Słabszy występ Dawida Kubackiego w pierwszym konkursie w Lillehammer okazał się dla niego niezwykle kosztowny w klasyfikacji Raw Air. Polak wciąż ma szansę na podium, ale spadł z czwartego na ósme miejsce.
19. lokata we wtorkowym konkursie oczywiście nie mogła być szczytem marzeń dla wicelidera Pucharu Świata. Pewne czynniki sprawiły jednak, że Kubackiemu kompletnie nie wyszedł pierwszy skok. Polakowi zmierzono 121,5 metra.
- To nie był dobry skok i wynikał z mojej dekoncentracji - przyznał Kubacki w rozmowie z Eurosportem. - Rozkojarzyłem się, bo wpadł śnieg na próg i w momencie, gdy sunął po torach, obracałem się, by poinformować o tym startera. Akurat zapaliło się zielone światło, trener dał znak, by oddać skok, więc ruszyłem, ale obserwowałem, gdzie znajduje się ta gródka lodu i nie było pchania na progu - dodał Polak.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co on zrobił?! Genialny rzut z... kolan
Kubacki nie ukrywał złości po rywalizacji. Doskonale zdaje sobie sprawę, że stać go na walkę o czołowe lokaty, a tymczasem poniósł straty punktowe nie tylko w Raw Air, ale również w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata.
- Jest złość i wkurzenie, a więcej słów nie będę używał, bo będziecie musieli to wypikać - powiedział wprost Kubacki.
Dla naszego skoczka pewnym pocieszeniem może być skok z finałowej serii. Tam odległość była już zdecydowanie lepsza, bo Kubacki wylądował na 133. metrze.
- Drugi skok był lepszy, ale też coś w nim zabrakło, nie było idealnego czucia. W teorii powinienem wylądować dalej, ale nic już nie poradzę. Na pewno nie będzie to dzień, który będę miło wspominał - podkreślił polski skoczek.
Trzeba wtorek szybko wyrzucić z głowy. W środę kolejny prolog w Lillehammer (godz. 19:15), a w czwartek konkurs (16:30).
Czytaj także:
Ależ walka o zwycięstwo w Raw Air! Spadek Kubackiego w klasyfikacji