Magdalena Pałasz: Emocje powodują, że już teraz odczuwamy na sobie presję

Reprezentacja Polski po raz pierwszy w historii ma wziąć udział w konkursie mieszanym w ramach Pucharu Świata w norweskim Lillehammer. Co na to nasza czołowa skoczkini - Magdalena Pałasz?

Magdalena Pałasz w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl mówi o początkach "latania" na "deskach". - Moja przygoda ze skokami zaczęła się w sumie przypadkiem. To nie było tak że od małego chciałam skakać. Mój brat Andrzej jako pierwszy z naszej trójki wybrał skoki i to dzięki niemu ja też się w to na dobre "wkręciłam". Zawsze, kiedy jechał na jakiś obóz, czy zawody, bardzo mu zazdrościłam. Kilka razy jeździłam razem z rodzicami na jego treningi, aż wreszcie postanowiłam spróbować. Dostałam od trenera jakieś stare buty oraz narty i poszłam razem z tatą na K-15. Na samym początku było kilka upadków, ale nie zraziło mnie to do dalszych prób. Pamiętam swój pierwszy skok. Był to zjazd na "piętnastce", a później na K-30. Po pewnym czasie czułam że to mi się podoba i sprawia mi ogromną przyjemność, nawet, gdy zdarzają się upadki. Dzięki temu, że rodzice i rodzina zawsze mnie wspierali w tym co robię, to do dzisiaj trenuję skoki i nie wyobrażam sobie teraz, jak miałoby wyglądać moje życie bez nich - opowiada nasza zawodniczka.

18-letnia narciarka nie ukrywa, że odczuwa już napięcie związane z planowanym debiutem w Pucharze Świata. - Pierwsze nasze wspólne zgrupowanie ma odbyć się dopiero 26 listopada w Ramsau. Obecnie ja trenuję w SMS-ie Zakopane, a Aśka w SMS-ie Szczyrk. Moje treningi odbywają się codziennie - teraz jeszcze na skoczni średniej w Zakopanem. Oprócz tego dwa razy w tygodniu chodzimy na siłownie, a jeszcze w tym tygodniu mamy zacząć treningi na "macie", czyli na sali judo. Przygotowania do najbliższego sezonu wyglądaj trochę inaczej niż rok, czy dwa lata temu. Trener wprowadził nowe ćwiczenia, które, jak mam nadzieję, przyniosą oczekiwane efekty. Oprócz treningów fizycznych staram się też trochę pracować na emocjami i stresem. Zarówno ja, jak i moja młodsza koleżanka Aśka bardzo denerwujemy się pierwszym startem w PŚ. Emocje związane z tym wydarzeniem już teraz powodują, że odczuwamy na sobie presję. Mi osobiście bardzo pomogły rozmowy z innymi skoczkiniami, które miały już możliwość pucharowych startów. Dały mi parę wskazówek na ten temat. Pomaga mi też wsparcie rodziny oraz starszych chłopaków z kadry, z którymi rozmawiałam - wyjawia wielokrotna uczestniczka cyklu Lotos Cup.

Pałasz przyznaje, że nie spodziewała się dostania od PZN-u takiej szansy już w grudniu. - Szczerze powiem, że taka decyzja trochę mnie zszokowała. Oczywiście bardzo się cieszę, że jest ona taka, a nie inna, ale nie spodziewałam się tego, że zapadanie ona w tak szybkim czasie. Nie do końca jeszcze jestem uświadomiona, że razem z Aśka jako pierwsze Polki wystartujemy w Pucharze Świata. Czy byłam przygotowana na taka decyzję PZN-u? Sama nie wiem. Słyszałam, że od stycznia 2014 roku ma być powołana kadra kobiet w skokach, ale nie spodziewałam się, że pierwsze zawody, w jakich tej zimy wystartujemy, to będą konkursy Pucharu Świata. Jestem szczęśliwa, że Polska wreszcie będzie mogła wystawić drużynę mieszaną. Mam jedynie nadzieję, że jeśli coś nie wyjdzie tak, jak oczekują wszyscy dookoła, to nie zostanie nam odebrana szansa i możliwość startów w zmaganiach międzynarodowych. Nie mam konkretnego celu na nadchodzący sezon. Wiem, że może to być sezon, który zadecyduje o wielu sprawach. Na chwilę obecną chciałabym tylko, aby moje skoki były zimą jak najlepsze - mówi członkini nowej biało-czerwonej kadry.

Źródło artykułu: