"Niestety". Nie może pogodzić się z tym, jak sędziowie podchodzą do Stocha

PAP/EPA / Anna Szilagyi / Na zdjęciu: Kamil Stoch
PAP/EPA / Anna Szilagyi / Na zdjęciu: Kamil Stoch

- Co prawda skacze krótko, ale w bardzo dobrym stylu. Mimo wszystko dostaje niskie noty. Inny zawodnik za to ląduje dalej, ale bez telemarku i otrzymuje wyższe oceny - komentuje Edward Przybyła, który wskazuje inne błędy popełniane przez sędziów.

- Ocenianie się nie zmieniło i od lat jest takie same. Zmienili się jedynie sędziowie - mówi na wstępie rozmowy z WP SportoweFakty Edward Przybyła, który przez wiele lat wystawiał noty za styl skoczkom narciarskim w zawodach FIS.

Zasłużone "dwudziestki"

Temat sędziowania w skokach narciarskich pojawia się w mediach regularnie od wielu lat. Nierzadko niektóre noty są dla kibiców, komentatorów czy ekspertów, niezrozumiałe. Fani dziwią się, jak to możliwe, że za jedną próbę można dostać na przykład od jednego arbitra 18,5, a od drugiego 17.

Innym problemem był brak wystawiania najwyższej noty, czyli 20. Wielokrotnie zawodnicy oddawali wręcz perfekcyjne stylowo skoki, a i tak otrzymywali "zaledwie" 19 lub 19,5. Festiwal najwyższych ocen za to pojawiał się najczęściej podczas ostatniego konkursu Pucharu Świata w Planicy, choć oddawane próby wcale nie były tak eleganckie, jak te w środku sezonu.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Nie mogła sobie tego odmówić. Miss Euro zrobiła show na plaży

Trochę niespodziewanie w obecnej kampanii niektórzy skoczkowie już mogą się pochwalić "dwudziestką" na swoim koncie. Nasz rozmówca podkreśla, że faktycznie były one zasłużone. Aczkolwiek takie same noty powinny otrzymać niektóre skoki w poprzednich latach, a w rzeczywistości było inaczej.

Kamil Stoch ofiarą niepisanej zasady

Łatwo można również zauważyć, że na oceny za styl oddziałuje uzyskana przez zawodnika odległość, co w opinii Przybyły nie powinno mieć miejsca, gdyż dla sędziego przeskoczone metry nie są ważne. Liczy się wyłącznie styl od momentu odbicia do końca strefy lądowania. - Skoczek, który ląduje blisko i tak już zostanie ukarany punktami za to. Nie ma potrzeby karcić go jeszcze niższymi notami - zwraca uwagę.

- Niestety widać jednakże, że metry wpływają na oceny. Najlepszym przykładem jest Kamil Stoch w obecnym sezonie, który co prawda skacze krótko, ale w bardzo dobrym stylu. Mimo wszystko dostaje niskie noty. Inny zawodnik za to ląduje dalej, ale bez telemarku i otrzymuje wyższe oceny. Osobiście nie potrafię tego zrozumieć. 36-latek jest jednym z tych, który jest krzywdzony notami za styl - dodaje.

Jednocześnie przyznaje, że istnieje niepisana zasada, nieistniejąca w regulaminie, według której skoczek nieprzekraczający punktu konstrukcyjnego nie ma prawa dostać wyższej oceny za styl niż 18. Zdaniem wieloletniego sędziego jest to krzywdzące, gdyż przy bardzo mocnym wietrze w plecy, często nie ma możliwości przekroczyć punktu K. Co więcej, momentami działa "magia nazwiska". Jemu osobiście nie podoba się styl lądowania Karla Geigera.

- Zgodnie z przepisami podkurczone nogi oznaczają od pół do jednego punktu minusowego, a właśnie przez ostatnie metry w taki sposób leci Niemiec. Co prawda robi telemark, ale w sztywny sposób. W mojej opinii tutaj również powinien mieć odejmowane "oczko" lub półtora. To powinno dawać notę w okolicy 18 punktów. A on dostaje 19 lub więcej. Nie ma to aż tak wielkiego znaczenia, gdy są duże różnice pomiędzy zawodnikami. Aczkolwiek czasami wszystko jest na styku - tłumaczy.

Źródło problemów

Jednakże jeszcze większy problem niż w PŚ, widzi w zawodach niższej rangi, gdzie często piątka sędziowska składa się na przykład z czterech osób z kraju gospodarza i jednego innej narodowości. - To w pewnym sensie może wypaczyć wyniki. Puchar Świata jest pokazywany na żywo w telewizji, ale inne konkursy już nie. Każdy sędzia ma prawo się raz pomylić o jeden punkt, ale nie kilka razy o trzy. To nie powinno mieć miejsca i jest niedopuszczalne. Przykro mi, że zdarzają się takie sytuacje - mówi.

Można się zatem zastanawiać, dlaczego to wszystko ma miejsce w skokach narciarskich. Skoro według naszego rozmówcy sędziowie nie zawsze wystawiają oceny zgodnie z obowiązującymi przepisami, to być może trzeba byłoby dokonać reformy lub zrealizować dodatkowe kursy. Przecież w niektórych przypadkach pół punktu może zaważyć nie tylko o zwycięstwie w konkursie, ale nawet o złotym medalu mistrzowskim lub olimpijskim.

Przybyła odpowiada jednak, że są przeprowadzane odpowiednie szkolenia dla przyszłych i obecnych sędziów. - Aczkolwiek moim zdaniem jest ono obecnie na trochę niższym poziomie. Według mnie za dużo sędziów posiada odpowiednie papiery i zbyt łatwo dopuszcza się ich do konkursów najwyższej rangi. Dziwię się również, dlaczego polscy arbitrzy tak rzadko biorą udział w najważniejszych zawodach, gdyż ich poziom jest naprawdę wysoki - zaznacza.

Lekarstwo na uzdrowienie sędziowania?

W takim razie skoro sędziowie cały czas przechodzą odpowiedni instruktaż, to być może trzeba pomyśleć nad innym rozwiązaniem. - Nie da się ukryć, że arbitrzy nie zarabiają dużo. To jest dla nas tak naprawdę satysfakcja i hobby. Kiedyś proponowałem, aby wprowadzić zawodowych sędziów, co zdecydowanie obniżyłoby wydatki. Wówczas można wyznaczać 12 osób, które byłyby rozdysponowane na różne konkursy i dostawały normalne pensje. Teraz często ściąga się arbitrów z różnych krajów, co też kosztuje. Jednakże mój pomysł nie zyskał aprobaty - zdradza wieloletni międzynarodowy sędzia.

Niektórzy wprost mówią, że noty za styl powinny zostać wycofane. Aczkolwiek nasz rozmówca ma pewne wątpliwości. - Sędziowie nie powinni zostać wycofani ze skoków narciarskich. Owszem, dopuszczam taką możliwość, ale wówczas musi istnieć idealny elektroniczny pomiar odległości. Jednak moim zdaniem nie wyglądałoby dobrze, gdyby wygrywał ten, który brzydko wylądował, bo skoczył 10 centymetrów dalej od tego, który zrobił to w lepszym stylu - podsumowuje Edward Przybyła.

Już w środę w Innsbrucku o godzinie 13:30 odbędzie się kolejny konkurs w ramach Turnieju Czterech Skoczni. Wcześniej rozegrana zostanie seria próbna. Relacje tekstowe "na żywo" ze wszystkich skoków dostępne będą w serwisie WP SportoweFakty.

Mateusz Kmiecik, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj także:
Niemieckie media przed konkursem w Innsbrucku. Ich skoczkowie mierzą się z Polakami
Ale numer. Zobaczcie wynik Polaków w drużynie

Źródło artykułu: WP SportoweFakty