Nawiązaliśmy do konkursu drużynowego Pucharu Świata w sezonie 2014/2015 w Willingen. W Niemczech Biało-Czerwoni wystąpili w składzie Piotr Żyła, Aleksander Zniszczoł, Klemens Murańka i Kamil Stoch.
Zdyskwalifikowany został ostatni z wymienionych. Wówczas skoki pozostałych naszych reprezentantów nie wystarczyły jednak do tego by wyprzedzić którykolwiek z zespołów. Polska zakończyła zmagania na ostatniej 11. pozycji.
Podaliśmy ten przykład, by jeszcze bardziej podkreślić jak dobrze wypadli w Kuusamo Biało-Czerwoni. Do ich łącznej noty zaliczono tylko 7 z 8 skoków, a mimo to podopieczni Stefana Horngachera awansowali do finału i zajęli 6. miejsce, wyprzedzając dobrze radzących sobie w sobotę Szwajcarów.
W rywalizacji na Rukatunturi (HS 142) Polacy byli jednak w lepszej sytuacji niż przed dwoma laty w Willingen. Wówczas Kamil Stoch został zdyskwalifikowany już po skoku, a swoją próbę oddał w ostatniej, czwartej grupie. Tym samym Biało-Czerwoni nie mieli już szansy na odrobienie strat. Teraz dyskwalifikacja Piotra Żyły przydarzyła się już w pierwszej grupie, a Dawid Kubacki, Maciej Kot i Kamil Stoch mieli czas, by oswoić się z sytuacją i jeszcze bardziej zmobilizować się na swoje próby.
Nie zmienia to jednak faktu, że do odrobienia takich strat potrzebna jest wysoka formą, jaką prezentują obecnie drużynowi mistrzowie świata z Lahti. W 2015 roku podopieczni Łukasza Kruczka nie skakali tak dobrze i dlatego nie byli w stanie wyprzedzić Finów czy Szwajcarów. Obecnie są zdecydowanie mocniejsi od Finlandii, Włoch, Kazachstanu i Czech i nawet trzy skoki wystarczyły im, by być lepszym od tych reprezentacji.
ZOBACZ WIDEO: 9-letni Polak podbija świat skoków narciarskich. W Europie nie ma sobie równych!