Ostatnie sezony są tragiczne w wykonaniu polskich skoczków. Ubiegłej zimy nasi trzej mistrzowie: Piotr Żyła, Kamil Stoch oraz Dawid Kubacki byli zaledwie cieniem samych siebie. Dopiero w drugiej części sezonu dwukrotnie na podium stawał Aleksander Zniszczoł, ale Biało-Czerwoni plasowali się daleko od czołówki Pucharu Świata w skokach narciarskich.
Niestety, tej zimy sytuacja nie wygląda lepiej, a w ostatnich tygodniach Biało-Czerwoni prezentują się słabiej niż w ubiegłym roku. Jedynym skoczkiem, który ociera się o dziesiątkę jest Paweł Wąsek, a pozostali prezentują cię poniżej swoich możliwości.
Co gorsza, doświadczeni skoczkowie są w kryzysie, a młodego narybku nie widać. Powstała potężna dziura pokoleniowa. Skąd ona się wzięła? Były prezes PZN nie ma wątpliwości.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Powitała Nowy Rok w bajecznej scenerii
- Trzeba mieć pretensje raczej do poprzednich władz, że nie bardzo zwracały uwagę na szkolenie młodzieży, bo tej młodzieży dzisiaj nie ma - tłumaczy Paweł Włodarczyk, który szefował organizacji w latach 1994-2006.
Oprócz Apoloniusza Tajnera, który szefował związkiem w latach 2006-2022, Włodarczyk skrytykował także Adama Małysza. Jego zdaniem, szef związku nie wykorzystuje należycie ogromnych środków, którymi dysponuje.
- W porównaniu do moich czasów w związku, my dzisiaj toniemy w pieniądzach i jednocześnie toniemy w braku wyników. Dzisiaj działacze zarabiają wielkie pieniądze i nie widać, żeby związkiem dobrze rządził - ocenia były prezes Polskiego Związku Narciarskiego.