Noriaki Kasai ostatnim skoczkiem, który nie wygrał TCS, mimo że prowadził po 3/4

[tag=11614]Peter Prevc[/tag] prowadzi w klasyfikacji generalnej 64. Turnieju Czterech Skoczni po konkursie w Innsbrucku. Ostatnim zawodnikiem, który nie wygrał TCS mimo przodownictwa w punktacji łącznej po 3/4 całych zwodów jest Noriaki Kasai.

W sezonie 1998/1999 ufarbowany wówczas na blond reprezentant Japonii był liderem przed rywalizacją w Bischofshofen. Noriaki Kasai w obu niemieckich konkursach uplasował się na trzeciej pozycji. W Innsbrucku zwyciężył. Tylko cztery dziesiąte punktu straty do Japończyka miał Janne Ahonen. W pierwszej serii rywalizacji na skoczni imienia Paula Ausserleitnera, Fin uzyskał jedną dziesiątą punktu więcej niż jego największy konkurent do wygrania turnieju i zajmował czwartą pozycję. Kasai po swoim drugim skoku objął prowadzenie (uzyskał 123 metry). Do końca pozostało czterech zawodników, w tym Ahonen.

Skaczący w żółtym plastronie lidera klasyfikacji generalnej Pucharu Świata zawodnik wylądował na 126. metrze i uniósł rękę w geście triumfu. Trzech sędziów oceniło skok Fina na 20 punktów. Arbitrzy na stanowiskach A oraz B dali po 19,5. W Bischofshofen Ahonen zajął ostatecznie drugą lokatę, a Kasai - czwartą. W rankingu ogólnym ten pierwszy triumfował ze zdobyczą 960,6 pkt. Skoczek z Japonii miał 953 punkty i stanął na drugim stopniu podium. W kolejnych sezonach już każdy lider po 3/4 utrzymywał prowadzenie do końca, dzięki czemu wygrywał TCS i zawsze zwycięzca triumfował w minimum jednym konkursie (Ahonen w zawodach edycji 1998/1999 był piąty i trzykrotnie drugi).

Kasai nie utrzymał wysokiego miejsca również dwa lata później. Wtedy po rywalizacji na obiekcie Bergisel plasował się na drugiej pozycji. 5 stycznia 2001 roku w Bischofshofen w kwalifikacjach sklasyfikowano go poza czołową pięćdziesiątką. 6 stycznia jednak wystąpił, bo znajdował się w czołowej piętnastce klasyfikacji generalnej PŚ i miał zapewniony udział podczas pierwszej rundy. Skakał wtedy z 50. numerem, a jego rywalem w pojedynku KO był najlepszy skoczek kwalifikacji - Adam Małysz. Kasai wylądował na 75. metrze (Polak miał odległość o 52 metry lepszą), nie zakwalifikował się do drugiej serii, a ostatecznie został sklasyfikowany na 44. miejscu. Z drugiej lokaty w "generalce" spadł na 12.

Przy okazji warto wspomnieć historię Józefa Przybyły z sezonów 1963/1964 i 1964/1965. 12. edycję TCS podopieczny Mieczysława Kozdrunia rozpoczął od szóstej pozycji w Oberstdorfie. W dwóch następnych etapach zmagań był trzeci. Po 3/4 zajmował drugą lokatę. Przewagę nad Polakiem miał jedynie Veikko Kankkonen (1,2 punktu). W pierwszej serii Przybyła uzyskał rekord skoczni w Bischofshofen (100 metrów) i był wirtualnym liderem. W drugiej rundzie jednak upadł i skończyło się na 41. miejscu. W ostatecznej tabeli Przybyła zajął siódmą lokatę. Rok później tego urodzonego 29 stycznia 1945 roku skoczka znowu po 3/4 wyprzedzał tylko jeden zawodnik. W ostatnim dniu został sklasyfikowany jednak na 22. pozycji i zakończył turniej na piątym miejscu w klasyfikacji ogólnej.

Wracając do liderów po 3/4, przedostatnim zawodnikiem, który nie pozostał na szczycie jest Kazuyoshi Funaki. W sezonie 1994/1995 miał punkt przewagi nad Goldbergerem. W Święto Trzech Króli zwyciężył Goldberger, a Funaki uplasował się na ósmej pozycji w konkursie i drugiej w rankingu końcowym Four Hills Tournament.

Aż trzy razy przodownictwa nie utrzymał Jens Weissflog - w sezonach:1988/1989, 1989/1990 oraz 1993/1994. Zajmował wtedy następujące pozycje: drugie, trzecie i drugie. Weissflog i tak wygrał aż cztery Turnieje Czterech Skoczni.

Mimo prowadzenia po trzech konkursach, TCS nie wygrali również: Harry Glass (1955/1956), Nikołaj Kamieński (1957/1958), Dieter Neuendorf (1965/1966), a także Yukio Kasaya (1971/1972). Glass i Kasaya nie wystartowali jednak wtedy w ostatnim dniu. Z kolei Kamieński i Neuendorf zakończyli zmagania na trzecim miejscu.

Kamil Stoch: Wierzę, że wszystko się poukłada

{"id":"","title":""}

Komentarze (0)