W sobotniej "drużynówce" Polacy pokazali się z bardzo dobrej strony i przegrali tylko z Norwegami. I to minimalnie - o 0,8 punktu. Stoch miał najwyższą notę indywidualną ze wszystkich uczestników zawodów - skoczył 142,5 i 135,5 metra i o 0,1 punktu wyprzedził Stefana Krafta.
- Skok w drugiej serii nie był już taki czysty i płynny, jak ten pierwszy, chociaż także na bardzo dobrym poziomie. Jednak kiedy walka toczy się już "na żyletki", trzeba oddać idealny skok. A ten taki nie był - powiedział najlepszy zawodnik konkursu w rozmowie z serwisem Skijumping.pl.
- Jest niedosyt, ale może to i dobrze. Wiemy, na jakim jesteśmy teraz poziomie i jeśli wszystko będzie się dobrze układać, stać nas na super wyniki - podkreślił zwycięzca 22 konkursów Pucharu Świata.
Dwukrotny mistrz olimpijski z Soczi stwierdził, że skoki jego i jego kolegów zaczynają wyglądać tak, jak powinny. Tym razem nie dało to jeszcze zwycięstwa, ale Norwegowie póki co nie śnią się Biało-Czerwonym po nocach.
Norweska ekipa jako pierwsza od siedmiu sezonów rozpoczęła Puchar Świata od trzech kolejnych wygranych "drużynówek".
- Może to i lepiej, że tak teraz skaczą. Będą mieli trochę więcej ciśnienia - skomentował Stoch.
ZOBACZ WIDEO: 9-letni Polak podbija świat skoków narciarskich. W Europie nie ma sobie równych!