Stefan Hula: Cieszę się, że moje skoki idą w dobrą stronę

PAP/EPA / JEON HEON-KYUN
PAP/EPA / JEON HEON-KYUN

- Po swoim skoku myślałem, że rywalizacja płynnie potoczy się dalej, ale po kilku przerwach byłem pewny, że nic z tego nie będzie, bo nie zanosiło się na poprawę - powiedział Stefan Hula w rozmowie ze skijumping.pl.

Pogoda w Lillehammer od początku płatała figla. Początkowo odwołano serię próbną, a godzinę rozpoczęcia konkursu przesunięto.

Zawody w końcu się rozpoczęły, ale z powodu zmieniających się warunków wietrznych niektórzy skoczkowie mieli poważne problemy z lądowaniem. Ostatecznie po 26 skokach przerwano, a następnie odwołano zawody.

Sporego pecha miał Stefan Hula - w momencie odwołania konkursu w Lillehammer zajmował drugie miejsce i mógł powalczyć o wysokie miejsce.

- Cieszę się z tego, że od poniedziałku skoki idą w dobrą stronę. Po swoim skoku myślałem, że rywalizacja płynnie potoczy się dalej, ale po kilku przerwach byłem pewny, że nic z tego nie będzie, bo nie zanosiło się na poprawę - mówił po odwołanych zawodach w rozmowie z serwisem skijumping.pl.

- Szkoda, że pogoda się popsuła. Jak przyjechaliśmy na skocznię, było źle, na chwilę zrobiło się lepiej, a później dalej wyglądało to nieciekawie. Nie ma co ryzykować zdrowia zawodników. Dalsze przeciąganie i czekanie nie miało sensu - nie miał wątpliwości.

ZOBACZ WIDEO: Piotr Żyła zdradza, jak szalał z Adamem Małyszem na weselach

Źródło artykułu: