Zespół w składzie Maciej Kot, Dawid Kubacki, Kamil Stoch i Piotr Żyła był zdecydowanie najlepszy. Żaden z Polaków nie zepsuł choćby jednej próby. - To konkurs marzeń, konkurs historyczny, pełny pięknych skoków - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty Rafał Kot. - Wszyscy czterej zawodnicy oddali skoki na naprawdę najwyższym poziomie, co zaowocowało bezapelacyjnym zwycięstwem z bardzo dużą przewagą, naszym pierwszym w Pucharze Świata. Jestem niezmiernie szczęśliwy. Otwiera się nowy rozdział, który pozwala nam na bardzo optymistyczne przypuszczenia dotyczące tego, co będzie dalej, zarówno indywidualnie jak i drużynowo. Mówię o tym także w perspektywie mistrzostw świata, które będą w tym sezonie w Lahti. Wszystkich zawodników oceniam bardzo wysoko. Zwróćmy uwagę na to, że mimo naszej przewagi konkurencja była naprawdę duża. Zarówno Niemcy, jak i Austriacy, skakali bardzo dobrze - mówi były fizjoterapeuta kadry.
Gdyby sobotni konkurs był zawodami indywidualnymi to zwycięzcą zostałby Maciej Kot, a drugie miejsce zająłby Kamil Stoch. Co więcej, w czołowej dwunastce zmieściliby się wszyscy Polacy. Rafał Kot tonuje jednak nastroje i zwraca uwagę na specyfikę drużynowych rozgrywek. - Byłoby kapitalnie, ale zawsze są jednak różnice w porównaniu wyników indywidualnych i drużynowych. Nawet rezultaty tych samych skoczków w dwóch seriach bywają różne - podam tu za przykład Domena Prevca. W sobotę miał nieudany pierwszy skok, a w drugim poszybował bardzo daleko. Może się więc w niedzielę zdarzyć, że zawodnicy ze ścisłej światowej czołówki indywidualnie będą skakać lepiej i o podium będzie ciężko. Mimo to możemy jednak powiedzieć, że jesteśmy coraz bliżej tego indywidualnego sukcesu, więc będziemy z nadzieją oczekiwać niedzielnych zawodów - uważa Rafał Kot.
Konkurs indywidualny, który zakończy rywalizację w Klingenthal, zaplanowany jest na 15:00.
ZOBACZ WIDEO Małysz, Stoch, Kowalczyk i... Jan Paweł II. Niezwykła ekspozycja Wojciecha Fortuny