Jan Szturc: O Kamila Stocha możemy być spokojni

Newspix / Tomasz Jastrzebowski / Foto Olimpik
Newspix / Tomasz Jastrzebowski / Foto Olimpik

[tag=3826]Jan Szturc[/tag] nie chce snuć prognoz odnośnie startu biało-czerwonych na mistrzostwach świata w Falun. Jednego jest jednak pewien - o Kamila Stocha możemy być spokojni.

- Można powiedzieć, że jest progres. W Sapporo w pierwszej trzydziestce mieliśmy przecież pięciu zawodników. Szkoda, że Olka Zniszczoła dyskwalifikacja przesunęła na 30. lokatę, bo tak mielibyśmy dwóch skoczków w dziesiątce. Trudno powiedzieć czyje to było niedopatrzenie, już jest po fakcie. Przed nami kolejne zawody Pucharu Świata i do takich sytuacji nie powinno już dochodzić - twierdzi pierwszy trener Adama Małysza.
[ad=rectangle]
Szkoleniowiec podkreśla także, że na Okurayamie udało się "odpalić" Piotrowi Żyle, który do drugiej serii jednego z konkursów wszedł rzutem na taśmę. Równe, choć niezbyt dalekie skoki oddawał Maciej Kot. Widać, że swoimi próbami wciąż "męczy się" Jan Ziobro, nadal rozczarowuje też Dawid Kubacki.

- Ja jestem zwolennikiem takiej sytuacji, że jak coś nie idzie to należy spokojnie potrenować. Nie wiem jeszcze jednak jaki będzie skład na Willingen. Po periodzie mamy możliwość wystawienia tylko pięciu zawodników, oprócz Kamila Stocha, Olka Zniszczoła i Piotra Żyły, trudno dyskutować, kto pojedzie do Niemiec. Ale na pewno Łukasz Kruczek ma już plany w zanadrzu. Być może po treningu w Zakopanem bądź w Szczyrku uzupełni grupę, szczególnie, że w Willingen będzie konkurs drużynowy. Myślę, że piąte miejsce jest w naszym zasięgu, a przy pełnej mobilizacji możemy wskoczyć na podium, ale do tego potrzeba ośmiu równych skoków - podkreśla Szturc.

Ekspert w dziedzinie skoków narciarskich przed prognozami na mistrzostwa świata poleca poczekać na najbliższe konkursy. Zanim skoczkowie zaczną rywalizację w Falun wystartują nie tylko w Willingen, ale również Neustadt oraz Vikersund. - Być może trener już po Neustadt ogłosi skład. Kamil w Falun będzie bronił tytułu. U niego widać progres, jest powtarzalność, więc możemy być spokojni. Na pewno będzie chciał pokazać się z jak najlepszej strony. Tytuł z Predazzo stawia go w roli faworyta. Jednak na szczegółowe prognozy musimy poczekać, w końcu do mistrzostw jest jeszcze prawie miesiąc. Można już jednak powiedzieć, że jeśli podczas konkursu odpaliłby Piotrek Żyła, to znalazłby się wysoko. Maciej Kot zapowiadał na początku sezonu, że jego celem będzie medal na mistrzostwach świata, ale z tą formą będzie bardzo trudno walczyć o najwyższe lokaty. Na pewno jednak będzie chciał pokazać się z jak najlepszej strony - zaznacza trener.

Swoim poprzednim startem na mistrzostwach świata, jak również tym na igrzyskach olimpijskich biało-czerwoni przyzwyczaili nas do walki o wysokie pozycje także podczas konkursów drużynowych. - Cały czas pod kloszem jest trzymany Jakub Wolny, ubiegłoroczny mistrz świata juniorów. Nie wiem jak teraz wyglądają jego treningi, ale myślę, że może być brany pod uwagę na mistrzostwa świata. Liczę na jego dyspozycję. Zawodnik jest po kontuzji, więc trudno powiedzieć jaka ona będzie, ale jeśli jego forma ustabilizuje się na poziomie z ubiegłego roku, to może być bardzo ciekawie jeśli chodzi o drużynę. To byłoby niesamowite wzmocnienie - ocenia szkoleniowiec.

Przed mistrzostwami świata, oprócz PŚ polskich kibiców czekają jeszcze jedne emocjonujące zawody - mistrzostwa świata juniorów. Tym razem Polskę będą reprezentować nieco mniej znani zawodnicy niż poprzednio. - Trudno będzie obronić medal, zarówno indywidualnie, jak i w drużynie. W ubiegłym sezonie wywalczyliśmy bowiem najcenniejsze trofea. M.in. za sprawą Kuby Wolnego. Teraz nie będzie on uczestniczyć w rywalizacji. Startuje nowy skład - debiutanci. Dla chłopaków to będzie wielki sprawdzian. Są świadomi, że bronią mistrzostwa świata wywalczonego przez ich poprzedników. Indywidualnie będzie bardzo trudno, w drużynie natomiast możemy się znaleźć w pierwszej szóstce - myślę, że taki cel jest postawiony przed skoczkami. To już byłby wielki sukces. Startujemy młodą drużyną, nie mamy takich indywidualności, jak w ubiegłym sezonie, kiedy byli Biegun, Zniszczoł, Wolny czy Murańka. Teraz mamy wybijającego się Andrzeja Stękałę, jest też Łukasz Podżorski, Przemysław Kantyka, Adam Ruda i Krzysztof Leja. Ta piątka pojedzie na mistrzostwa świata, jednak kogo powoła trener Robert Mateja do drużyny - trudno powiedzieć. Warto zaznaczyć jednak, że w konkursie indywidualnym może powalczyć cała piątka, bo jako mistrzowie świata mamy przywilej wystawienia wszystkich - kończy trener Szturc.

Źródło artykułu: