Dawid Kubacki i Piotr Żyła od początku sezonu skaczą z małymi wyjątkami równo i bardzo dobrze, najczęściej zajmując wysokie lokaty w konkursach. Niestety dyspozycja pozostałych Biało-Czerwonych nie wygląda już tak dobrze.
Ból głowy sztabu szkoleniowego
Wydawało się, że formę ustabilizował Kamil Stoch. Niestety zębianin od jakiegoś czasu przeżywa wyraźny kryzys i miewa problemy z ukończeniem zawodów w czołowej dwudziestce. Pozostali Polacy potrafią zaskakiwać, ale z reguły na przebłyskach się kończy. Tymczasem mistrzostwa świata w Planicy zbliżają się wielkimi krokami. Najważniejszy konkurs drużynowy coraz bliżej, a czasu coraz mniej.
- W tej chwili nie mamy drużyny na medal. Podkreślam, że w tej chwili, bo zostało jeszcze sporo czasu. Trener Thomas Thurnbichler doskonale zdaje sobie sprawę z tego, co się dzieje. Nie można liczyć na medal w konkursie drużynowym, bazując li tylko na dwóch zawodnikach regularnie meldujących się w czołówce. Do tego może nie wystarczyć nawet trzech świetnie prezentujących się skoczków, bo już trzeba liczyć na błędy innych. Jeśli coś się nie zmieni, czarno to widzę. Musiałby się zdarzyć cud - mówił Rafał Kot w rozmowie z WP SportoweFakty.
ZOBACZ WIDEO: Był w szoku. Trener Realu spełnił abstrakcyjną prośbę kibica
- Bardzo rozczarowała mnie postawa Kamila Stocha. W pewnym momencie myślałem, że będzie już tylko lepiej, bo regularnie zajmował miejsca w czołowej dziesiątce i widać było znaczącą poprawę jego formy w porównaniu do wcześniejszego etapu sezonu. Teraz Kamil przeżywa wyraźny kryzys i musi sobie z tym jakoś poradzić. Wiele powie nam niedzielny konkurs w Willingen. Jeśli tam wynik ponownie nie będzie zadowalający, konieczna będzie zdecydowana reakcja - dodał.
To za mało
Choć Kot chwali ostatnie rezultaty Aleksandra Zniszczoła oraz Pawła Wąska, przyznaje, że to nadal za mało, by myśleć o konkurowaniu z czołowym reprezentacjami.
- Olek Zniszczoł skacze coraz lepiej i można powiedzieć, że już teraz regularnie kończy zawody w czołowej trzydziestce. To na pewno wielki powód do optymizmu, bo zawodnik staję się dzięki temu coraz bardziej pewny siebie i widzi, że idzie we właściwym kierunku. Niemniej Olek jest w stanie skakać daleko, tylko gdy warunki są sprzyjające, bo z wiatrem w plecy raczej sobie nie radzi - zauważył.
- Paweł Wąsek także uporał się z problemami i zaczął kwalifikować się do drugiej serii. Oby było tak zawsze. Zarówno on i Zniszczoł starają się udowodnić trenerowi Thurnbichlerowi, że warto na nich postawić w konkursie drużynowym w Planicy. Niemniej dwóch zawodników w pierwszej piątce konkursów PŚ i dwóch pozostałych około dwudziestego miejsca to za mało, by na równi rywalizować ze światową czołówką. Tym bardziej, że poziom rośnie. Na przykład na początku sezonu nie szło Niemcom, ale zakładałem, że to tylko kwestia czasu. Willingen pokazuje, że miałem rację. Jeżeli chcemy świętować sukces zespołowy, musimy przepracować pozostający czas najlepiej, jak się da i poprawić skakanie - podsumował Rafał Kot.
Rozmawiał Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty
Zobacz także:
- To mógł być powód nagłego kryzysu Polaków
- Małysz zrobił tak wiele lat temu. To recepta na problemy Stocha?