Ukraiński skoczek: Myślę o ojczyźnie, od tego nie da się i nie chcę uciec

Getty Images / Na zdjęciu: Jewgienij Marusiak
Getty Images / Na zdjęciu: Jewgienij Marusiak

Jewgienij Marusiak startuje w Pucharze Świata. Często trenuje w Polsce, czasem wraca do ojczyzny. Ma jasne zdanie na temat ewentualnego dopuszczenia Rosjan do startów.

W tym artykule dowiesz się o:

O Jewgieniju Marusiaku głośniej zrobiło się w połowie poprzedniego sezonu, gdy podczas konkursów lotów narciarskich w austriackim Kulm regularnie latał powyżej 200. metra. Skoczek z Ukrainy daleko potrafił skakać także na mistrzostwach świata, w obu konkursach indywidualnych zajmując miejsca w najlepszej trzydziestce.

W obecnym sezonie Marusiak ma większe kłopoty ze swoją formą. Nie zawsze kwalifikuje się do konkursów, jak chociażby w Szczyrku podczas PolSKIego Turnieju. I właśnie w Polsce skoczek z Ukrainy znalazł czas, by porozmawiać o tym, co dzieje się w jego ojczyźnie i o ewentualnym powrocie skoczków z Rosji do Pucharu Świata w skokach narciarskich.
Szymon Łożyński, WP SportoweFakty: Na igrzyskach olimpijskich w Paryżu będą mogli wystartować sportowcy z Rosji i Białorusi. Wyobraża pan sobie, że w kolejnym sezonie skoczkowie z tych krajów wezmą udział w Pucharze Świata?

Jewgienij Marusiak, skoczek z Ukrainy, regularny uczestnik konkursów Pucharu Świata: Nie chciałbym takiego scenariusza. Byłoby nam ciężko rywalizować ze skoczkami z Rosji. Nie chciałbym ich widzieć na skoczni.

W trakcie sezonu może pan wracać na Ukrainę, do swojej rodziny, do swojego miasta rodzinnego?

Tak. Mieszkam w Iwano-Frankowsku, to miasto w zachodniej części Ukrainy, 40 km od granicy z Polską. Nie ma problemu, żebym mógł pojechać do domu, do swojej rodziny. Nie zostajemy jednak długo, bowiem nie mamy u siebie skoczni. Dlatego najwięcej czasu spędzamy na treningach w Polsce i Słowenii.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: to nie jest żart. Tak trenują polscy skoczkowie

Jak obecnie wygląda sytuacja w zachodniej części Ukrainy?

Jest spokojniej, na co dzień nie odczuwa się tej wojny u nas tak bardzo jak na wschodzie kraju. Oczywiście wojna jednak trwa i nie można powiedzieć, że nic nigdy się nie stanie. Ataki zdarzają się w całym kraju, więc każdy dzień przynosi niepokój, czy coś się nie wydarzy.

Czy w Ukrainie da się odczuć zmęczenie wojną?

Jest zmęczenie, ale i jest nadal ten sam duch walki, determinacja do obrony niepodległości. Nikt u nas nie przywykł do wojny. Wciąż nie możemy żyć normalnie, tak jak przed atakiem Rosji, gdy przyjeżdżało się do kraju i było spokojnie.

W trakcie sezonu, podczas konkursów i treningów, śledzi pan informacje medialne o tym, co dzieje się w Ukrainie? 

Każdego dnia sprawdzam w internecie informacje, co dzieje się w kraju. Myślę o ojczyźnie, od tego nie da się i nie chcę uciec.

Od skoczków z innych krajów otrzymujecie wsparcie? Rywale pytają, jak wygląda sytuacja w ich kraju?

Dużo rozmawiamy o Ukrainie. Zawodnicy pytają, jak wygląda sytuacja w naszym kraju. Czujemy od nich wsparcie, między innymi od Polaków. Podczas turnieju w waszym kraju często spotykamy się z opiniami, że "wszystko będzie dobrze". Dla nas, dla kraju pogrążonego w wojnie, takie słowa wsparcia są bardzo ważne.

Konkursy w Polsce to dla was, skoczków z Ukrainy, zawody prawie jak u siebie?

Trochę tak jest. Trenujemy często na miejscowych skoczniach. Aktualnie skoki nie sprawiają mi jednak dużo radości, bowiem mam kłopoty z ustabilizowaniem formy. Skaczę w kratkę. Jeden konkurs mi wychodzi dobrze, a kolejny - jak chociażby kwalifikacje w Szczyrku - są zupełnie nieudane.

Rok temu zrobił pan furorę podczas konkursów lotów narciarskich w Kulm. Za kilka dni odbędą się tam MŚ. Czeka pan bardzo na te zawody?

Z racji swojej aktualnej formy nie mam wielkich oczekiwań przed tym startem. Na pewno jednak na większych skoczniach czuję się lepiej niż na małych obiektach. Zobaczymy, wierzę, że zaprezentuję się tam lepiej niż w dotychczasowych konkursach tego sezonu.

Tak jak pan również polscy skoczkowie mają duże kłopoty z formą. Jest pan tym zaskoczony?

Takie są skoki narciarskie. Nie można zawsze skakać dobrze. Przychodzą kryzysy, zwłaszcza po dobrych sezonach.

Rozmawiał Szymon Łożyński, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj także: Polski konkurs znika z kalendarza. Szef PŚ ogłosił decyzję