Mimo, że w pierwszym konkursie Turnieju Czterech Skoczni Polacy wypadli bardzo dobrze, bo trudno inaczej nazwać sytuację, w której aż sześciu reprezentantów jednego kraju kwalifikuje się do 2. serii, to jednak zarówno eksperci, jak i kibice po zmaganiach w Oberstdorfie mieli nosy spuszczone na kwintę. Wszystko przez brak biało-czerwonej flagi w rubryce ze skoczkami, którzy zajęli miejsca w pierwszej dziesiątce zawodów. Kamil Stoch stawiany wcześniej w roli głównego faworyta całego Turnieju nagle spadł na odległe miejsce w kolejce. Nic dziwnego, do zwycięzcy zmagań na Schattenbergschanze, Simona Ammanna, traci aż 29,9 punktu. Jednak nie takie różnice udawało się już odrobić... Zresztą, w drugim skoku mistrz świata z Predazzo udowodnił, że nadal znajduje się w świetnej formie. Jeśli do tego dodamy fakt, iż skocznia w Oberstdorfie nie jest ulubionym obiektem podopiecznych Łukasza Kruczka to może się okazać, że wcale nie jest tak źle! Mecz na otwarcie przegr..., no, powiedzmy zremisowany. Teraz czas na spotkanie o wszystko w Garmisch-Partenkirchen!
Na Olympiaschanze Polacy w poprzednich latach radzili sobie już znacznie lepiej. Stoch w ubiegłym sezonie w Oberstdorfie zajął 13. lokatę, a w Ga-Pa był już 6. Sezon wcześniej między pozycjami rozrzut był jeszcze większy: 23. i 4. Idealnym wręcz argumentem za "nieprzejmowaniem się" wynikami z pierwszego konkursu jest występ w 61. Turnieju Czterech Skoczni Macieja Kota. Zawodnik znany ze swojej nieustępliwości, w Oberstdorfie uplasował się zaledwie na 50. pozycji, żeby już w Garmisch-Partenkirchen być, uwaga, 5.
Choć poprzednie lata zmagań w TCS podnoszą na duchu, niepokoić mogą kiepskie wyniki podczas treningów w Ga-Pa i przeciętne podczas kwalifikacji. Choć Stoch wciąż jest w fenomenalnej dyspozycji, to martwi choćby forma Kota. Szkoda również, że w konkursie głównym nie zobaczymy Piotra Żyły. Trzeba mieć nadzieję, że Klemens Murańka, Jan Ziobro i Krzysztof Biegun powtórzą swoje próby z kwalifikacji, a o treningach już dawno zapomnieli.
Reasumując, Kamil Stoch musi gonić rywali, a pozostali biało-czerwoni nie mają nic do stracenia. Mecz o wszystko w Ga-Pa, na Olympiaschanze zapowiada się więc pasjonująco. Jeśli "nasi" pójdą za mottem Jana Ziobro to kibice nad Wisłą nie będę musieli się martwić o to, że konkursy w Innsbrucku i Bischofshofen staną się zawodami tylko o honor.
Początek 1. serii konkursu głównego w Garmisch-Partenkirchen zaplanowano na 14.00. Półtorej godziny wcześniej wystartuje seria próbna.
Sporty zimowe na SportoweFakty.pl - Jesteśmy na Facebooku, dołącz do nas.