Problemy młodego skoczka były dodatkowym zmartwieniem dla norweskich kibiców - nie dość, że w ostatnich miesiącach kariery pokończyło wielu znanych zawodników z ich kraju, to na dodatek zniechęcenie i wypalenie poczuł potencjalny następca dawnych mistrzów. Phillip Sjoeen deklarował wprawdzie, że nie ma zamiaru definitywnie kończyć kariery, ale przestał trenować z kadrą i szukał swojej własnej drogi na odnalezienie radości ze sportu.
Ta sztuka się udała i od pewnego czasu Sjoeen znów trenuje. Norweg nie załapał się oczywiście do reprezentacji na pierwsze konkursy w Klingenthal, ponadto zabraknie go również w Kuusamo. - Decyzja o tym, że nie pojadę na inaugurację jest całkowicie słuszna. Dopiero niedawno wróciłem do treningów. Minęło już trochę czasu od momentu, gdy po raz ostatni skakałem tak dobrze jak mogę. Trener podjął więc właściwą decyzję - skomentował Sjoeen dla telewizji NRK.
Niewykluczone jednak, że już w grudniu młody zawodnik znów pojawi się w Pucharze Świata. W trakcie konkursów w norweskim Lillehammer gospodarze będą mogli skorzystać z przywileju wystawienia większego grona skoczków niż zwykle i wśród nich może znaleźć się także Sjoeen, który nie kryje, że bardzo chciałby aby tak właśnie się stało.