Austriackie skoki w wielkim kryzysie. Tak źle nie było od lat

Getty Images / Alexander Hassenstein / Na zdjęciu: Heinz Kuttin
Getty Images / Alexander Hassenstein / Na zdjęciu: Heinz Kuttin

Przez lata byli absolutną potęgą w skokach narciarskich i to dla nich było zarezerwowane pierwsze miejsce. W tym sezonie Austriacy są jednak w potężnym kryzysie i w przeddzień igrzysk olimpijskich nastroje w tym kraju są fatalne.

To było przecież całkiem niedawno. W marcu ubiegłego roku Stefan Kraft wywalczył Kryształową Kulę za triumf w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata, podsumowując tym znakomity sezon. Kilkanaście dni wcześniej ten sam zawodnik zdobył przecież dwa złote medale na mistrzostwach świata w Lahti. W konkursie drużynowym on i jego koledzy wywalczyli brąz.

Nie minął rok, a austriackie skoki trawi największy od lat kryzys, a kibice z rozrzewnieniem wspominają osoby Thomasa Morgensterna, Andreasa Koflera czy Wolfganga Loitzla.

Na kilkanaście dni przed startem igrzysk olimpijskich w Pjongczangu trudno wskazywać jakiegokolwiek tamtejszego skoczka jako kandydata do medalu, a pod wielkim znakiem zapytania stoi też miejsce na podium zespołu w zawodach drużynowych. W zakończonych w niedzielę mistrzostwach świata w lotach w Oberstdorfie austriaccy skoczkowie nie wywalczyli ani jednego medalu, po raz pierwszy od 2002 roku.

Już na początku sezonu prezentowali się blado. Zły obraz zamydlał jedynie swoimi występami Kraft, który regularnie meldował się w czołówce, trzy razy wskakując na podium. Oprócz niego w "10" pojawił się jeszcze tylko Manuel Fettner. Raz. Występy innych były wielce rozczarowujące.

ZOBACZ WIDEO Apoloniusz Tajner: Kłusak i Jasiczek prezentują zbliżony poziom. Zdecyduje zdanie zarządu PZN

Austriacy bardzo liczyli na powrót po kontuzji Gregora Schlierenzauera. Rekordzista pod względem liczby wygranych konkursów Pucharu Świata (53) nie jest jednak sobą. Tylko trzy razy udało mu się w tym sezonie awansować do drugiej serii i zdobyć jakiekolwiek punkty. Te regularnie zdobywa Michael Hayboeck, jednak jego forma pozwala jedynie na miejsca w drugiej "10".

Po tym, jak po raz drugi z rzędu austriacki skoczek nie stanął na podium w końcowej klasyfikacji Turnieju Czterech Skoczni, nawet osoby z tamtejszego związku nie ukrywały, że sytuacja jest bardzo zła. - To klęska - mówił prezes austriackiego związku narciarskiego Peter Schrocksnadel po konkursie w Innsbrucku, gdzie do drugiej serii awansowało tylko dwóch zawodników gospodarzy.

W mediach rozpoczęto poszukiwania winnego. Celowniki wycelowano oczywiście w trenera kadry, Heinza Kuttina. Krytyczne słowa pod jego adresem wypowiadali nie tylko dziennikarze, ale także były wieloletni opiekun reprezentacji, Alexander Pointner.

- Różnica do najlepszych niebezpiecznie się powiększa. I nie chodzi tu jedynie o kwestie sprzętowe. Widać, że głowy zawodników nie są wolne, nie widać u nich spokoju - mówił już w grudniu.

Po TCS używał coraz mocniejszych słów i na łamach mediów zaczął personalnie atakować Kuttina. - Nie mogę już słuchać jego wymówek - mówił Pointner. Trenera kadry bronił jednak Morgenstern. - Pointner zwariował. Jego zachowanie jest po prostu żenujące. Szkoda że rok temu nie był taki wygadany - mówił w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".

- Rozumiem, że można nie być zadowolonym, a każdy ma prawo do wypowiedzenia swojej opinii. Jednak słowa, jakie padają z jego ust, są niedopuszczalne. To jak, się zachowuje, jest nie do przyjęcia - dodawał Kuttin.

Kłótnia obu obozów zrobiła się tematem numer jeden w Austrii, a kolejne słabe występy skoczków tylko ją potęgowały. Nastroje delikatnie poprawiły się po konkursie w Kulm, gdzie dwóch tamtejszych zawodników zakończyło zawody w czołowej "10". Na MŚ w lotach w Oberstdorfie znów skakał jednak tylko Kraft, który zajął tam czwarte miejsce.

Jego forma jest jednak wielką niewiadomą i trudno być pewnym jego dyspozycji. Przecież 66. TCS także rozpoczął udanie, by po kilku dniach nie zakwalifikować się do drugiej serii. Co gorsze dla Austriaków, w tle nie widać innych. Kraft jest jedynym zawodnikiem z tego kraju zajmującym miejsce w pierwszej "20" klasyfikacji generalnej PŚ.

Kibice nie mają wątpliwości, że rozwiązaniem jest sprowadzenie do kadry Stefana Horngachera. Austriacy są pod wielkim wrażeniem tego, czego ich rodak dokonał w polskich skokach i od miesięcy spoglądają z zazdrością na występy Biało-Czerwonych. Sytuacja, o której jeszcze kilka lat temu nikt by nie pomyślał.

Cztery lata temu na igrzyskach olimpijskich w Soczi reprezentacja Austrii w skokach zdobyła w konkursie drużynowym srebrny medal. W relacjach dziennikarzy można było odczuć pewne rozczarowanie. W kraju, który przez lata był potęgą w tej dyscyplinie, przyzwyczajono się do zapachu złota.

W Pjongczangu każdy medal zostanie przyjęty z euforią. Austriaccy kibice liczą że to jedynie przejściowy kryzys, z którego uda się wydostać. Z przerażeniem spoglądają jednak na Finlandię, gdzie doszło do prawdziwego upadku i z wielkiej potęgi skoków nie pozostało nic...

Źródło artykułu: