Małysz wspomina rekordowy skok. Wszyscy łapali się za głowy, a on cierpiał z bólu

WP SportoweFakty / Tomasz Madejski / Adam Małysz
WP SportoweFakty / Tomasz Madejski / Adam Małysz

W 2001 roku Adam Małysz zaskoczył świat, gdy uzyskał aż 151,5 m na skoczni w Willingen. "Orzeł z Wisły" przyznał teraz, że rekordowa próba kosztowała go wiele bólu.

W tym artykule dowiesz się o:

Przed nami inauguracja zawodów "Willingen Five", które odbędą się w Niemczech. Rywalizacja będzie się odbywała na dobrze znanej kibicom skoczni Muehlenkopfschanze. Polacy mają z nią wiele miłych wspomnień, bo tam nasi reprezentanci często stawali na podium. W pamięci najbardziej jednak utkwił 2001 rok i drugie miejsce Adama Małysza.

W pierwszej serii panowały wówczas bardzo trudne warunki. Skoczek z Wisły wylądował na 122 metrze, co i tak dało mu bardzo dobre ósme miejsce. "Orzeł z Wisły" jednak znokautował konkurencję w drugim skoku, bo osiągnął aż 151,5 m. Wszyscy łapali się za głowy, a sędziowie mieli problemy, by dokładnie zmierzyć odległość. Nikt wcześniej w Willingen nie poleciał tak daleko. Małysz jednak cierpiał z bólu.

- W finale trafiłem na wiatr z przodu, co w połączeniu z dobrym skokiem dało daleki lot i rekord skoczni. Wylądowałem tak daleko, że z powodu przeciążeń bolały mnie wszystkie mięśnie brzucha i grzbietu. Z powodu kiepskich not za to brzydkie lądowanie zająłem w zawodach drugie miejsce. Mimo utrudniającego skakanie bólu, drugi dzień też był dla mnie udany. Wygrałem niedzielny konkurs - wspomina słynny skoczek na stronie malysz.pl.

Co jednak najbardziej zaskakuje, to fakt, że Małysz nigdy nie przepadał za skocznią w Willingen. Wszystko przez specyficzny rozbieg.

- Niemcy przygotowywali tam na rozbiegu bardzo szerokie tory. Ich wymiary określają przepisy. Regulamin mówi, jaka jest maksymalna dopuszczalna szerokość. I zawsze przygotowane były te najszersze z możliwych. Takim mniejszym, niższym zawodnikom, jak ja, zawsze jeździło się w takich torach gorzej i osiągałem niższe szybkości na progu niż rywale. Więc mimo spektakularnych nawet osiągnięć, nie był to mój ulubiony obiekt. Z drugiej strony potwierdzała się tam teoria, że jeśli zawodnik jest w formie, to miejsce skakania nie ma aż takiego znaczenia - opowiada.

Adam Małysz w Willingen wygrał tylko raz. Udało mu się to dzień po rekordowym skoku. Na tym obiekcie znacznie lepiej radzi sobie Kamil Stoch, który trzykrotnie stawał na najwyższym stopniu podium.

ZOBACZ WIDEO Natalia Czerwonka: Byłam blisko wózka inwalidzkiego, a teraz jadę na igrzyska. To cud

Komentarze (1)
Ryszard Kurant
1.02.2018
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz