W tym artykule dowiesz się o:
Kto wygra?
Na tak postawione pytanie nie jesteśmy w stanie udzielić pewnej odpowiedzi, ale możemy zasugerować, żeby nie zdawać się zbytnio na najbardziej logiczne warianty, bo one nie sprawdzały się zupełnie w Lidze Światowej, poprzedniku Ligi Narodów. Od czasu zakończenia bezwzględnej brazylijskiej dominacji na siatkarskich arenach świata (czyli mniej więcej od 2010 roku) żaden kraj nie obronił tytułu mistrzowskiego LŚ, a rezultaty w niej osiągane rzadko kiedy pozwalały ocenić prawdziwą siłę potentatów.
Ta sama Francja, która w 2015 w kapitalnym stylu zwyciężyła w Lidze Światowej i mistrzostwach Europy, po wygraniu zeszłorocznej (i ostatniej) edycji tej imprezy zgasła i podczas niedawnego czempionatu Starego Kontynentu była cieniem samej siebie, nic też nie zdziałała podczas igrzysk z Rio de Janeiro. Polacy, triumfatorzy LŚ z 2012 roku, zakończyli olimpijskie zmagania w Londynie na smutnym ćwierćfinale, zaś Amerykanie, złoci medaliści LŚ 2014, nie awansowali nawet do czołowej szóstki mistrzostw świata z tamtego roku.
Natomiast Brazylia, która od ośmiu lat nie potrafiła wygrać "Światówki" i pięciokrotnie kończyła turniej na drugim miejscu, w tym samym okresie doczekała się złota i srebra igrzysk olimpijskich oraz wicemistrzostwa świata, udowadniając, że ukochanego dziecka FIVB nie należy traktować śmiertelnie serio. Choć oczywiście od czas do czasu można je podziwiać, jeżeli dostarcza sportowej rozrywki na najwyższym poziomie.
Nie można tak dłużej
Ale nie dostarcza tej rozrywki cały czas, choć światowa konfederacja zadbała o to, by siatkówka wręcz wylewała się z ekranów i nie można było od niej uciec. Pięć tygodni, piętnaście spotkań, w międzyczasie przemierzanie tysięcy kilometrów samolotem na inne kontynenty - nie trzeba być wielkim znawcą sportu, by przewidzieć, jakie to może rodzić konsekwencje dla zdrowia siatkarzy i poziomu całego turnieju. Jak mówił Ilja Własow, przy takim natężeniu gier nawet środki przeciwbólowe nie zawsze pomagają.
- Wszyscy z jakiegoś powodu widzą tylko jedną stronę Ligi Narodów - piękny obrazek. Silne drużyny i dobre mecze. Zapomina się przy tym, że rozgrywki są skomplikowane - mówił trener Rosjan Siergiej Szlapnikow, apelując przy okazji o zmianę formatu rozgrywek. Wtórował mu prowadzący Iran Igor Kolaković, który był bardziej dosadny. - Absolutnie nie popieram Ligi Narodów. Nikt nie ma możliwości trenowania i rozegrania kontrolnych meczów. Co ważniejsze, poziom tych rozgrywek jest bardzo niski - trudno się dziwić rozgoryczeniu Serba, skoro prowadzeni przez niego Persowie przemierzyli prawie 50 tysięcy kilometrów samolotami, a do tego przez problemy z wizami musieli lecieć na turniej do USA w uszczuplonym składzie.
ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. Raport z Moskwy. "Rosjanie kompletnie oszaleli. Ciężko było nawet przejść!"
Szlapnikow nie miał tego problemu, bo Rosjanie w ciągu fazy grupowej Ligi Narodów zrobili samolotami "zaledwie" 11 tysięcy kilometrów. Ale selekcjoner Sbornej tak czy siak musiał rotować składem i wystawiać meczowe szóstki różnej jakości, by poradzić sobie z męczącą gonitwą spotkań i podróży. To samo robili zresztą wszyscy trenerzy, od Vitala Heynena po Renana Dal Zotto do Nikoli Grbicia. Kto nie miał wartościowych rezerw, ten szybko żegnał się z marzeniami o Final Six. Jak Włosi, którzy bez Iwana Zajcewa i Osmanego Juantoreny ulegli Japonii i Australii.
Sprawiedliwość po francusku
Warto przyjrzeć się turniejowej drodze reprezentacji Francji, która zakończyła fazę grupową Ligi Narodów na pierwszym miejscu. Jak najbardziej zasłużonym, bo gospodarze finałów w Lille grali świetnie w swoim charakterystycznym stylu, ale nietrudno zauważyć, że sprzyjały im okoliczności. Trójkolorowi ani razu nie opuścili Europy podczas grupowych wojaży, tylko dwa razy zmieniali strefę czasową i nie mają prawa narzekać na bolączki związane z udziałem w LN tak jak choćby Brazylijczycy i Polacy.
Francuska drużyna przegrała dwa mecze w Łodzi (gdzie grała bez Earvina Ngapetha, Benjamina Toniuttiego i Jenii Grebennikova), ale od tamtego turnieju wygrała każde spotkanie z wyjątkiem potyczki z Włochami podczas zmagań w Modenie (0:3). Pokonała najpoważniejszych rywali z górnej połowy tabeli (Brazylię, Rosję, USA, Serbię), którzy po kilku tygodniach gier na całym świecie nie mieli prawa być w chociażby przyzwoitej kondycji fizycznej. Żeby nie być gołosłownym: gracze z Brazylii w ciągu fazy grupowej LN przelecieli ponad 62 tysiące kilometrów, Francuzi niecałe 7 tysięcy.
Zawodnicy Laurenta Tillie nieraz udowodniali, że potrafią jak nikt inny korzystać z braku sił u rywali i kto wie, czy to właśnie nie oni ucieszą swoich kibiców zwycięstwem w finałowym meczu Ligi Narodów. Niezależnie od końcowego wyniku zawodów FIVB będzie musiała wziąć pod uwagę głosy krytyki i poważnie przemyśleć format Ligi, bo jego wady wręcz atakują oczy.
Trochę polskiej radości?
Od pamiętnego 2012 roku i "przestrzelenia" piłki przez Claytona Stanley'a, które dało reprezentacji Polski mężczyzn złoto Ligi Światowej, finały tej imprezy nie należą do najmilszych wspomnień polskiego kibica. Spotkania Final Six sprzed dwóch lat i widok opustoszałej krakowskiej Tauron Areny nadają się wyłącznie do wyparcia z pamięci, a nawet niezły występ w 2015 roku (czwarte miejsce w Rio de Janeiro) nie smakował dobrze. I dziś też nie smakuje, jeśli uświadomić sobie, że porażki świeżo upieczonych mistrzów świata z Francją i USA było cichym preludium do rozczarowań kadry Stephane'a Antigi w Pucharze Świata, mistrzostwach Europy i igrzyskach olimpijskich.
Dlatego też od razu po awansie do finałów Ligi Narodów dało się słyszeć głosy, by nie zawyżać niepotrzebnie oczekiwań, zwłaszcza skoro drużyna Vitala Heynena jedzie do Francji bez Dawida Konarskiego, Michała Kubiaka i Piotra Nowakowskiego, a na domiar złego Mateusza Mikę z gry wykluczyło zapalenie wyrostka robaczkowego. Trudno oczekiwać, że polska kadra w obecnej konfiguracji osobowej rozprawi się z Rosją i Stanami Zjednoczonymi w pierwszej rundzie Final Six, z drugiej strony nie powinno to być największe zmartwienie Heynena i całej reprezentacji. Choćby dlatego, że Liga Narodów nie daje punktów do rankingu FIVB i nie wpłynie na rozstawienie w kwalifikacjach olimpijskich.
Paradoksalnie belgijski szkoleniowiec Biało-Czerwonych może na wyjeździe do Francji tylko zyskać: sam awans do półfinału i walka o medal w dobrym stylu będzie uznana za sukces, a jeśli przygoda Polaków skończy się na dwóch meczach, Heynen zyska przynajmniej kolejne wskazówki, na kogo stawiać lub nie stawiać podczas selekcji na mistrzostwa świata, najważniejszą imprezę roku. Jeżeli ewentualne porażki zostaną przekute w sukcesy podczas mundialowych bojów tak jak w 2014 roku, Belg będzie cieszył się nieustannie poparciem tłumów.
[b]
Terminarz Final Six Ligi Narodów (Lille, 4-8 lipca 2018 r.)[/b]
Terminarz grupy A: Francja - Brazylia / środa, 4 lipca 2018 r., godz. 20:45 Serbia - Brazylia / czwartek, 5 lipca 2018 r., godz. 20:45 Francja - Serbia / piątek, 6 lipca 2018 r. godz 20:45
Terminarz grupy B: Rosja - Polska / środa, 4 lipca 2018 r., godz. 18:00 Stany Zjednoczone - Polska / czwartek, 5 lipca 2018 r., godz. 18:00 Rosja - Stany Zjednoczone / piątek, 6 lipca 2018 r. godz. 18:00
***
Półfinały (1A vs 2B, 2A vs 1B) / sobota, 7 lipca 2018 r., godz. 14:00 i 16:30
***
Mecz o 3. miejsce / niedziela, 8 lipca 2018 r., godz. 17:00 Mecz finałowy / niedziela, 8 lipca 2018 r., godz. 20:45
Nagrody:
Zwycięstwo - 1 milion dolarów amerykańskich Drugie miejsce - 500 tysięcy USD Trzecie miejsce - 300 tysięcy USD Czwarte miejsce - 150 tysięcy USD Piąte i szóste miejsce - 75 tysięcy USD
Premia za wygrany mecz - 9 tysięcy USD Premia za przegrany mecz - 4 tysiące USD
Nagroda MVP - 30 tysięcy USD Pozostałe nagrody - 10 tysięcy USD