Po raz pierwszy w XXI wieku (uwzględniając, że w 2007 roku w Japonii odbyły się nie zawody pucharowe a mistrzostwa świata) skoczkowie nie będą rywalizowali o punkty do klasyfikacji generalnej Pucharu Świata w Kraju Kwitnącej Wiśni. We wstępnym kalendarzu rywalizacji na sezon 2017/2018 nie znalazły się konkursy w Sapporo.
Najprawdopodobniej brak zawodów na Okurayamie to efekt igrzysk olimpijskich, które w dniach 9-25 lutego 2018 roku odbędą się w koreańskim Pjongczang. Włodarze FIS-u oszczędzili zawodnikom dwukrotnej długiej i męczącej podróży do Azji. Zapewne zmagania w Sapporo powrócą do kalendarza PŚ w sezonie 2018/2019.
Rywalizacja w Japonii od wielu lat była tematem w wielu reprezentacjach jeszcze na kilka tygodni przed jej rozpoczęciem. Wszystko za sprawą zmiany strefy czasowej. Często konkursy w Sapporo albo w Hakubie wypadały tuż przed najważniejszymi zawodami sezonu, igrzyskami olimpijskimi bądź mistrzostwami świata. Dlatego wielu trenerów w trosce o wysoką formę swoich podopiecznych nie wysyłało najmocniejszych zawodników do Azji.
Odstępstwem od tej reguły był poprzedni sezon. W dwóch konkursach na Okurayamie wystąpiła cała czołówka, w tym wszyscy najmocniejsi Biało-Czerwoni. Z polskiego punktu widzenia kibice mogą nawet nieco żałować, że za rok konkursów w Sapporo nie będzie. W sezonie 2016/2017 oba zmagania indywidualne wygrali bowiem nasi reprezentanci. W pierwszym konkursie najlepszy był Maciej Kot, a dzień później sukces zakopiańczyka powtórzył Kamil Stoch.
W kolejnym sezonie Biało-Czerwoni nie powtórzą sukcesów w Japonii, ale będą to mogli uczynić na tym samym kontynencie - w Pjongczang. Każdy kibic nad Wisłą marzy o tym, by to właśnie na igrzyskach olimpijskich Polacy stanęli na najwyższym stopniu podium zarówno w rywalizacji indywidualnej jak i drużynowej. Sezon 2016/2017 pokazał, że takie rozwiązanie jest możliwe.
ZOBACZ WIDEO: Katarzyna Kiedrzynek: Nawet nie marzyłam o takim klubie jak PSG, to był dla mnie szok