Kryzys uderza w skoki. Konieczna była historyczna decyzja

Trwa sprzedaż biletów na zawody Pucharu Świata w Wiśle i Zakopanem. Na skoczni imienia Adama Małysza dojdzie do historycznej inauguracji cyklu. To był jedyny akceptowalny scenariusz.

PS
Skocznia w Wiśle im Adama Małysza Archiwum prywatne / Piotr Woźniak / Skocznia w Wiśle im. Adama Małysza
W połowie września ruszyła sprzedaż biletów na zawody Pucharu Świata w Wiśle i Zakopanem. Wszechobecny kryzys sprawia, że ceny wejściówek z pewnością nie zadowolą kibiców. W Wiśle ceny na miejsca stojące zaczynają się od 129 złotych, natomiast na siedzące - od 299 zł. Z kolei najtańszy bilet na konkurs na Wielkiej Krokwi to wydatek minimum 200 zł.

Jak kibice zareagowali na takie ceny? O to zapytaliśmy dyrektorów odpowiedzialnych za organizację Pucharu Świata w obu miejscowościach.

- Nie mogę mówić o szczegółach, ale jest to poziom zadowalający nas. Sądzę, że dobrym posunięciem z naszej strony było to, że po obniżonych cenach, jako pierwsi, bilety mogli kupić ci, którzy byli na Letnim Grand Prix - powiedział nam Andrzej Wąsowicz, dyrektor zawodów PŚ w Wiśle.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: "będę tęsknić". Kto tak powiedział do Federera?
- W dalszym ciągu mam obawy, bo wiem, ile biletów sprzedaliśmy rok temu i sądzę, że teraz nie osiągniemy takiego poziomu. Ale jak będzie to szło tak, jak teraz, to będziemy zadowoleni - dodał.

W bardzo podobnym tonie wypowiada się Wojciech Gumny, dyrektor PŚ w Zakopanem. - W pierwszych dniach sprzedaży wyglądała ona analogicznie do lat poprzednich, czyli była w miarę dobra. Nie był to taki bum, jak parę lat temu, kiedy w przeciągu dwóch dni sprzedawały się wszystkie bilety. Sprzedaż ruszyła wyjątkowo wcześnie, bo zawsze startowaliśmy w październiku, listopadzie - zauważył.

Historyczna decyzja była niezbędna

To właśnie Wisła zainauguruje Puchar Świata 2022/23. I będzie to inauguracja historyczna, ponieważ zawodnicy ruszać będą na torach lodowych, a lądować na igielicie. Czegoś takiego jeszcze nie było.

Brak konieczności produkcji sztucznego śniegu, którego koszt zapewne byłby największy w historii, to ogromna oszczędność dla organizatorów. Okazuje się, że taka decyzja była niezbędna, aby Wisła podjęła się wyzwania, jakim jest organizowanie zawodów Pucharu Świata na początku listopada.

- Musielibyśmy początkiem października rozpoczynać śnieżenie. Analizowaliśmy faktury za energię elektryczną. Organizowanie Pucharu Świata ze sztucznym śniegiem na zeskoku byłoby karkołomnym zadaniem. Sandro Pertile (dyrektor Pucharu Świata - red.) wiedział, że nie ma o tym mowy - zdradził Wąsowicz.

Wisła po raz pierwszy w historii będzie także miejscem inauguracji Pucharu Świata kobiet. - To, co zaoszczędzimy przy produkcji śniegu, wydamy na pokrycie kosztu pobytu pań na Pucharze Świata. Przy poziomie euro i franka szwajcarskiego, bo tak się rozliczamy, ta oszczędność nie jest tak korzystna, jak mogłoby się wydawać - dodał.

Zawody PŚ w Zakopanem zostaną rozegrane znacznie później, bo w połowie stycznia 2023 roku. Gumny już teraz nie ma jednak wątpliwości, co ich czeka.

- Te koszty na pewno będą znacznie większe. Koszty paliwa, koszty osobowe poszły do góry. Jakie one będą? W tym momencie ciężko mi powiedzieć. Imprezę chcemy zrobić na bardzo dobrym poziomie, dlatego wydatki na pewno będą wyższe - zakończył.

Czytaj także:
Niemcy bez lidera w Klingenthal. Horngacher tłumaczy
0,9 punktu zdecydowało o mistrzostwie

Kibicuj polskim skoczkom w Pilocie WP (link sponsorowany)

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×