowski miał jesienią operację przepukliny i nie mógł pomóc ani swojemu klubowi ani reprezentacji w walce o awans olimpijski. Wiele miesięcy się rehabilitował i walczył z czasem, żeby wrócić do drużyny na majowy turniej kwalifikacyjny. Trudno powiedzieć, w jakiej jest formie, ale Antiga uważa, że w wystarczającej na czternastkę. Podczas Memoriału wszedł na boisko, skakał do bloku, skończył również jeden atak. Koledzy fetowali ten punkt z taką radością, jak by coś wygrali i widać było, jak bardzo jego powrót jest ważny dla Biało-Czerwonych. - Jego forma jest każdego dnia lepsza i możliwe, że będzie mógł nam pomóc w Tokio - ocenił trener przed wylotem do Japonii.

6
/ 8

Zagrywka na plus

Serwis to piekielna broń w dzisiejszej siatkówce, ale i pięta achillesowa polskiej reprezentacji. Bywa bardzo rożnie z tym elementem w wykonaniu polskich siatkarzy. Podczas Memoriału Huberta Jerzego Wagnera, zwłaszcza w ostatnim meczu, było lepiej niż zwykle. Mateusz Bieniek przypomniał sobie swoje demolujące rywali zagrywki i wygrał nimi jednego seta, zawsze niebezpieczni w polu serwisowym są Kurek, Karol Kłos czy Michał Kubiak. Zakładając, że to nie jest jeszcze szczyt formy, można być optymistą co do zagrywki Polaków w Tokio. Co prawda, można wygrywać mecze i bez zagrywki, ale to jest zdecydowanie szybsza i mniej męcząca droga, do tego dająca dużo mentalnie drużynie.

7
/ 8

Przestoje

- Naszym największym problemem na tym turnieju były przestoje i to na pewno musimy wyeliminować w ciągu najbliższego tygodnia – powiedział po Memoriale Michał Kubiak. Kapitan miał sporo racji, bo przestoje i nagłe "odcinanie prądu" przydarzało się Polakom raz po raz. Ale można zrzucić na to na karb zmęczenia i ociężałości oraz mniejszej koncentracji. Jednak mecze towarzyskie nigdy nie mają takiej stawki jak te o punkty. Kiedy forma pójdzie w górę, a zawodnicy będą czuli wagę każdego punktu, przestoje powinny zniknąć, a przynajmniej będą mniej dotkliwe.

8
/ 8

Mateusz Mika bez formy

- Mam nadzieję, że wygracie ten awans na igrzyska, ale wiele zależy od stanu zdrowia Mateusza Miki, bo to wcześniej był kluczowy zawodnik w polskiej drużynie, a teraz wyraźnie jest bez formy – powiedział po Memoriale Plamen Konstantinow. Szkoleniowiec Bułgarii miał rację, bo forma Miki na razie jest bardzo odległa od pożądanej. Spędził na boisku kilka setów podczas krakowskiego turnieju i nie był to występ imponujący. Sprawiał wrażenie dwa razy bardziej zmęczonego od kolegów, miał problemy z kończeniem ataków. Wykończony nieustannym graniem w wyjściowym składzie i w klubie i w reprezentacji od dwóch lat, Mika jest cieniem samego siebie. Nie wiadomo czy dojdzie do wystarczającej formy przez tydzień i jak ewentualnie Polacy poradzą sobie bez niego.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty
Komentarze (0)