To był jeden z lepszych występów Andrzeja Stękały od dłuższego czasu, oddał skoki na odległość 128 i 123,5 metra. - Nareszcie skoki wyglądają lepiej, bardziej mnie cieszą i nie jest już to taka męczarnia. Nie jest to jeszcze to, co bym chciał, aby było, ale cieszę się, że coś drgnęło. Naprawdę mam bardzo dużo do poprawienia, ale myślę, że z czasem będzie już coraz lepiej, jednak nie wiem, czy tej zimy wystarczy mi na to czasu - wyjaśnia skoczek. - Ale jeśli cały czas będzie to szło w dobrym kierunku i w takim tempie, to myślę, że kolejnej zimy będzie już dobrze - dodaje trzeci zawodnik sobotniego konkursu.
Sobotni konkurs w Zakopanem rozgrywany był w bardzo mroźnych warunkach, w porannych godzinach temperatura odczuwalna wynosiła nawet - 30 stopni Celsjusza. - Ten duży mróz był bardzo odczuwalny, było strasznie zimno i na ostatnią chwilę staraliśmy się wszyscy schodzić z szatni na górze w okolice belki, żeby organizm był jak najbardziej rozgrzany. Poza tym obiekt był bardzo dobrze przygotowany, chociaż było bardzo twardo na zeskoku, ale dało się skakać. Nie było żadnych nierówności, a to jest bardzo ważne - ocenił przygotowanie obiektu Stękała.
Miniony sezon był najlepszy w karierze reprezentanta Polski, jednak tej zimy skoczek z Dzianisza jest daleki od swojej najlepszej dyspozycji. - Też chciałbym wiedzieć, dlatego ten sezon jest znacznie gorszy od poprzedniego, bo wtedy było naprawdę bardzo dobrze. Ogólnie jest tak, że co roku zmieniałem trenera i zawsze potrzebowałem czasu, aby do każdego z nich się przyzwyczaić. Ledwo się czegoś nauczyłem, to musiałem od nowa robić coś innego. Widać po chłopakach, że nowe treningi od trenera Horngachera są naprawdę bardzo dobre, bo pokazują super poziom. Jednak ja tak jakby nie jestem jeszcze na nie gotowy. Po prostu potrzebuję czasu, aby się do nich przystosować i się nauczyć - podsumował Andrzej Stękała.
ZOBACZ WIDEO: Polscy skoczkowie zazdrościli Adamowi Małyszowi pieniędzy