W 72. Turnieju Czterech Skoczni Kamil Stoch był 15., a Piotr Żyła 17. Teoretycznie zatem wśród polskich kibiców nie może być powodów do zadowolenia. W praktyce w austriackiej części zawodów, mimo że nie zawsze oddawały to jeszcze miejsca, Biało-Czerwoni zrobili jednak znaczący postęp.
Skoki Polaków są już znacznie lepsze niż jeszcze dwa tygodnie temu, a w sobotę w Bischofshofen na koniec turnieju - po raz pierwszy w tym sezonie - do finałowej serii awansowało aż pięciu Biało-Czerwonych. Najlepsze wyniki zanotowali 16. Aleksander Zniszczoł i 18. Paweł Wąsek. 19. był Dawid Kubacki, 21. Kamil Stoch a 29. Piotr Żyła.
- Jeśli pięciu jest w trzydziestce, to jest to wyraźny sygnał, że forma Polaków poprawia się - powiedział dla WP SportoweFakty Wojciech Fortuna. - Moim zdaniem podczas polskiego turnieju któryś z naszych reprezentantów będzie w stanie powalczyć o miejsce na podium - dodał.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: polscy policjanci najlepsi na świecie! Tylko spójrz, jak pięknie grali
- Po sobocie cieszyć mogą zwłaszcza skoki Zniszczoła i Wąska. W zespole tak to już jest, że gdy jeden albo dwóch zawodników zaczyna lepiej skakać, to pojawia się lepsza atmosfera i innym też jest łatwiej dołączyć na wysoki poziom. Cierpliwie pracowali, ufali trenerom i dzisiaj zaczynają zbierać tego efekty - podkreślił mistrz olimpijski z Sapporo.
Do pełni szczęścia po konkursie w Bischofshofen zabrakło lepszych lokat Stocha oraz Żyły. Po Innsbrucku wydawało się, że w sobotę obaj powalczą o najlepszą dziesiątkę. Skończyli jednak w trzeciej, a Żyła miał sporo szczęścia, że z wynikiem 117 metrów awansował do drugiej serii (rywal w parze był minimalnie słabszy).
- Ta skocznia nie jest łatwa. Nie do końca Piotrowi pasowała. Ten pierwszy skok mu nie wyszedł, ale generalnie widać u niego wyraźną poprawę formy, tak samo jak u Kamila Stocha - zapewnił Wojciech Fortuna.
72. Turniej Czterech Skoczni zakończył się zwycięstwem Ryoyu Kobayashiego. Japończyk wszystkie cztery konkursy ukończył na 2. miejscu i już po raz trzeci w karierze wygrał Złotego Orła.
- Bardzo kibicowałem w tym turnieju Polakom, ale gdy było już wiadomo, że nasi nie powalczą o zwycięstwo, to mocno trzymałem kciuki także za Ryoyu. Japonia to moja druga ojczyzna, tam osiągnąłem największy sukces w karierze. Cieszę się jego wynikiem. Naprawdę forma Ryoyu na skoczni i kolejne jego sukcesy robią ogromne wrażenie - podkreślił nasz rozmówca.
Polski turniej rozpocznie się w piątek 13 stycznia od kwalifikacji w Wiśle.
Szymon Łożyński, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj także: Dwa tygodnie temu jeszcze nikt by w to nie uwierzył. "Byłoby kłamstwem" [OPINIA]