Zamieszanie z Dawidem Kubackim. Skok Polaka powinien być powtórzony?!

Getty Images / Na zdjęciu: Dawid Kubacki
Getty Images / Na zdjęciu: Dawid Kubacki

Przecieraliśmy oczy ze zdumienia po pierwszym nieudanym skoku Dawida Kubackiego. Okazuje się, że Polak był zdekoncentrowany... śniegiem, który nagle pojawił się w torach. Jakub Kot rozwiał wątpliwości, czy 33-latek powinien powtórzyć swój skok.

Katastrofalne popołudnie dla polskich skoczków w Lillehammer. Po raz pierwszy w tym sezonie, z wyjątkiem słabo obsadzonych konkursów w Rasnovie, żadnego z naszych reprezentantów nie było w pierwszej dziesiątce zawodów zaliczanych do Pucharu Świata i Raw Air.

Przede wszystkim mało kto, po tym co pokazywał jeszcze dwa dni temu w Oslo, spodziewał się dopiero 19. miejsca Dawida Kubackiego. Na słabym wyniku wicelidera Pucharu Świata zaważył przede wszystkim pierwszy krótki skok na 121,5 metra. W finale 33-latek poleciał aż 11,5 metra dalej i awansował o pięć pozycji.

Okazało się, że nieudany skok w 1. serii Polaka wynikał z jego dekoncentracji. Jak przyznał na antenie Eurosportu sam skoczek, gdy siedział na belce zauważył, że w torze najazdowym tuż przed jego skokiem pojawił się śnieg. Gdy chciał to zgłosić osobie z obsługi, włączyło się już zielone światło i obawiając się dyskwalifikacji (groziła za brak startu przez 10 sekund) Kubacki ruszył w dół.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co on zrobił?! Genialny rzut z... kolan

Był jednak na tyle zdekoncentrowany, że nie potrafił dobrze "popchać" nogami na progu i skończyło się krótkim skokiem i utratą szansy na walkę o czołowe lokaty w zawodach.

Pojawia się jednak pytanie, czy nawet gdyby już po skoku Kubacki albo trenerzy zgłosili jury, że w torach leżał śnieg, Polak mógł otrzymać szansę powtórzenia swojej pierwszej próby? Jakub Kot, ekspert Eurosportu twierdzi, że nie i podaje argumenty.

- Jest coś takiego w przepisach jak "siła wyższa". Czyli jeśli jakiś nagły wypadek mocno przeszkodzi zawodnikowi w oddaniu skoku, to taką próbę można powtórzyć. W przypadku Dawida, gdyby nawet to zgłosił, ciężko byłoby jednak o powtórkę, bowiem nie było widać, żeby ta grudka śniegu przytrzymała go w torach, spowodowała machanie rękoma i lądowanie na bulę. Prawdopodobnie ta grudka zdążyła wylecieć, nie przytrzymała Dawida i mimo dekoncentracji ciężko byłoby przeforsować prośbę o powtórkę - wyjaśnił były skoczek dla WP SportoweFakty.

O ile u Kubackiego wtorkowy wynik wydaje się zatem wypadkiem przy pracy, spowodowany przede wszystkim dekoncentracją, o tyle martwi postawa pozostałych Biało-Czerwonych w końcówce sezonu. Trzeci konkurs z rzędu poza pierwszą dziesiątką zakończył Kamil Stoch (15. miejsce), a nadal na skoczni męczy się Piotr Żyła (27. pozycja).

- Były choroby, do tego dochodzą podróże i kumulacje wielu skoków. To wszystko złożyło się na taki dzień dla Biało-Czerwonych jak we wtorek. Jednakże nie panikowałbym. W pojedynczych skokach Polacy wciąż pokazują, że stać ich na porządne skoki. W całym Raw Air będzie im już szalenie trudno powalczyć o podium, ale w pojedynczych zawodach, czy później w Lahti i Planicy wciąż stać ich na naprawdę dobre rezultaty - zapewnił Jakub Kot.

Po trzech prologach i trzech konkursach indywidualnych Raw Air najlepszy z Polaków Dawid Kubacki zajmuje 8. miejsce. Dziesiąty jest Kamil Stoch.

W środę, o 19:15, rozpocznie się prolog przed czwartkowym konkursem w Lillehammer. Wynikowa relacja na żywo na WP SportoweFakty.

Szymon Łożyński, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj także:
Jasna diagnoza ekspertów po fatalnym konkursie Polaków
Musiałby wydarzyć się cud. Zobacz klasyfikację Pucharu Świata

Źródło artykułu: WP SportoweFakty