Dawid Góra: Ile sportu w skokach narciarskich?

Kontrowersyjne przeliczniki prędkości wiatru, punkty po skoku Simona Ammanna wzięte z kosmosu, powtarzane próby Austriaka i Niemca w Zakopanem - ile w skokach narciarskich jest prawdziwego sportu?

Miałem nadzieję, że szefostwo Pucharu Świata w skokach narciarskich, jak również sędziowie, w tym sezonie dołożą wszelkich starań, aby nieco udobruchać część fanów tego sportu zniesmaczoną zmianami, jakie dokonały się za miłościwie nam panujących. Tymczasem w tej pięknej dyscyplinie, choć oczywiście nie obarczam za to całą winą władz PŚ i sędziów, romantyzmu pozostaje coraz mniej.

Obecnie trwający sezon rozpoczął się "mocnym akcentem". Podczas inaugurujących go zawodów w Klingenthal warunki uniemożliwiły rozegranie sprawiedliwego konkursu. Zdarza się. Mimo tego, główną rolę w zmaganiach nie odegrał wiatr, a duet skoczków - Gregor Schlierenzauer i Anders Bardal. Austriak i Norweg zrezygnowali ze swoich prób. Dla portalu SportoweFakty.pl sytuację tę skomentował Maciej Kot. - Nie wiem czy był to rodzaj protestu czy po prostu bali się o swoje zdrowie. Jesteśmy jednak skoczkami narciarskimi, ryzyko jest wpisane w nasz sport. Jeśli jadę na górę, to robię to ze 100-procentową pewnością tego, co robię i z założeniem, że skoczę. Jeżeli jury dopuszcza mnie do skoku, to mam zaufanie, że warunki są na tyle dobre, że mogę skoczyć. Decyzja o zjechaniu na dół, o nieoddaniu skoku była swego rodzaju wyjściem przed jury i pokazaniem kto tu rządzi. Na szczęście jury się nie dało - podkreślił Maciej Kot. Kibiców nad Wisłą skonsternowanych tym, co działo się na skoczni mógł pocieszać fakt, że ostatecznie w zawodach zwyciężył nasz reprezentant, Krzysztof Biegun.

Świadkami kolejnych kontrowersji byliśmy podczas Turnieju Czterech Skoczni, a dokładnie ostatnich jego zawodów, w Bischofshofen. W pierwszej serii znakomity, długi skok oddał Simon Ammann. Szwajcar osiągnął fenomenalną odległość 137,5 m, jednak lądowanie pozostawiało wiele do życzenia. Czterokrotny mistrz olimpijski niemal nie zaliczył podpórki. Dla wielu obserwatorów tego konkursu było pewne, że Szwajcar w drugiej odsłonie rywalizacji będzie niezwykle groźny, ale przyjdzie mu też sporo punktów odrobić, bo po takim lądowaniu nie można spodziewać się wysokich not od sędziów. Tymczasem, ku zdziwieniu kibiców i dziennikarzy, Ammann po swoim skoku mógł cieszyć się następujący ocenami: 17,5, 17,0, 18,0, 18,0 oraz, uwaga, 18,5. Tę ostatnią notę przyznał arbiter z Niemiec. Czy na takie same oceny mógłby liczyć zawodnik bez tylu sukcesów na koncie pochodzący choćby z Czech, Polski czy Japonii? Ammann w tym konkursie był ostatecznie czwarty.

Zwieńczeniem listy kuriozów był niestety konkurs indywidualny w Zakopanem. Nawet fantastyczna atmosfera zawodów, którą, jak zwykle zapewniła świetna publiczność nie zmyła irytacji po decyzjach jury. Zawody rozegrano w fatalnych warunkach. Nie można dziwić się chęci "dociągnięcia" rywalizacji do końca, wszyscy zdawali sobie sprawę z tego, że wyniki będą wyjątkowo loteryjne. Jednak nawet pogodzeni z tym faktem kibice nie mogli uwierzyć informacji, którą podano po protestach sfrustrowanego Alexandra Pointnera, szkoleniowca Austriaków. Okazało się bowiem, że swoje skoki będą powtarzać Thomas Diethart oraz Andreas Wellinger. Powtarzać, bo wcześniej jury zezwoliło na ich próby. Czy taka jest siła oddziaływania austriackiego trenera, że osoby odpowiedzialne za przebieg konkursu nie chciały mu się narazić, czy po prostu jury podejmowało swoje decyzje na chybił trafił? Czy można brać pod uwagę jeszcze jakiś powód? Ostatecznie, powtórzone skoki również były fatalne i konkurs zakończono po pierwszej serii (wcześniej co prawda pojawiła się informacja, że druga seria dojdzie do skutku, co kilku dziennikarzy w biurze prasowym skomentowało niewybrednymi sformułowaniami, ale na szczęście szybko zweryfikowano tę wiadomość).

Do tego wszystkiego należy dorzucić przeliczniki punktowe prędkości wiatru. Ich idea jest słuszna, co do tego nie ma najmniejszych wątpliwości, ale w tym wypadku diabeł tkwi w wykonaniu. Co z tego, że konkurs w założeniu ma być sprawiedliwy, skoro ostatecznie i tak warunki pogodowe rządzą się swoimi prawami, wiatr nie wieje tak samo w każdym punkcie zeskoku, szybko zmienia się jego kierunek. Nietrudno było przewidzieć, że tak będzie, więc jaką wartość mają uśrednione odczyty, które są podstawą do naliczania punktów?

Sporty zimowe na SportoweFakty.pl - Jesteśmy na Facebooku, dołącz do nas.

Skoki narciarskie to nadal piękna, jedna z najbardziej widowiskowych dyscyplin olimpijskich. Opiera się na niezwykle prostych założeniach. Czy tak głęboka ingerencja w nie nie okalecza więc samego sportu? Im bardziej wypacza się wyniki zawodów, tym mniej chętnych jest do podziwiania zmagań skoczków. Jak na razie stan rzeczy nie prezentuje się tragicznie, ale jeśli szefostwo Pucharu Świata nie spowolni tempa wprowadzania kontrowersyjnych zmian i nie przestanie podejmować dwuznacznych decyzji, już w ciągu kilku lat o emocjach związanych ze skokami narciarskimi będziemy mogli zapomnieć.

Źródło artykułu: