Już po pierwszej serii 21-letni zawodnik zajmował dwudzieste dziewiąte miejsce, a w drugiej kolejce utrzymał tę pozycję i nie przesunął się ani w górę, ani w dół tabeli. Mimo to Krzysztof Miętus wyraźnie rozdziela obydwa oddane skoki, gdyż uważa, że jeden był udany, a drugi nie. - Z sobotniego konkursu jestem umiarkowanie zadowolony, bo zepsułem drugi skok, mocno go spóźniłem, i było pozamiatane. Pierwszy skok był za to dobry, choć trochę miałem ciężkie warunki, już tradycyjnie, zaczynam się do tego przyzwyczajać, i nie odleciałem tak daleko jak mogłem - powiedział po zawodach.
W piątek w konkursie drużynowym spore znaczenie miały warunki - w Zakopanem wiał wiatr i padał śnieg. Dzień później w rywalizacji indywidualnej takich problemów z pogodą już nie było. - Nie było podmuchów, które mogłyby zaskoczyć w powietrzu, choć i tak niektórzy mieli lepiej, inni gorzej. To już jednak jest element skoków. Generalnie w Zakopanem wypadamy dobrze i tym razem było tak samo - podsumował Miętus.
21-letni skoczek po raz czwarty w bieżącym sezonie wywalczył punkty Pucharu Świata.