- Mogę być zadowolony z letniego Grand Prix. W każdym konkursie, w którym brałem udział plasowałem się w pierwszej dziesiątce. W klasyfikacji generalnej też jestem wśród dziesięciu najlepszych skoczków, czyli moja forma jest stabilna. Od początku było wiadomo, że nie walczyliśmy o wysokie miejsca w klasyfikacji końcowej, w końcu kilka konkursów ominęliśmy - przypomina w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Maciej Kot.
Według zawodnika urodzonego w Limanowej nie ma reguły na kontynuowanie dobrych wyników w zimie. Podaje przykład Andreasa Wanka, który nie potrafił powielać przyzwoitych skoków, na śniegu. Inaczej było jednak choćby z Gregorem Schlierenzauerem, Thomasem Morgensternem czy Adamem Małyszem. - Lato nie jest dobrym prognostykiem na zimę szczególnie, jeśli chodzi o młodych zawodników. U tych bardziej doświadczonych forma jest stabilna. Jeśli w lecie prezentują wysoką dyspozycję, to można przypuszczać, że tak samo będzie w Pucharze Świata. Ponadto, wyniki w lecie są odzwierciedleniem poziomu całej kadry danego kraju. Teraz świetnie skaczą Niemcy, Norwegowie i Polacy - przyznaje 22-latek.
Do 15 października polska kadra ma zaplanowane zgrupowanie kondycyjne w chorwackim Dubrowniku. - Na Chorwację zaplanowano intensywny trening motoryczny, czyli m.in. siła, dynamika, do tego dochodzą ćwiczenia ogólnorozwojowe - stabilizacja, równowaga itd. Chodzi o to, żeby się oderwać od szarej rzeczywistości. Pogoda w Polsce jest jesienna, trochę dołująca i sprzyjająca chorobom. W Wiśle czy Szczyrku, gdzie ćwiczymy regularnie przez pół roku mogłaby się nam nieco osłabić motywacja - tłumaczy Maciej Kot.
Po powrocie skoczkowie będą kontynuowali trening kondycyjny. Kolejna faza przygotowań ma być natomiast uzależniona od pogody. - Następne skoki chcemy wykonać już z torów lodowych, a do tego potrzeba odpowiednio niskiej temperatury. Jeszcze zobaczymy, gdzie będą ku takim treningom warunki. Jest parę opcji - może Oberstdorf, może skocznie austriackie... - kończy podopieczny Łukasza Kruczka.