Nie wygrał ani jednego konkursu 72. edycji Turnieju Czterech Skoczni, za każdym razem był drugi i to w pełni wystarczyło. W takich okolicznościach Ryoyu Kobayashi po raz trzeci w karierze sięgnął po Złotego Orła, zostawiając daleko w tyle konkurencję.
Japończyk zaprezentował bardzo wysoką i - co ważne w przypadku takiego turnieju - stabilną formę. W sobotę, podczas zmagań w Bischfoshofen popełnił jednak gafę, która mogła wiele go kosztować.
27-latek miał dużo czasu na przygotowanie się do swojego skoku w pierwszej serii rywalizacji, bo po wygranej w kwalifikacjach znalazł się w ostatniej parze systemu KO. W pewnym momencie transmisji widzowie zobaczyli zaskakujący obrazek - Kobayashiego, który bardzo się spieszył.
Co było powodem? Prawda wyszła na jaw już po konkursie. Niemiecka telewizja ARD poinformowała, że skoczek musiał wrócić na dół, bo... zapomniał nart. Skoczek potwierdził to także w rozmowie z "Bildem".
- Często zapominam nart. Jestem bałaganiarzem. Zawsze coś gubię lub zapominam - jak choćby plecaka z butami, okularami, kaskiem i rękawiczkami - przyznał.
Zamieszanie nie przeszkodziło mu w oddaniu świetnego skoku. Po próbie na 137 metrów zajmował pierwsze miejsce na półmetku rywalizacji. Ostatecznie przegrał ją ze Stefanem Kraftem o 1,3 punktu.
Czytaj także: Ależ gest. Tak zachował się Granerud wobec Kobayashiego
ZOBACZ WIDEO: Zdjęcia wrzucili do sieci. Zobacz, gdzie Ronaldo zabrał swoją ukochaną