- Na pewno oczekiwania były dużo większe, zarówno jeśli chodzi o zawodników, jak i sztab trenerski. Łukasz Kruczek zapowiadał przecież, że pewnych celów w Pucharze Świata nie da się już zrealizować, ale podtrzymywał, że na mistrzostwach świata powalczymy o medale. Na pewno kibice też nie są do końca zadowoleni - podkreśla ekspert.
[ad=rectangle]
Lider polskiej kadry, Kamil Stoch nie prezentuje swojej najwyższej formy, jednak podopieczni Łukasza Kruczka skaczą stosunkowo równo, co może być dużym plusem przed konkursem drużynowym. - To na pewno plus. Na treningach niektórzy nasi skoczkowie mieli świetnie skoki, jednak wciąż tylko pojedyncze. Jakby wypaliły im takie same w konkursie to można walczyć nawet o medal. Pytanie tylko czy całą naszą reprezentację na to stać - zastanawia się były fizjoterapeuta kadry.
Kot zaznacza jednak, że choćby Stoch ma coś do udowodnienia. Miejsce poza pierwszą dziesiątką w obu konkursach indywidualnych nie spełniło jego oczekiwań wobec własnego startu. - Myślę, że powinien oddać dwa dalekie skoki. Jeśli chodzi o Piotra Żyłę - będę to powtarzał - dla mnie to jest człowiek zagadka. Może oddać super skok i może też zepsuć, jak to było na skoczni normalnej. Stać go jednak na dwie dobre próby i mam nadzieję, że pozytywnie zaprezentuje się w konkursie drużynowym. Odnośnie pozostałych, trudno wyrokować. Jeśli oddadzą po dwa dobre skoki, to będzie szansa walki o brąz. Po tym co pokazują Norwegowie na tych mistrzostwach świata, uważam, że oni będą poza zasięgiem. Dobrze skaczą Japończycy, przebudzili się Austriacy... Trochę słabiej wypadają Słoweńcy, ale konkursy drużynowe rządzą się swoimi prawami. Czasami teoretycznie słabsze nacje potrafią się "spiąć" w drużynówce. Życzę jednak medalu naszym zawodnikom. To by był pozytywny akcent na zakończenie mistrzostw - podkreśla ekspert.
W składzie Biało-Czerwonych na konkurs drużynowy, oprócz Stocha i Żyły, znaleźli się też Klemens Murańka oraz Jan Ziobro. Ten drugi nie wystartował w konkursie na dużym obiekcie mimo, że wcześniej spisał się najlepiej z naszych na skoczni normalnej. - Dla mnie to też było zaskoczeniem. Nie tylko w konkursie, ale również na treningach w niczym nie ustępował pozostałym zawodnikom. Janek będzie chciał udowodnić, że to był błąd trenera. Sam przecież podkreślał, że on by siebie wystawił do składu. Klimek Murańka natomiast ma zwyżkę formy, stać go na dwa równe skoki. Na pewno będzie ciekawie. W drużynówce jest jednak tak, że wystarczy, iż jeden skoczek zawali i cały zespół mocno na tym traci. Trzymam jednak kciuki za Polaków. Medal byłby miłym akcentem na koniec - mówi ojciec kadrowicza Macieja Kota.
Może uda się skoczyć po medal? Myślę, że nie.