Po piątkowych, bardzo loteryjnych kwalifikacjach, sporo obaw towarzyszyło sobotniej rywalizacji drużynowej. Z jednej strony obawiano się, że w sobotę na obiekcie Rukatunturi (HS 142) w Kuusamo znów będzie rządził wiatr, a z drugiej pozostawała niepewność co do formy Biało-Czerwonych na tym obiekcie. W piątek nasi reprezentanci nie skakali najlepiej, ale jak sami zapewniali wynikało to przede wszystkim z bardzo trudnych warunków wietrznych.
W sobotę miało być zdecydowanie lepiej. Stefan Horngacher postawił na swoją sprawdzoną w bojach czwórkę, a więc Piotra Żyłę, Dawida Kubackiego, Macieja Kota i Kamila Stocha.
W serii próbnej Polacy, poza Dawidem Kubackim, skakali daleko, powyżej 130. metra. Co najważniejsze uspokoił się wiatr, który w treningu nie przekroczył 1 m/s i nie zmieniał tak często kierunku jak podczas kwalifikacji.
Sam konkurs rozpoczął się dla Biało-Czerwonych jak u Hitchcock'a, czyli od trzęsienia ziemi. Jeszcze przed skokiem w pierwszej grupie został zdyskwalifikowany Piotr Żyła. Wiślanin nie przeszedł pozytywnie kontroli kombinezonu na górze skoczni. Tym samym Biało-Czerwoni już na samym początku stracili szansę na 8 pucharowe podium z rzędu i stanęli przed trudnym zadaniem wywalczenia awansu do finałowej serii.
Dawid Kubacki (133,5 m), Maciej Kot (135,5 m) oraz Kamil Stoch (129 m) skakali jednak na tyle dobrze, że już po trzeciej grupie nasi reprezentanci wskoczyli do czołowej ósemki i ostatecznie awansowali do finału z 7. miejsca. To duże osiągnięcie Polaków, bowiem rzadko w zawodach tak wysokiej rangi zdarza się, by trzy skoki (czyli o ponad 100 punktów mniej od rywali) wystarczyły, by móc rywalizować w finale.
Na półmetku rywalizacji prowadzili Norwegowie. Ich przewaga nad drugimi Niemcami wynosiła prawie 26 punktów. Wobec dużych strat poniesionych przez Polaków wydawało się, że podium powinni uzupełnić Austriacy. Po pierwszej serii podopieczni Heinza Kuttina zajmowali jednak 4. miejsce, a wyprzedzali ich o ponad 17 punktów świetnie skaczący w premierowej kolejce Japończycy.
Norwegowie praktycznie już po pierwszym skoku w finałowej serii mogli otwierać szampany. Po locie Roberta Johanssona na 141 metrów trudno było jeszcze uwierzyć w scenariusz, by którykolwiek zespół mógł odebrać zwycięstwo Skandynawom.
Bardzo dobry skok oddał także Piotr Żyła, który tym razem zasiadł na belce i doleciał do 132. metra. Biało-Czerwoni po tej próbie nadal zajmowali 7. miejsce, ale z realnymi szansami wyprzedzenia szóstych Szwajcarów. Po kapitalnych próbach Dawida Kubackiego (137,5 m) oraz Macieja Kota (136 m) Polska awansowała na 6. pozycję i na takiej zakończyła zawody. Występ naszej reprezentacji zakończył pięknym skokiem na 138. metr Kamil Stoch.
Triumfowali Norwegowie dla których - licząc jeszcze dwa konkursy drużynowe z poprzedniego sezonu w Vikersund i Planicy - to czwarte zwycięstwo z rzędu w zmaganiach zespołowych PŚ. 2. miejsce z półmetka zawodów utrzymali Niemcy. Podium uzupełnili Japończycy, a na 4. pozycji konkurs zakończyli Austriacy. Zawodnikom trenera Kuttina nie pomógł nawet genialny skok w finale Stefana Krafta (147,5 metra i nowy rekord skoczni). W austriackiej drużynie zdecydowanie poniżej możliwości spisał się Daniel Huber.
W niedzielę w Kuusamo zostanie rozegrany konkurs indywidualny, w którym wystartuje 6 Biało-Czerwonych. Start treningu zaplanowano na 14:00, a konkursu na 15:00. Relacja na żywo z zawodów oraz ich podsumowanie na WP SportoweFakty.
Wyniki sobotniego konkursu drużynowego PŚ w Kuusamo:
miejsce | drużyna | łączna nota |
---|---|---|
1. | Norwegia | 1184,2 |
2. | Niemcy | 1116,9 |
3. | Japonia | 1108,2 |
4. | Austria | 1095,4 |
5. | Słowenia | 1009,2 |
6. | Polska | 985,5 |
7. | Szwajcaria | 966,6 |
8 | Rosja | 863,3 |
9. | Włochy | 368,3 |
10. | Finlandia | 365,6 |
11. | Czechy | 322,9 |
12. | Kazachstan | 221,4 |
Indywidualne wyniki reprezentantów Polski:
zawodnik | odległości | łączna nota |
---|---|---|
Maciej Kot | 135,5/136 | 289,6 |
Kamil Stoch | 129/138 | 284,6 |
Dawid Kubacki | 133,5/137,5 | 280,6 |
Piotr Żyła | -/132 | 130,7 |
ZOBACZ WIDEO: 9-letni Polak podbija świat skoków narciarskich. W Europie nie ma sobie równych!