System, afery i walkowery. Negatywne aspekty sezonu 2016/2017 PlusLigi i Orlen Ligi

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

W rozgrywkach sezonu 2016/2017 PlusLigi i Orlen Ligi nie wszystko wyszło idealnie. Zobaczmy jakie wydarzenia zapisały się negatywnie w pamięci kibiców.

W tym artykule dowiesz się o:

1
/ 8

System rozgrywek

Chyba dawno siatkarskie środowisko nad Wisłą nie było aż tak zgodne co do kwestii, że obowiązujący w sezonie 2016/2017 system rozgrywek był po prostu zły. W związku z powiększeniem lig i koniecznością rozegrania większej liczby kolejek rundy zasadniczej, konieczne stało się skrócenie fazy play-off. Pomysł, żeby o medalach czy mistrzostwie decydował dwumecz i ewentualnie złoty set przy remisie i takiej samej liczbie punktów, okazał się chybiony.

Doskonale było to widać w meczach rozgrywanych w Rzeszowie, Kędzierzynie-Koźlu i Szczecinie. Zamiast pozwolić zwycięskim drużynom świętować, a przegranym w spokoju przełknąć porażkę, ekipy musiały dograć spotkanie, często w zupełnie rezerwowych składach, co nie miało żadnego sensu. Oby więcej sensu było w nowym systemie, który miejmy nadzieję, będzie obowiązywać w następnym sezonie.

2
/ 8

Baraże w Orlen Lidze

Więcej emocji niż wydarzenia na parkiecie, budziły kwestie natury organizacyjnej wokół barażu o Orlen Ligę. Przystąpiła do nich ostatnia drużyna najwyższej klasy rozgrywkowej, KSZO Ostrowiec Świętokrzyski oraz zwycięzca pierwszej ligi, Wisła Warszawa. Pierwsze dwa mecze miały się odbyć w Ostrowcu, a dwa kolejne miały nie odbyć się w ogóle. Warszawski zespół twierdził bowiem, że nie ma dostępnej hali w podanych przez władze ligi terminach i przez to będzie musiał te mecze oddać walkowerem. Do kwestii spornych doszedł jeszcze rodzaj piłek, jakimi miały być te spotkania rozgrywane. Ostatecznie okazało się, że klub ze stolicy zdołał dopasować się do terminów i rywalizacja o prawo gry w elicie trwa w najlepsze. Aktualnie w meczach jest remis 1:1.

3
/ 8

Europa tak daleko

W tym roku polskie drużyny bardzo słabo spisały się w pucharach europejskich. PlusLiga miała aż trzech przedstawicieli w Lidze Mistrzów, ZAKSĘ Kędzierzyn-Koźle, Asseco Resovię Rzeszów i PGE Skrę Bełchatów, ale żaden z tych zespołów nie przeszedł nawet przez pierwszą rundę fazy play-off. W związku z tym po raz pierwszy od 2009 roku żaden polski klub nie wystąpi w turnieju finałowym Ligi Mistrzów.

U pań było w tym roku jeszcze gorzej, bowiem ani Chemik Police, ani Tauron MKS Dąbrowa Górnicza nie wyszły nawet z grupy w Lidze Mistrzyń. Plany o podboju Europy trzeba więc odłożyć przynajmniej na przyszły rok.

4
/ 8

Im więcej, tym lepiej?

Władze ligi zdecydowały się na kolejne jej powiększenie od sezonu 2016/2017. Przypomnijmy, że jeszcze w latach 2012/2013 o mistrzostwo walczyło dziesięć drużyn. Następnie PlusLiga została poszerzona do dwunastu, a potem do czternastu ekip. Już wtedy pojawiły się głosy, że może to jest za dużo, zwłaszcza, że wzrosła liczba meczów do rozegrania.

Szesnaście drużyn oznaczało konieczność rozegrania aż 30 kolejek i łącznie 240 meczów samej tylko rundy zasadniczej. A nie zawsze były to widowiska stojące na najwyższym poziomie. Były zespoły, które na trzydzieści meczów wygrały ledwie cztery czy pięć spotkań.

Również w Orlen Lidze rozgrywki się rozrosły, w tym roku rywalizowało aż czternaście zespołów. Korekta liczby w dół jest konieczna. Dobrze, że chociaż przywrócono spadki, to pomoże zweryfikować poziom niektórych drużyn.

5
/ 8

Walkowery, nie bajery

Po raz kolejny w minionym sezonie okazało się, że gapiostwo drogo kosztuje. Na samym początku ligi przekonały się o tym zespoły PGE Skry Bełchatów oraz Tauronu MKS Dąbrowa Górnicza. W 4. kolejce PlusLigi w meczu z Espadonem Szczecin w końcówce pierwszego seta na zagrywkę w zespole z Bełchatowa wszedł Jurij Gladyr. Był on w tym momencie czwartym obcokrajowcem na boisku, a może ich być maksymalnie trzech. Skra odwołała się od kary walkowera powołując się na lukę w przepisach, ale nic nie uzyskała.

Podobna sytuacja miała miejsce w pierwszej kolejce Orlen Ligi w meczu pomiędzy Tauronem MKS i Developresem SkyRes Rzeszów. Dąbrowianki na parkiecie wygrały 3:0, ale pojawiły się kontrowersje wokół Dominiki Sobolskiej. Chodziło o certyfikat uprawniający zawodniczkę do gry. Okazało się, że powinna być traktowana jako cudzoziemka, co oznaczało, że w tym samym czasie po stronie MKS-u na boisku przebywały cztery zagraniczne siatkarki.

ZOBACZ WIDEO Deklasacja! Siedem goli FC Barcelona! Zobacz skrót meczu z Osasuną [ZDJĘCIA ELEVEN]

6
/ 8

Karuzela z trenerami

Do zjawiska częstych roszad na ławkach trenerskich zarówno w PlusLidze, jak i Orlen Lidze, zdążyliśmy się przyzwyczaić. Zwłaszcza w żeńskiej lidze łatwiej wymienić zespoły, w których ten sam szkoleniowiec zaczynał i kończył sezon, niż te, w których doszło do zmian. Do rekordzistów należy niewątpliwie zaliczyć Jurija Mariczewa, który rozwiązał kontrakt z Chemikiem Police za porozumieniem stron jeszcze przed rozpoczęciem ligi. Tutaj jednak obie strony pożegnały się w zgodzie, czego nie można powiedzieć o Jacku Skroku i Developresie SkyRes Rzeszów.

Na początku roku szkoleniowiec postanowił oddać nerkę ciężko choremu synowi. W związku z koniecznym po zabiegu okresem rekonwalescencji, klub postanowił podziękować trenerowi za współpracę i zatrudnił w jego miejsce Włocha Lorenzo Micelliego. Po tym wydarzeniu pojawiło się sporo głosów oburzenia sposobem potraktowania szkoleniowca, na co klub odpowiedział oficjalnym komunikatem, w którym zaprezentował swoje stanowisko. Nawet jeżeli miał częściowo rację, sposób pożegnania z Jackiem Skrokiem wzbudził niesmak.

7
/ 8

Frekwencja

Często się słyszy, że siatkówka jest w Polsce sportem narodowym, ale analiza danych dotyczących frekwencji na meczach prowadzi raczej do innych wniosków. Nie da się ukryć, że z roku na rok się zmniejsza. W PlusLidze w tym roku średnio jeden mecz oglądało 2046 widzów. Rok temu było to prawie dwieście osób więcej, a dwa lata temu trzysta. Kryzys dotknął nawet zespoły, które nie miały dotąd nigdy problemów z wypełnieniem hali. Dobrym przykładem jest Asseco Resovia Rzeszów, która nie dała rady sprzedać wszystkich karnetów, co nie miało miejsca w latach poprzednich.

Podobnie sytuacja przedstawia się w Orlen Lidze. W zakończonym właśnie sezonie  jedno spotkanie oglądało przeciętnie 1191 widzów. Zarówno przed rokiem, jak i dwa lata temu, wartości te były wyższe. Co gorsza, tylko dwa zespoły spełniły wymóg władz ligi, by na meczach średnio było obecnych 1500 kibiców. W pozostałych halach z frekwencją był spory problem, często liczono obecnych w setkach, a nie w tysiącach.

8
/ 8

Atomowy koniec

Kibice w Trójmieście nie będą już mieli okazji śledzenia u siebie rozgrywek Orlen Ligi. Tuż po zakończeniu sezonu władze Atomu Trefl Sopot postanowiły przenieść drużynę do Krakowa, poprzez połączenie jej z występującą w pierwszej lidze Proximą Kraków. Decyzję swoją tłumaczą dużą konkurencją na lokalnym rynku widowisk sportowych oraz planami dalszego rozwoju głównego sponsora. Sopocianki zakończyły sezon na dziewiątym miejscu po wygranej w dwumeczu z Polskim Cukrem Muszynianką Muszyna. Z kolei Proxima Kraków walczyła o awans do Orlen Ligi, ale przegrała w finale z Wisłą Warszawa. Wejście do wyższej klasy rozgrywkowej przez fuzję, a nie drogą sportową, zawsze budziło kontrowersje.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty
Komentarze (0)