- 5. miejsce to bardzo dobry rezultat, szczególnie, że zawody stały na wysokim poziomie. Nie było słabych skoczków. W drugiej serii wyniki zaczęły się mieszać, wiał mocny wiatr w plecy. Gdyby mój pierwszy skok był lepszy stanąłbym na podium, ale sezon się jeszcze nie kończy. Przed nami kolejne okazje - przyznaje Maciej Kot.
Zawodnik urodzony w Limanowej jest zadowolony nie tylko ze swojego występu w konkursie indywidualnym. - To były bardzo fajne trzy dni, zarówno pod względem atmosfery, jak i samych wyników. Konkurs drużynowy zamknęliśmy, dziś był nowe zawody. Jest niedosyt, bo mój pierwszy skok nie był optymalny, ale ostateczny wynik wyszedł bardzo dobry, tak drużynowy, jak i indywidualny. Było dwóch Polaków w pierwszej dziesiątce, a siedmiu w trzydziestce - zaznacza 21-latek.
Zawodnik wspomina także konkurs drużynowy. Przyznaje, że po czasie nieco zmienił swojego nastawienie do niego. - Z drużynowego konkursu nie byłem zadowolony, ale muszę powiedzieć, że kiedy emocje już spłynęły ze mnie w hotelu i na luzie pogadaliśmy z kolegami to zacząłem się cieszyć z tego osiągnięcia. Przecież nasze 2. miejsce to historyczny wynik. Dobrze, iż wszyscy zrealizowaliśmy to zadanie, a na warunki, jakie stwarza natura nie mamy wpływu - przyznaje Maciej Kot.