Prevc broni Laniska. "Nie mam mu nic do zarzucenia"

PAP/EPA / EPA/URS FLUEELER
PAP/EPA / EPA/URS FLUEELER

Peter Prevc robił co mógł, ale nie zdołał w pojedynkę zapewnić Słowenii medalu drużynowych mistrzostw świata w lotach. Po konkursie lider Pucharu Świata bronił kolegów, między innymi Anze Laniska.

W sobotę Prevc sięgnął po mistrzostwo świata w konkursie indywidualnym. W niedzielę potwierdził wielką klasę, był zdecydowanie najlepszym zawodnikiem na skoczni w Kulm.

W pierwszej serii lider klasyfikacji generalnej Pucharu Świata skoczył 228 metrów, w drugiej dziesięć metrów dalej. Mimo znakomitych skoków Prevca Słowenia zakończyła rywalizację tuż za podium. Anze Lanisek i Jurij Tepes w decydującej serii uzyskali zaledwie odpowiednio 157,5 i 157 m. Tak słabe wyniki pozbawiły zespół nadziei na medale.

Po konkursie Prevc bronił kolegów. - Trzeba pamiętać, że na tego typu skoczniach jeden błąd kosztuje 50 metrów. Myślę, że to jest lekcja dla nas wszystkich. Dla Laniska to dopiero pierwsze mistrzostwa świata w lotach, w sobotę zajął dwunaste miejsce. Dla tak młodego zawodnika cztery dni na skoków na mamucie są psychicznie wyczerpujące, nie mam mu nic do zarzucenia - powiedział.

Niedzielne zawody drużynowe wygrali z najwyższą przewagą w historii Norwegowie, na drugim miejscu uplasowali się Niemcy, a na trzecim Austriacy. Reprezentacja Polski zajęła piąte miejsce.

Komentarze (0)