PŚ w Wiśle: legenda skoków największym pechowcem zawodów

WP SportoweFakty / Kacper Kolenda / Na zdjęciu: Noriaki Kasai
WP SportoweFakty / Kacper Kolenda / Na zdjęciu: Noriaki Kasai

Nie wszyscy skoczkowie z Japonii mieli powody do zadowolenia po niedzielnym konkursie indywidualnym Pucharu Świata w Wiśle. O pechu może mówić Noriaki Kasai. 45-latek zakończył zmagania na 31. pozycji.

Do 30. lokaty, która gwarantowała udział w serii finałowej i pierwsze punkty w sezonie 2017/2018, Japończykowi zabrakło zaledwie 0,3 punktu. Co ciekawe, najlepszą trzydziestkę po pierwszej serii zamknął rodak Noriakiego Kasai, i zarazem brat niedzielnego triumfatora zawodów, Ryoyu Kobayashi.

Po swoim skoku Kasai z boku przyglądał się próbom kolejnych zawodników, mając nadzieję, że jeden z nich sprawi mu prezent. Nikt nie skoczył jednak słabiej od japońskiego weterana i ten musiał przełknąć gorycz porażki. Blisko finałowej serii był także nasze reprezentant Jakub Wolny. Podopiecznemu Stefana Horngachera, który ostatecznie zakończył zawody na 32. lokacie, zabrakło do najlepszej trzydziestki 0,4 punktu.

Niedzielne zawody na obiekcie im. Adama Małysza zakończyły się triumfem Junshiro Kobayashiego. Ku uciesze tysięcy polskich kibiców drugie miejsce zajął Kamil Stoch. Czołową trójkę zawodów uzupełnił Stefan Kraft.

Po polskiej inauguracji karuzela Pucharu Świata w skokach przenosi się do Finlandii. W dniach 24-26 listopada w Kuusamo zostaną rozegrane kwalifikacje, a następnie zmagania drużynowe i indywidualne. Relacja na żywo oraz podsumowanie rywalizacji na WP SportoweFakty.

ZOBACZ WIDEO Kamil Stoch: Jestem pozytywnie zaskoczony weekendem w Wiśle. To pokazuje nasz potencjał

Komentarze (2)
avatar
yes
19.11.2017
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Kasai jeszcze jest aktywnym skoczkiem - uważam, że jeszcze nie powinien być nazywany legendą, zwłaszcza w mylącym tytule...