Tego brakuje polskim skoczkom. Stoeckl wskazał bez wahania

Newspix / EXPA/Tadeusz Mieczynski / Na zdjęciu: Alexander Stoeckl
Newspix / EXPA/Tadeusz Mieczynski / Na zdjęciu: Alexander Stoeckl

Za nami pierwsza faza zmagań w Pucharze Świata, a za pasem Turniej Czterech Skoczni, gdzie, jak mówi Alexander Stoeckl, może wydarzyć się wszystko. Wraz z dyrektorem sportowym PZN-u podsumowaliśmy początek sezonu w skokach narciarskich.

Dominik Stachowiak, WP SportoweFakty: Na początek muszę zapytać o to, czy jako Austriakowi, pojawił się u pana choć delikatny uśmiech na twarzy po niedzielnym konkursie w Engelbergu?

Alexander Stoeckl, dyrektor sportowy PZNZawsze miło jest oglądać dobre skoki. Austriacy pokazują, że są mocni w pierwszej fazie tego sezonu. To oczywiście żadna niespodzianka - ostatnie lata mają naprawdę świetne. A czy pojawił się uśmiech? Jestem pokornym człowiekiem i zawsze staram się gratulować takich wyników i mam duży respekt do trenerów i ich ekip.

Co stoi za taką dominacją Austriaków?

Cóż, pracowałem przy tej kadrze przez wiele lat i z pewnością wyróżnić muszę tę pracę bazową z zawodnikami. W Austrii mają bardzo silną grupę młodych skoczków, która z roku na rok się poszerza. Potencjał w tej kadrze jest olbrzymi.

ZOBACZ WIDEO: Kibice zgotowali jej owacje na stojąco. Łzy szczęścia płynęły same

Jak podsumowałby pan pierwsze pięć weekendów w wykonaniu Polaków?

Niektórzy z naszych skoczków oddali kilka naprawdę dobrych skoków, natomiast to wciąż nie jest ustabilizowana, wysoka forma. Z mojego punktu widzenia jest tak, że wszystko idzie powoli do przodu, jednak brakuje tej regularności. Jesteśmy blisko osiągania na stałe miejsc w pierwszej dziesiątce i jeśli dalej będziemy pracować w ten sposób, w końcu się to uda.

Spodziewał się pan, że początek tego sezonu będzie tak trudny dla Polaków?

Trudno było cokolwiek przewidywać przed startem rywalizacji w Pucharze Świata. I tak jest co roku - mądrzejsi jesteśmy dopiero po wprowadzeniu zmian odnośnie sprzętu, a także po zapoznaniu się z nowymi przepisami. Początek był trochę trudny, ale u każdego widzę dużą motywację do ciężkiej pracy. Wszystko idzie w dobrym kierunku, ale to jeszcze nie jest poziom, w który celujemy.

Latem widzieliśmy Pawła Wąska w świetnej formie, wygrał Letnie Grand Prix. Czy teraz razem z Aleksandrem Zniszczołem są liderami kadry?

Kiedy spojrzymy na dotychczasowe wyniki możemy powiedzieć, że Paweł osiągnął pewną regularność. Czasem miewa problemy, ale nie jest to częste zjawisko, którym trzeba się martwić. Zarówno on, jak i Olek, mają duży potencjał. Ale mamy też doświadczonych skoczków, którzy też wykonują dobrą pracę - choćby Piotr Żyła, który wrócił po kontuzji i operacji kolana, w Szwajcarii zaprezentował się z dobrej strony.

Można chyba powiedzieć, że jest pan w miarę zadowolony z aktualnej formy polskich skoczków?

Nie możemy być w 100 procentach usatysfakcjonowani, to oczywiste. Ale najważniejsze jest to, że widać progres. Chcąc go utrzymać, musimy ciężko pracować każdego dnia i sprawiać, że każdy detal w naszych skokach będzie szedł w górę. Jeśli tak się stanie, dobre rezultaty w tym sezonie jeszcze przyjdą i to jest nasz cel.

Czy w tym momencie celem jest miejsce w czołowej piątce konkursu?

Myślę, że to byłby dobry start, gdyby jeden lub dwóch naszych zawodników uplasowało się w czołowej piątce zawodów Pucharu Świata. To dałoby im więcej pewności w tym dość trudnym momencie. Skoki narciarskie to bardzo techniczny sport i to czyni go trudnym - możesz mieć duże oczekiwania, starać się skoczyć dobrze, ale popełnisz błąd na progu lub w locie i już jest trudno osiągnąć zadowalający rezultat. Zatem, jak mówiłem, dla nas najważniejsze to zachować spokój i dalej pracować oraz wyszkolić kolejne pokolenie dobrych zawodników.

Co wiemy przed Turniejem Czterech Skoczni? Czy ma pan jakieś przewidywania odnośnie do zawodów w Niemczech i Austrii?

Jak doskonale wiemy, w TCS może wydarzyć się dosłownie wszystko. Natomiast, jak już mówiłem, Austriacy są w świetnej dyspozycji i będą faworytami. Podobnie w przypadku Norwegów, którzy złapali dobrą formę. Jest też Pius Paschke - świetnie zaczął ten sezon i jestem niemal pewien, że będzie się bił o najwyższą lokatę. Może nam też uda się wskoczyć o pięterko wyżej. Na pewno będziemy walczyć o jak najlepsze lokaty.

Paschke świetnie zaczął, ale w Engelbergu nieco przygasł. Czy spodziewał się pan, że może być tak dobry?

Zaskoczył mnie. Wcześniej nie był na tak wysokim poziomie, nie był tak regularny, a teraz należą mu się gratulacje, podobnie jak całej niemieckiej drużynie.

Jako były skoczek i trener na pewno dostrzega pan różnice w przygotowaniu do zawodów między tradycyjnymi konkursami PŚ, a rywalizacją w TCS.

Przede wszystkim tu mamy do czynienia z czterema konkursami w bardzo krótkim odstępie czasu na czterech zupełnie różnych obiektach. To czyni TCS dużo trudniejszym. Także system KO daje większe pole do sprawienia niespodzianki. Ten turniej dzięki swojemu prestiżowi i wielkiej historii jest dużo bardziej stresujący niż normalny konkurs.

Czy rozmawiał pan już z Thomasem Thurnbichlerem o tym, kogo zabierze na te cztery konkursy? Czy ta decyzja zostanie podjęta na dniach?

Najpierw musimy przeanalizować ten weekend w Engelbergu i spojrzeć na skoczków, którzy zostali w domu, jak Dawid Kubacki i w tym okresie trenowali. Musimy wszystko dobrze przemyśleć i zaplanować, żeby zebrać jak najlepszą drużynę na ten turniej.

Komentarze (1)
avatar
wm1972
1 h temu
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Niesamowite ;) Wow! Pełnia sezonu a oni dopiero budują formę???