Martin Schmitt nie miał złudzeń. "Po trzech skokach wiedziałem, że Polska wygra"

W 2001 roku właśnie w Lahti Martin Schmitt zdobył swój drugi tytuł indywidualnego mistrza świata. Po 16 latach Niemiec znów przyjechał do Finlandii i na własne oczy zobaczył zwycięstwo Polaków w konkursie drużynowym.

W tym artykule dowiesz się o:

Zdaniem Martina Schmitta sukces Polaków jest całkowicie zasłużony i nie można mówić o jakiejkolwiek niespodziance. Były lider reprezentacji Niemiec bardzo szybko nabrał pewności, że to właśnie nasi reprezentanci odniosą zwycięstwo.

- Polacy byli bardzo mocni. Już po skoku Piotra Żyły wiedziałem, że będą trudni do pokonania, a po trzech skokach pierwszej serii wiedziałem, że wygrają. Ten zespół jest tak mocny, bo nie popełnia żadnych błędów. Nawet w serii próbnej wszyscy skakali wspaniale, tak jak wcześniej w zawodach indywidualnych. Największy polski bohater? Stefan Horngacher. Nie da się wybrać jednego skoczka, każdy jest członkiem tego zespołu, ale najwięcej dał im Stefan ze swoim sztabem trenerskim. Dużo robi też Adam Małysz - powiedział w Lahti Schmitt.

Reprezentacja Niemiec nie zdobyła medalu. Schmitt nie kryje więc niedosytu. - Dla nas jest to rozczarowanie, Mieliśmy szansę na medal, ale poziom był bardzo wysoki. W zawodach drużynowych nie można popełniać błędów. Inne zespoły były od nas silniejsze. Zwłaszcza pierwsza seria była świetna, w drugiej doszły problemy z pogodą - powiedział Schmitt.

Z Lahti - Grzegorz Wojnarowski

Zobacz wideo: MŚ w Lahti: Polscy kibice dziękowali Piotrowi Żyle. "Straciliśmy gardła!"

Źródło artykułu: