Piątkowe kwalifikacje do sobotniego konkursu na skoczni im. Adama Małysza w Wiśle okazały się pechowe dla amerykańskich skoczków. Wśród zawodników, którzy nie zdołali zakwalifikować się do zawodów, znaleźli się m.in. Kevin Bickner oraz Tate Frantz, który został zdyskwalifikowany za nieregulaminowy kombinezon.
Największym ciosem dla drużyny USA była jednak kontuzja Jasona Colby'ego. Młody, 18-letni skoczek, który w tym sezonie zdobył swoje pierwsze punkty Pucharu Świata, doznał poważnego upadku podczas treningu (więcej TUTAJ).
Przy próbie lądowania po skoku na 114,5 metra, Colby złamał obojczyk i będzie potrzebował operacji, o czym poinformował portal skijumping.pl. Skoczek opowiedział, jak doszło do tego niebezpiecznie wyglądającego zdarzenia.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Tak wygląda typowy dzień Aryny Sabalenki
- Czuję się dobrze, wróciłem właśnie ze szpitala. Było to połączenie mojego złego lądowania i tego, że po prostu nie byłem przygotowany na lądowanie. Złamałem obojczyk i będę potrzebował operacji, ale powinienem wrócić za około miesiąc - podsumował.
W piątkowych kwalifikacjach jedynym Amerykaninem, który zdołał awansować do sobotniego konkursu, był Casey Larson. Zawodnik musiał powtórzyć swój skok z powodu kontaktu z dmuchawą podczas zjazdu, co ostatecznie pozwoliło mu zająć 46. miejsce.
Sobotni konkurs w Wiśle (początek o godz. 15:05) zapowiada się emocjonująco. Wystartuje w nim 50 zawodników, w tym siedmiu reprezentantów Polski. Mimo pechowego startu amerykańska kadra nie traci ducha walki i liczy na lepsze wyniki w kolejnych zawodach.