W czasach, gdy Adam Małysz osiągał wielkie sukcesy i zdobywał kolejne Kryształowe Kule za zwycięstwa w Pucharze Świata w skokach narciarskich oraz medale, pierwsze małe osiągnięcie zaczął zdobywać Mateusz Rutkowski.
Urodził się 18 kwietnia 1986 roku w Skrzypnem, oddalonym niecałe 15 kilometrów od Zakopanego. Trenował w LKS Poroniec Poronin i bardzo szybko zadebiutował wśród najlepszych skoczków świata.
Dokładnie miało to miejsce w Libercu 10 stycznia 2004 roku, gdy nie miał jeszcze nawet ukończonych 18 lat. Zajął wówczas w konkursie 37. miejsce. Już następnego dnia uplasował się na 30. lokacie, tym samym zdobywając swoje pierwsze pucharowe punkty. Tydzień później w Zakopanem ostatni raz znalazł się w najlepszej 30.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Nie mogła sobie tego odmówić. Miss Euro zrobiła show na plaży
18 stycznia na Wielkiej Krokwi im. Stanisława Marusarza tryumfował Martin Hoellwarth, drugi był Adam Małysz, a trzeci Roar Ljoekelsoey. Drugim najlepszym Polakiem okazał się Rutkowski, klasyfikując się na 15. pozycji. Pokonał wówczas, chociażby Andersa Bardala, Bjoerna Einara Romoerena czy Michaela Uhrmanna.
Największy sukces osiągnął jednak w lutym. Najpierw wraz z Polską został srebrnym medalistą drużynowych mistrzostw świata, a dwa dni później okazał się już najlepszy w konkursie indywidualnym w Strynie. Był to zresztą pierwszy medal w tej kategorii w historii naszego kraju. Ówczesny 17-latek pokonał Thomasa Morgensterna i to aż o 12,5 punktu. Austriak w tamtym czasie należał już do ścisłej światowej czołówki.
Niestety w tym momencie cudowna historia kariery Mateusza Rutkowski tak naprawdę się kończy. Swój sukces niemal od razu postanowił świętować, ale przesadził. Polski Związek Narciarski zawiesił młodemu skoczkowi sportowe stypendium na okres kwietnia, maja i czerwca. Urząd Miasta w Zakopanem z kolei zdecydował się na wstrzymanie wypłaty nagród, a dyrektorka jego szkoły udzieliła mu nagany z ostrzeżeniem i kazała odpracować kilkanaście godzin społecznie.
To zbytnio nie pomogło, ponieważ dalsze miesiące były równią pochyłą. Jego życiu towarzyszył alkohol, a do tego pojawiały się problemy z wagą. W maju 2005 roku odebrano mu prawo jazdy za prowadzenie samochodu pod wpływem. Niedługo później został wyrzucony z kadry Polski. Niemal wszyscy podkreślali, że powodem było niewytrzymanie presji, jaka została na niego nałożona. Przecież miał być następcą Adama Małysza, najlepszego zawodnika na świecie początku XXI wieku.
Na mistrzostwach świata w lotach narciarskich w Planicy w 2004 roku ustanowił swój rekord życiowy w długości lotu, skacząc 201,5 metra. Był trzecim Polakiem, który przekroczył granicę 200 metrów. Ostatni raz w zawodach rangi FIS zaprezentował się w 2006 roku, a chwilę później oficjalnie zakończył karierę.
- Niektórych rzeczy żałuję. No, ale czasu się nie cofnie. Nie uległbym pokusom. Teraz dałbym radę odmówić. No i przede wszystkim postawiłbym sobie cele: skoro zostałem mistrzem świata juniorów, to później powinienem był skupić się na zdobywaniu punktów w Pucharze Świata, wygrać jakiś konkurs i jechać na igrzyska - opowiadał Tomaszowi Wiśniowskiemu z "Eurosportu".
W ostatnim czasie pracował jako kamieniarz w firmie budowlanej. Był również członkiem zarządu Klubu Sportowego Rutkow-ski, założonego przez jego brata Łukasza. W niedzielę w wieku 37 lat Mateusz Rutkowski zmarł. Tragiczne informacje potwierdził PZN. Przyczyna śmierci nie jest jeszcze znana.
Czytaj także:
- Szokujące ceny biletów na konkursy w Polsce
- Tajner zabrał głos ws. polskich skoczków. Śmiała prognoza