Tak źle w tym sezonie jeszcze nie było. Katastrofa polskich skoczków

Getty Images / Daniel Kopatsch / Na zdjęciu: Dawid Kubacki
Getty Images / Daniel Kopatsch / Na zdjęciu: Dawid Kubacki

W pierwszej dziesiątce wtorkowego konkursu PŚ i Raw Air w Lillehammer nie znajdziemy żadnego reprezentanta Polski. W całych zawodach tylko jedna próba naszego reprezentanta, w drugiej serii Dawida Kubackiego, zasługiwała na uznanie.

Nie tak miało być. Patrząc na skoki Biało-Czerwonych w pierwszej serii, można było przecierać oczy ze zdumienia. Do tak słabych prób Polacy nas nie przyzwyczaili. Skakali równo, ale o kilkanaście metrów słabiej niż ich najgroźniejsi rywale.

W co trudno uwierzyć, ale na półmetku żadnego z naszych reprezentantów nie było w pierwszej dziesiątce! Warunki były trudne, przez potężne podmuchy konkurs rozpoczął się z 20 minutowym opóźnieniem. Wiało głównie pod narty, ale z różną siłą i przeliczniki nie do końca odzwierciedlały, to co działo się na skoczni.

W stu procentach słabszych wyników Biało-Czerwonych nie można jednak tłumaczyć tylko warunkami. Wydaje się, że najbardziej wiatr dał się we znaki Dawidowi Kubackiemu. Przed skokiem Polaka bardzo krótko skoczył Anze Lanisek, co świadczyło o pogorszeniu warunków. Kubacki także nie zaimponował, chociaż wydaje się, że na 121,5 metra oprócz złego wiatru złożył się także błąd, który popełnił nasz reprezentant na dojeździe albo przy wyjściu z progu.

ZOBACZ WIDEO: Kryzys "Lewego"? Tym żyje polska piłka - Z Pierwszej Piłki #33

Ostatecznie Kubacki zajmował na półmetku dopiero 24. miejsce i już po raz kolejny w tym sezonie musiał kontratakować z odległej pozycji. Na dwa słabe skoki jednego dnia wicelider Pucharu Świata nie pozwolił sobie i w finale odpalił petardę. Poleciał aż na 133. metr. To oznaczało spory awans, ale i tak było już za późno na skuteczny atak nawet na pierwszą dziesiątkę. Zakończył zmagania na 19. pozycji.

We wtorek najlepszym z Biało-Czerwonych był Kamil Stoch. 15. miejsce trzykrotnego mistrza olimpijskiego nie jest jednak powodem do optymizmu. Polski mistrz znów, jak w połowie tego sezonu, zaczyna "okopywać się" w drugiej dziesiątce. To już trzeci taki konkurs z rzędu.

O tym, że nie ma powodów do optymizmu w przypadku Stocha, najlepiej świadczy reakcja trenerów po drugim skoku Polaka. Gdy wylądował na 128. metrze, Thomas Thurnbichler i jego asystent przybili sobie co prawda "piątki", ale na ich twarzach pojawił się grymas niezadowolenia. Nie tak miał wyglądać ten dzień.

A co z Piotrem Żyłą? Niestety bez zmian. Dalej 36-latek jest cieniem skoczka z mistrzostw świata, gdzie obronił tytuł. Oprócz przeciętnych odległości (122 i 125 metrów) martwić może przede wszystkim styl ostatnich skoków Polaka. Zaraz po wyjściu z progu jego narty mocno falują. Brakuje stabilności.

Widać, że Żyła od kilku konkursów mocno męczy się swoimi skokami. W Lillehammer skończyło się 27. pozycją. Wyżej, na 26. lokacie, był Aleksander Zniszczoł. 29. miejsce zajął natomiast Paweł Wąsek. Punkty zdobyło zatem pięciu Biało-Czerwonych, ale nie o takich pozycjach marzyli zawodnicy i kibice przed konkursem.

Doszło do tego, że Biało-Czerwoni tylko jako kibice mogli się przyglądać, jak najlepsi skoczkowie tego dnia rywalizują o zwycięstwo. Na półmetku prowadził Stefan Kraft, ale w finale nokautujący cios wyprowadził Halvor Egner Granerud. W świetnym stylu Norweg poleciał aż na 139,5 metra.

Kraft na taką próbę nie był w stanie odpowiedzieć aż tak skutecznie. Uzyskał 132 metry i ostatecznie przegrał z Norwegiem o nieco ponad 2 punkty. Na najniższym stopniu podium stanął austriacki weteran Manuel Fettner, który drugim skokiem na 138. metr przesunął się aż z 16. na 3. miejsce.

Po tak słabym starcie Dawid Kubacki mocno spadł w klasyfikacji Raw Air. Polak zajmuje 8. miejsce, a do podium ma już bardzo dużą stratę (TUTAJ szczegóły).

Skoczkowie nie opuszczają Lillehammer, bowiem na olimpijskiej skoczni Lysgårdsbakken zaplanowano jeszcze jeden indywidualny konkursu PŚ i Raw Air (w czwartek, od 16:30). Wcześniej, w środę o 19:15, na skoczni odbędzie się kolejny prolog.

Wyniki wtorkowego konkursu w Lillehammer:

MiejsceZawodnikKrajOdległościNota
1. Halvor Egner Granerud Norwegia 135/139,5 257,7
2. Stefan Kraft Austria 138/132 255,4
3. Manuel Fettner Austria 125,5/138 235,9
4. Daniel Tschofenig Austria 128,5/132 235,8
5. Karl Geiger Niemcy 130/133,5 234
6. Johann Andre Forfang Norwegia 131,5/132 232,9
7. Ziga Jelar Słowenia 132,5/127,5 232,1
8. Ryoyu Kobayashi Japonia 128/131,5 229,6
9. Daniel Andre Tande Norwegia 125,5/136 228,3
10. Timi Zajc Słowenia 130/126,5 227,9
15. Kamil Stoch Polska 126/128 220,1
19. Dawid Kubacki Polska 121,5/133 211,7
26. Aleksander Zniszczoł Polska 121,5/123,5 192,4
27. Piotr Żyła Polska 122/125 191,7
29. Paweł Wąsek Polska 120,5/122 187,3
36. Jakub Wolny Polska 113,5 80,5
Komentarze (34)
avatar
Obsztyfitykultykiewicz
15.03.2023
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
wina mediów, wypisują farmazony 
avatar
Marek Petkowski
15.03.2023
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Ja NIE jestem zaskoczony trochę słabszą dyspozycją Kamila, Dawida czy Piotrka. Ja jestem wQr wiony na pozostałych PATAŁACHÓW. Co wyprawia Zniszczoł, Wolny czy Wąsek. Gdzie jest Stękała czy obja Czytaj całość
avatar
yes
14.03.2023
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Katastrofa? Ważne dla nich, że przeżyli i zarabiają kasę. 
avatar
Małgorzata Norton
14.03.2023
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Metryki się nie zmieni i to jest powód a i zaplecza nie ma. 
avatar
Jerzy Lula
14.03.2023
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Coś się zaczyna coś się kończy. Wszystko jest złe. Wiatr, śnieg, Sedlak, tylko nikt nie mówi o ich formie a jej jest brak. Wypowiedź Stoch o braku energii to kabaret a Kubackiego o śniegu w tor Czytaj całość