Polacy niszczą pewność siebie u rywali? Maciej Kot: To ich problem

PAP/EPA / EPA/KIMMO BRANDT / Na zdjęciu: Maciej Kot
PAP/EPA / EPA/KIMMO BRANDT / Na zdjęciu: Maciej Kot

- Wszystko idzie zgodnie z planem - powiedział po kwalifikacjach do konkursu mistrzostw świata na normalnej skoczni Maciej Kot. I dodał, że odpowiada mu sytuacja, w której rywale mogą czuć się przytłoczeni demonstracją siły Polaków.

W tym artykule dowiesz się o:

Po dobrych skokach Biało-Czerwonych w czwartkowych treningów w piątek nasi reprezentanci pokazali jeszcze lepszą formę. Serię próbną wygrał Kamil Stoch. Maciej Kot był trzeci, a piąte miejsce zajął Dawid Kubacki.

W kwalifikacjach najlepszy był Kubacki, a drugi Piotr Żyła. Kot i Stoch kwalifikować się nie musieli - ten pierwszy z wielką swobodą uzyskał 97 metrów, drugi wylądował 6,5 metra dalej i ustanowił nowy rekord skoczni.

- W grupie siła - mówił Kot pod skocznią Salpausselka. - Kiedy czterech zawodników skacze daleko, szansa na dobry wynik rośnie. Na pewno nie będę się koncentrował na walce o medal. Mam zadanie do wykonania i skupię się tylko na tym - dodał.

25-letni zakopiańczyk przyznał, że tkwią w nim jeszcze rezerwy, ale trudno będzie je uwolnić z dnia na dzień. I zaznaczył, że lepsze jest zazwyczaj wrogiem dobrego.

Zobacz wideo: Maciej Kot: chcę więcej zwycięstw, to dla mnie motywacja do dalszej pracy

- Trzeba skupić się na tym, by powtarzać swoje dobre skoki. One mogą dać dobre miejsca, a nawet pozwolić wygrać zawody, jak było chociażby w Sapporo czy w Pjongczang. A kiedy w zawodach próbuje się zrobić coś lepiej, nie zawsze wychodzi to na dobre - powiedział piąty zawodnik klasyfikacji generalnej Pucharu Świata.

Kot swój sposób na dobre skoki znalazł na początku lutego na mamucie w Oberstdorfie. W pierwszym konkursie wówczas się męczył i zajął 18. miejsce, dzień później spisał się już o niebo lepiej, skoczył 225 metrów i był szósty. Od tego czasu nie wypada ze ścisłej czołówki.

- Od Oberstdorfu trzymam się swojego planu. Wcześniej miałem problem z prawą nartą, która mocno mi uciekała i przez to leciałem nierówno. Okazało się, że nie była przyczyna słabszych skoków, a skutek innych błędów. Spojrzeliśmy gdzie indziej i znaleźliśmy drobne błędy na progu i zaraz po odbiciu - tak Kot opisał działania, które doprowadziły go do zwycięstw w zawodach PŚ w Sapporo i Pjongczang.

Zawodnik AZS-u Zakopane przyznał, że podoba mu się sytuacja, w której skoczkowie z innych krajów mogą gubić pewność siebie, widząc spokojnych, wyluzowanych i bardzo daleko lądujących Polaków. - To jest ich problem. Nam taka sytuacja odpowiada. Po prostu robimy swoje - podkreślił jeden z głównych kandydatów do medalu w sobotnim konkursie na obiekcie K-90.

Komentarze (0)